Impreza Elektroniczny Woodstock dobiegła
końca i
więcej już się nie odbędzie.
Oto moja relaacja z ostaniego ( dosłownie i w przenośni ) EW W zeszłym roku
byłem już zmęczony robieniem kolejnego EW, propozycja Pawła Mitomania Nasze role (
bo Paweł przejął tylko część obowiązków) wyglądały tak: -
organizowanie
jam session, koncertów, dobór muzyków, należały do
mnie
- cała
reszta ( logistyka, zakwaterowanie, wyżywienie, rejestracja audio i
video,
oświetlenie, zapewnienie zwrotów kosztów za przejazdy,
nadzór nad pracownikami
domu kultury i cala masa innych spraw, w tym REKLAMA IMPREZY) to Paweł Jeszcze przed
samą imprezą okazało się że planowany( obiecany
przez Pawła) budżet
30 000 zł został
okrojony do kwoty kilku tysięcy, a w nim było wynagrodzenie dla Steva,
zwrot
kosztów przejazdu dla wszystkich, noclegi wyżywienie i reklama,
oraz wynajęcie
domu kultury wraz z akustykami.
W efekcie
różnica pomiędzy EW w Kruszwicy, a imprezą w
Słubicach, poległa na tym że uczestnicy dostali zwrot kosztów za
dojazd i
wyżywienie, oraz to że na sali do dyspozycji byli profesjonalni
akustycy, oraz
wykonano plakaty reklamowe i baner.
Miasto nie
reklamowało imprezy (przynajmniej ja tego nie
widziałem), i poza kilkoma plakatami i drobną reklamą na stronach
internetowych
nic nie było!!!.
Podobnie nie
mieliśmy oświetlenia na które liczyłem.
Na miesiąc
przed imprezą gwiazda nie dostała nic na piśmie (
dopiero po mojej interwencji na 2 dni przed EW 2008 coś mu wysłano).
Powiadomiłem o
zaistniałej sytuacji wszystkich muzyków ( w tym
Soundera i Bownika)
Przyznaję nie
mam łatwego charakteru, potrafię być konfliktowy.
Takie mam wady,
nie mniej jednak jako organizator tej strony EW,
to ja odpowiadam za dobór uczestników i to do mnie
należała decyzja kto będzie
grał.
Wspomniani
muzycy, byli zaskoczeni sytuacją, zaczęli się wahać,
a mnie obwinili za wszystko, a ponieważ sprawę ich występu w na miesiąc
przed
imprezą trzeba było uregulować dałem im ultimatum. Z imprezy wycofał
się
Bownik, obrażony że jako organizator, nie podjęłem z nim tematu dot.
jego
akcesoriów – tak jak by to moją rolą było kupić mu za
swoje pieniądze niezbędne
wyposażenie studia.
Z Soundera sam
zrezygnowałem, bo oświadczył że nie posiada
własnych świateł, a ja jako organizator mam mu takowe zapewnić, bo nie
będzie
grał jak szara mysza ( debiutant!!!!)
(Oczywiście każdemu zaproponowałem że
mogę udostępnić własne światła
które
zabieram, nie gwarantując czy tak
zrobią inni muzycy.) Ostateczną
decyzję o tym że Sounder nie
zagra, podjęliśmy wspólnie z Pawłem. Paweł też na
jego miejsce zaproponował swego kolegę
Rzesiowskiego- zgodziłem się.
To byl blad !!
Na kilka dni
przed imprezą, dowiedziałem się że gwiazda Steve
Schroyder ma nocleg w.... Akademiku
Studenckim, ze wspólną kuchnią na dwa pokoje, ale oddzielną
łazienką.
Wszystko to
„zaledwie” 2 km od SMOKA. Gorszego noclegu miasto
dać już nie mogło.
Interweniowałem,
co w efekcie spowodowało że dostaliśmy hotel
500 m. od domu kult.
Podejrzewam że
to był zgrzyt dla dyr. domu kultury Pilarskiego.
Pierwszego
dnia, rozdysponowałem muzyków na
scenie, po czym próbowałem ustalić zasady
na jakich gramy jamy.
Okazało się że
Rzesiowski, oraz Chmara w najmniejszym stopniu
nie będą ich przestrzegać, a są tak dobrymi muzykami, że granie bez
podania
tempa i tonacji nie stanowi dla nich problemu. ( tak stwierdził
Rzesiowski)
Pewno tak bo
obaj sa po szkołach muzycznych i w odróżnieniu od
nich dla mnie to jest problem. Ale jak mi się wydawało pewna tolerancja
powinna
być....
Faktyczną
przyczyną takiego zachowania Rzesiowskiego, był
brak słuchawek i miksera
którego
nie zabrał, licząc na to że podłączy się pod sprzęt
Pawła.
W efekcie na
swoim koncercie ( awaria sprzętu miksera Pawła)
grał mono!!
Nasze
wspólne jam session ( bez udziału publiki) nie pokazywało
że coś może być nie tak, natomiast koncerty ukazały brutalną
rzeczywistość
faktycznego zainteresowania
El-muzyką fanów, - a raczej jego brak.
Na pierwszy
dzień kiedy rozpoczynał Paweł Mitomania, przyszło 40
osob,... po czym 30 z nich szybko wyszło jak usłyszało jaka to muzyka.
Te 10
dotrwało do końca, wierni fani gatunku, oczywiście na sali było więcej
osób, (
rodziny, muzyków, sami muzycy, obsługa) I wyglądało to pozornie
lepiej,
rzeczywistość jednak była zgoła odmienna od obiecanek Pawła. A Mitomania obiecywał nam wiele........
Muzycy
już pierwszego
dnia imprezy krzywo się na mnie patrzyli, ponieważ spędzałem więcej
czasu kiedy
nie graliśmy z moim wieloletnim kolegą Stevem i jego załogą
(wspólne posiłki).
Pierwszego dnia podczas koncertu Paweł miał awarie miksera i przez
moment grał
na 1 kanale (ratowałem go wymuszając u akustyka zmieszanie sygnału na
dwa
kanały w mono) potem korzystał z jego miksera Rzesiowski, więc sytuacja
się
powtórzyła. Pomimo tych przygód koncert zakończył się
dobrze.
Nikt nie
podziękował mi za szybką reakcję, jakby mnie tam nie
było.
Zdziwiony byłem
postawą chłopaków z EL Reviwal, którzy na każdym
kroku podkreślali
swą
niezwykłość, oraz ciągle reklamowali swoją imprezę w
Cekcynie ( Marcin Chmara starał się przez całą imprezę EW dominować na
scenie)
Każde jam
session kończył swymi popisami na „pianine” grając
motywy z „Reksia” i innych bajek dla dzieci -
starał się jak mógł popisać przed Stevem.
Podczas
rejestracji jam session i koncertów używaliśmy 2
magnetofonów DAT – jeden był mój, drugi Pawla oraz
kamerka Hi 8 nagrywala
wszystko na statywie „profesjonal”:-)
Wieczorem po
koncercie poszliśmy do baru, gdzie urodziny
urządzał Marcin.
Ja na co dzień
nie używam wulgaryzmów, więc bardzo mnie zdziwiło
że co drugie słowo w polskiej ekipie to: „kurwa”, - Niemcy
ani razu nie klęli,
podobnie jak Andrzej Mierzyński i jego żona. Natomiast w obecności
swojej żony
bez krępacji klął Rzesiowski
Drugiego dnia,
nastawienie do mojej osoby bardzo się popsuło.
Już wtedy zaczęli pobąkiwać że nie powinno tak być że nie zagrał z nami
Sounder
( jak się okazało przyjaciel Adama Bórkowskiego) oraz jak to ja
tak mam
podejmowac decyzje kto gra a kto nie. Nikt nic mi osobiście nie
wytykał,
wszystko to działo się pośrednio.
Podobnie jak 1
dnia zagraliśmy jam, po nim obiad (ja wspólnie ze
Stevem i Niemcami przy jednym stole) i wróciliśmy do SMOKA.
Od godziny 17
odbywały się w nim prezentacje video, na które
nikt nie przychodził, ponieważ na plakacie była informacja że impreza
jest od
19:00 ( błąd Pawła)
Oglądali je za
to Niemcy i Andrzej Mierzyński z żoną,
prezentacje miałem zaplanowane wcześniej, a były to filmy z poprzednich
EW,
oraz koncert w „OLA”, „Delta klub”, miały być
też inne polskie wydarzenia,
niestety podczas pierwszego dnia po 30 min. wyświetlania koncertu z
pierwszego
EW 2005 ( specjalnie na tą okazję go przemontowałem do 1 godziny)
podszedł
Marcin, żądając oglądnięcia filmów z koncertu: Jarra, Vangelisa
i innych
zachodnich wykonawców, które zabrał ze sobą.
Jak się okazało
koncerty w Polsce ich kompletnie nie
interesowały, ( potem na kolejnych dniach ostentacyjnie na nich
wychodzili i
zostawali sami Niemcy)
Na koncert
wieczorny przyszło nawet więcej osób niż 1 dnia, ....
niestety po kilkunastu minutach jak grał Adam 2/3 sali wyszło i została
ta sama
garstka co wczoraj.
Wyszedłem i ja
za nimi, pytając się dlaczego im się nie podoba?
Odpowiedzieli
że oni wolą muzykę z bitem a to jest nudne.
Prosiłem żeby
zostali bo ja zagram Trance, ale dopiero miałem
grać za godzinę, a oni już mieli dość, więc nie czekali. A szkoda bo
koncert
Adama by naprawdę dobry.
Oświetlenie na
koncertach było bardzo profesjonalne ( chociaż
waliło po oczach) bo wszyscy muzycy ( poza Adamem) zabrali swoje:
światła,
dymy, lasery – robiło to kosmiczny efekt.
Zagrałem swoje
( a teraz gram mocny trance klubowy- mam kilka
koncertów w roku) niestety ta publika tego nie czuła, nie
zwrócili nawet uwagi
(poza Andrzejem) że przygotowałem specjalnie filmy video po graną
muzykę.
Prawie nikt nie
robił mi zdjęć, a występ odebrali chłodno .
Widząc jak
beznadziejną frekwencje mają nasze koncerty ( o wiele
słabszą niż w Kruszwicy) następnego dnia zacząłem działać.
Rubicon
wpadł na pomysł udania się do Niemiec i tam w radiu lokalnym
reklamowania imprezy, teoretycznie powinien się tym zająć Paweł, ale
on... po
wczorajszej libacji alkoholowej ledwo stał, i tylko powtarzał że trzeba
coś
zrobić.W efekcie ja,
Rubicon i Feliks ( członek ekipy Steva- Niemiec)
poszliśmy do Frankfurtu łapiąc po drodze napotkanych
przechodniów i mówiąc im o
imprezie.
W radiu okazało
się że marne mamy szanse na reklamę, bo trzeba
było przyjść wcześniej a jest sobota i tylko w bloku informacyjnym mogą
powiedzieć o imprezie 500 metrów od nich po drugiej stronie
mostu.
Gdyby na to
wcześniej wpadł organizator imprezy........
Poszedłem
więc do Słubic
gdzie odbywał się festyn i tam udało się kilkakrotnie przez mikrofon
zapowiedzieć
wieczorny koncert Steva.
Kiedy już
mieliśmy wychodzić z domu kultury, podjechała TVP3 i
chciala z nami nagrać newsa ( bo Pilarski powiedział im że od 14
zaczynamy
grać- co było kłamstwem)
Podjełem się na
prędce zorganizowania jam session dla TVP, namówiłem
Steva na wywiad ( lansował się w nim również Rzesiowski) oraz
wystąpiłem w roli
organizatora ( Paweł szybko po
jam
session uciekł z obiektu) w konsekwencji moich działań kolejna fala
nienawiści
spłynęła na mnie. Nikt z muzyków nie chciał mi pomóc w
tłumaczeniu wypowiedzi i
pytań do Steva, a mój angielski jest słaby- dziennikarze byli
zszokowani
Wieczorny
koncert Steva wymagał odpowiedniej oprawy świetlnej,
niestety oświetlacza zabrakło, więc sam się tym zajęłem, na zmianę z
Pawłem.
Przed koncertem
na obiedzie Steve poprosił mnie abym zagrał w
jednym utworze na djambe i mu towarzyszył. Zrobiłem to podczas
koncertu, nawet
2 krotnie, bo Steve dał mi znak że mu to pasuje. Steve grał podobnie
jak ja
dobry Trance.
Ludzie nie
uciekali, próbowali tańczyć, ale miejsca zastawiały
krzesła, więc robili to pod sceną, to był świetny koncert, rejestrowany
na mego
DATA i moją taśmę.
Po koncercie
graliśmy jam session, wszystkim się podobało.
Wieczorem w
barze wszyscy ciepło dziękowali Pawłowi za wspaniałą
imprezę....
Mi podziękował
tylko Andrzej z żoną i Niemcy... nikt poza tym.
Nastepnego
dnia podczas
pożegnania muzycy ani razu nie
powiedzieli mi że mają do mnie o coś żal, wydawało się że wszystko jest
ok., ja
jednak czułem że tak nie jest.
Po powrocie na
forum czytam ich relacje... i włos mi się na
głowie jerzy !!!!.
Paweł jak za
komuny, kaja się przed nieobecnymi muzykami i
przeprasza za wszystko!?
Jednocześnie
oświadcza że On za rok się wszystkim zajmie i że
teraz impreza przenosi się do Słubic ( ale już bez mojego udziału) i że
to moja
osoba spowodowała całe to zło!!
Do tego
dołączają się : Sounder i Bownik, oskarżając mnie że
bezczelnie wykluczyłem ich z imprezy, włącza się Rzesiowski,
który atakuje mnie
na chama, do tego Bórkowski, ma do mnie pretensje że nie
powinienem decydować o
tym kto ma grać a kto nie ( do tej pory mu to nie przeszkadzało), Tomek
Florek
z ElectronicReviwal dołącza do kolegów.
Okazało się że
zawiść skrywana dopiero tutaj ma swoje ujście.
Wyszło z nich całe to „polactwo”, na koniec Paweł
odmówił mi oddania moich taśm
DAT, z zapisem koncertu Steva, i jam session, który miałem mu
przesłać.
Zostałem przez
wielu z nich obrażony, pomówiony i oczerniony.
Po
paru dniach dowiedziałem się o tym na forum Studio
Nagrań......a w moje miejsce
zagra...Rzesiowski. Krotko mówiąc, wykluczenie
Soundera jako powód na który
się
powoływali,
okazał się marnym pretekstem w tej sprawie. Dlatego nie
widzę sensu robienia jakichkolwiek imprez klas.
elektronicznych w Polsce.
Impreza
Elektroniczny Woodstock dobiegła końca i
więcej już się nie odbędzie.---------------------------------------------------------------------------------------------------- Fotografie z EW 2006 autorstwa: Piotra Krzyżanowskiego, Rubicona, Toxa, Jakuba Sałackiego ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |