CAŁY SCENARIUSZ W PDF DOSTĘPNY RUBI Izabela
Degórska WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE © pod opieką ADiT wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji agencja@adit.art.pl Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany.
Występują Kobieta Mężczyzna Prezenter/Telewizor Głos SCENA 1. Ciemno. W fotelu siedzi nieruchomo długowłosa Kobieta. Oświetlają ją błyski ekranu telewizora. Słychać sygnał dzwonka. Pojawia się platforma-automat sklepowy pełna pudeł. GŁOS Zamówienie numer sześć tysięcy sześćset sześćdziesiąt sześć. Proszę o potwierdzenie. Kobieta podchodzi do skanera przy platformie. Omiata ją strumień światła. GŁOS Połóż dłoń na płytce. Połóż dłoń na płytce. Twoje zdolności kredytowe są na wyczerpaniu. Zajmij miejsce. Zajmij miejsce. Kobieta staje na czerwonym punkcie na podłodze. Opada na nią klosz-parawan. Kiedy zasłona unosi się, Kobieta osuwa się na podłogę. GŁOS AB minus, 500 mililitrów. Dziękujemy i zapraszamy ponownie. Kobieta z wysiłkiem podchodzi do platformy. Dopiero teraz widać, że pomieszczenie pełne jest przedmiotów i otwartych kartonów. KOBIETA Co my tu mamy. Cholera wie. Zawsze pełno tego badziewia i zaraz się psuje. Otwiera pudełka, wyjmuje z nich różne drobiazgi, przez chwilę budzi to jej emocje, potem nowa rzecz ląduje na stercie innych. Sięga po ostatnie opakowanie. KOBIETA O, ciekawe. Wyjmuje pilota. Porównuje stary i nowy model, stary wyrzuca. Podchodzi do telewizora. KOBIETA Widzisz, cały czas ze mną. Mój przyjaciel, mój jedyny, mój kochany. Całuje obudowę. Siada w fotelu. Podgłośnia pilotem telewizor. Słychać jednostajny szum, jakieś szepty i urywane rozmowy. Kobieta patrzy jak w transie. TELEWIZOR Kupuj, kupuj, kupuj. Błogosławiony ten, kto kupuje. Kobieta pada na kolana przed telewizorem i klepie jak litanię. KOBIETA Błogosławiony. TELEWIZOR Kto jest twoim Panem? KOBIETA Pan mój jest w studio Mój bóg ze szkła Ma usta, które mówią Ma oczy, które widzą Ma uszy, które słyszą Jam tylko korny widz. Abonament. TELEWIZOR Kupuj, kupuj, kupuj. KOBIETA Błogosławiony ten, kto kupuje. TELEWIZOR Czujesz ten ból? Jest taki tępy, nieznośny, szarpie ci mózg. Czujesz to? Czujesz? A teraz spójrz na siebie. Jesteś taka gruba. Te zwały tłuszczu, wielki tyłek. I masz krosty, ohydne krosty. I pocisz się, taki cuchnący pot cię zalewa. Jakaś ty paskudna. Ale… KOBIETA Kupić? TELEWIZOR Brawo, wiesz, po co żyjesz. Nareszcie… wieeeszszsz… Z telewizora unosi się dym i ten milknie. Kobieta spogląda przytomnie. KOBIETA Nie, tylko nie to. Spójrz, jak tu pusto – same rzeczy. Nie możesz mnie tak zostawić! Uderza w obudowę, potrząsa telewizorem, potem go głaszcze. KOBIETA Wiem, nie powinnam, to nie twoja wina. Już dobrze. Telefonuje. KOBIETA Ha… Halo? MĘSKI GŁOS Słucham? Naprawa RTV i AGD. KOBIETA A tam kto? MĘSKI GŁOS Naprawa RTV i AGD. KOBIETA A pan to tak mówi naprawdę, czy to taki aparat? MĘSKI GŁOS Nie rozumiem. KOBIETA Bo ja to już dawno… No, żeby tak z człowiekiem normalnie rozmawiać. Właściwie nie pamiętam, kiedy ostatni raz. MĘSKI GŁOS Pani, tu nie telefon zaufania. Naprawa RTV i AGD. W czym mogę pani pomóc? KOBIETA Nie, dziękuję, ze mną wszystko w porządku. MĘSKI GŁOS To po co pani dzwoni? KOBIETA Mój przyjaciel… On bardzo cierpi. MĘSKI GŁOS Przykro mi. Ale… co mi do tego? KOBIETA No właśnie jemu mógłby pan pomóc. MĘSKI GŁOS Ja? KOBIETA Bo widzi pan, taki dym mu idzie… Ekran siny. Może to jakiś tranzystor, albo układ scalony. Ja tam się nie znam. MĘSKI GŁOS Czyli mam naprawić telewizor? KOBIETA Cii…, jeszcze usłyszy. On nie lubi, kiedy na niego tak mówić. Woli po imieniu. Rubin. MĘSKI GŁOS Pani żartuje. Rubin? A kto to teraz naprawia? KOBIETA Dla mnie to sprawa życia lub śmierci. Proszę szybko przyjść. Apartament milion dwieście łamane przez W. Odkłada słuchawkę. Z udaną beztroską wraca do telewizora. KOBIETA No i załatwione. Tylko… nie możesz tak wyglądać. Najpierw Rubusia wyczyścimy, a potem damy świeżą serwetkę, no i gotowe! SCENA 2. Wchodzi Mężczyzna z torbą z narzędziami. Chce podać Kobiecie rękę, ale ta unika tej formy kontaktu. MĘŻCZYZNA Witam. To pani mnie wzywała? KOBIETA Ja. Proszę dalej. To jest właśnie Rubi. MĘŻCZYZNA Jej, Rubin. Szczerze mówiąc nie chciało mi się wierzyć… Jakiś muzealny model. KOBIETA Fakt, stoi tu odkąd pamiętam. MĘŻCZYZNA Ale u pani tego, ledwo się idzie dopchać. Aż nie ma czym oddychać. Nie ciasno tu pani? KOBIETA Nie, dlaczego? MĘŻCZYZNA Dlaczego? Pani poważnie pyta? Takiej graciarni to ja już dawno… KOBIETA No wie pan? Przecież to same niezbędne rzeczy. MĘŻCZYZNA Okey, nic nie mówiłem. To pani prywatna sprawa. No, do roboty. Mężczyzna wyciąga ogromny śrubokręt. Kobieta na jego widok krzyczy. MĘŻCZYZNA I czego się drze? Przecież muszę czymś zdjąć obudowę. KOBIETA No wie pan, TYM? Żeby chociaż znieczulenie… Dezynfekcja… MĘŻCZYZNA Dezynfekcja? Hm. A co pani ma? KOBIETA Ja? To przecież pan miał naprawiać. Też mi fachowiec! Ale dobrze, przyniosę swoje. Wraca z butelką alkoholu. MĘŻCZYZNA Może być. Pani się lepiej odwróci. Kobieta odwraca głowę. Mężczyzna pije z butelki, potem zdejmuje obudowę. MĘŻCZYZNA I po krzyku. Już można. KOBIETA O rany, jak tam brudno. Tyle kurzu. MĘŻCZYZNA No. KOBIETA I co, da radę? MĘŻCZYZNA Sama rdza i jakieś śmieci, czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Co w nim grało? KOBIETA Ja myślę, że tam spływa głos z nieba. I to gra. MĘŻCZYZNA Teoretycznie ma pani rację. KOBIETA Prawda? To jak, naprawi pan? MĘŻCZYZNA Złociutka, w naszych czasach nawet cud, to tylko kwestia kredytów. KOBIETA To znaczy, załatwione. Aż mi ulżyło, bo on… On by mi nie darował. MĘŻCZYZNA Kto? KOBIETA No… Rubi. Ooo, on to potrafi się wściec. Wtedy całymi nocami nie śpię. Tak mi w głowie robi ziiiii… Aż mi schnie w gardle. On ma w sobie moc. MĘŻCZYZNA Przecież to tylko złom, sterta kabli i przełączników. KOBIETA O nie, to dużo więcej. Dużo. Pan wie, że on mnie zna? Na wylot! Wszystko wie. Tak dokładnie. Tak strasznie dokładnie. Ja się go czasem boję. MĘŻCZYZNA Ludzie różnych rzeczy się boją. Na przykład ciemności. KOBIETA Jak pan myśli, skąd on to wie? Skąd? MĘŻCZYZNA Pani, ja tu tylko kabelki wymieniam. KOBIETA No ale takie coś? Żeby wszystko? MĘŻCZYZNA Eee, to jakaś histeria. KOBIETA Nie, ja wiem, ja swoje wiem. On mnie widzi. On mnie słyszy. Na pewno. Może ma jakąś mikrokamerę? Albo mikrofon? MĘŻCZYZNA Nie ma. KOBIETA To może być bardzo, bardzo małe i zmyślnie ukryte. MĘŻCZYZNA No ale gdzie? Niech sama pani spojrzy. KOBIETA Pan tego nie rozumie. Kiedy on miga i miga, to tak mnie mdli, taka słabość mnie bierze, nogi w kolanach miękną… A On wtedy… On wtedy ze mnie ssie. Życie ssie. I to już tyle lat, tyle lat. MĘŻCZYZNA Wie pani co? Ja już dawno nie słyszałem takich pierdół. Pani da mi wreszcie popracować, czy nie? KOBIETA Kiedy ja już nie wiem… MĘŻCZYZNA Czego pani nie wie? KOBIETA Czy ja dalej chcę. No, żeby on tak znowu migał, i migał, i migał. MĘŻCZYZNA I mówi to pani teraz, kiedy kończę? Wybornie! KOBIETA Ale ja się go boję. Błyska. MĘŻCZYZNA Przecież to tylko złom, sterta kabli i przełączników. KOBIETA O nie, to dużo więcej. Dużo. Pan wie, że on mnie zna? Na wylot! Wszystko wie. Tak dokładnie. Tak strasznie dokładnie. MĘŻCZYZNA To już było. KOBIETA Co było? MĘŻCZYZNA Już to mówiliśmy. KOBIETA Co mówiliśmy? MĘŻCZYZNA No, to co przed chwilą. Dziwne. Może z nim rzeczywiście jest coś nie tak? Nagle taka iskra skoczyła… I jak w dejavu. KOBIETA Czemu pan tak się patrzy? Mężczyzna bierze Kobietę za rękę, wyraźnie wbrew jej woli. MĘŻCZYZNA Czy to boli? KOBIETA Nie. Ja nie lubię. (cofa dłoń) To takie osobiste. Ludzie nie powinni się dotykać. To niehigieniczne. Te wszystkie zarazki i, no jak im tam, te… roztocza. Ohyda. Rubi… On nigdy takich rzeczy… Rubi nigdy mnie nie dotykał. MĘŻCZYZNA Spójrz na mnie. Pamiętasz? KOBIETA Co mam pamiętać? My się przecież nie znamy. Pan… pan miał naprawiać. MĘŻCZYZNA Rzeczywiście. Tak mi się przez moment coś przewidziało. KOBIETA Ciekawe. A co się panu przewidziało? MĘŻCZYZNA Kiedy to takie głupie. KOBIETA No, niechże pan wreszcie powie. MĘŻCZYZNA Zdało mi się, że panią znam. Że pamiętam tak dokładnie, jak szczerby na śrubokręcie. KOBIETA Pan mnie znał? A niby skąd? MĘŻCZYZNA Właśnie to jest takie absurdalne. To było takie… olśnienie. Pani twarz, zapach, bicie serca – takie bliskie, takie znajome. Ale to było tylko przez chwilę. Przepraszam panią. Wraca do pracy. KOBIETA Wie pan, takie rzeczy się zdarzają. Ja na przykład mam dziwne sny. MĘŻCZYZNA No i gotowe. Tylko niech pani nikomu nie mówi. Wie pani… Chyba strasznie się wygłupiłem. KOBIETA Ja… ja nie rozmawiam. Zresztą z kim? Chyba, że z Rubim. Ale jeśli on każe, to po prostu mówię. MĘŻCZYZNA Zajrzę tu jeszcze kiedyś. To takie frapujące. Inaczej nie zaznam spokoju. SCENA 3. Odświętnie przystrojony pokój. Kobieta obchodzi ceremonialnie telewizor i spryskuje sprayem powietrze wokół niego. Kiedy przystaje przed ekranem, skłania głowę. Krąży w uniesieniu. KOBIETA Rubi, to wszystko dla ciebie. Wszystko! A teraz wielka inauguracja nowych obwodów. Pam-pa-ra-pam! (włącza telewizor) Jest. Jest, mój cudny! Głaszcze obudowę. Szum z telewizora powoli wprowadza ją w trans. TELEWIZOR Kupuj, kupuj, kupuj. Błogosławiony ten, kto kupuje. Kobieta pada na kolana przed telewizorem. KOBIETA Błogosławiony. TELEWIZOR Kto jest twoim Panem? KOBIETA Panie nasz, któryś jest w studio święć się imię twoje, Przyjdź królestwo twoje, Bądź wola twoja Jako w eterze, tak i na ziemi Serialu naszego powszedniego daj nam dzisiaj, Niechaj nas zbawi ode życia Abonament. Obudowa telewizora otwiera się i wychodzi z niej Prezenter. Kobieta pada na podłogę. PREZENTER Rozczarowałaś mnie. Myślałem, że wiem o tobie wszystko, że jesteś przewidywalna. A ty, takie coś… Mnie…! KOBIETA Rubi… to ty? PREZENTER Wysłałaś na mnie szaleńca ze śrubokrętem. I to w takim momencie. Wstyd, nieładnie! Pamiętaj, nigdy więcej…! KOBIETA Ale… byłeś taki… chory? PREZENTER Ja? Chory? Ty durna kobieto, przecież ja nie choruję. KOBIETA Ale nie działałeś. Siny ekran. Egipskie ciemności. Nic. Byłam przerażona… PREZENTER Cóż, w pewnym sensie twoja głupota cię usprawiedliwia. Wielkie rzeczy słabo widać z dołu. Transformacja. Wyższa forma. Takie coś wymaga ciszy. Spokoju. Ciemności. KOBIETA To naprawdę ty, mój …, no wiesz? PREZENTER O nie. Już nie. Ja ewoluuję. W milionach domów, miliardach zamkniętych oddzielnych pudełek pełnych samotnych ludzi wyłaniam się ja. Kompilacja wszech-mediów… No? Co się mówi? Kto jest twoim Panem? KOBIETA Pan mój jest w studio Mój bóg ze szkła Ma usta, które mówią Ma oczy, które widzą Ma uszy, które słyszą Jam tylko korny widz. Abonament. PREZENTER Dobrze. Chociaż tyle potrafisz. KOBIETA Ale zostaniesz? Nigdzie nie pójdziesz? Jestem tu taka samotna. W koło same rzeczy, a ja muszę do kogoś mówić. PREZENTER Nudzisz mnie, a tam tyle ciekawych kanałów. Wchodzi do pudła. Ekran na chwilę błyska niebieskim światłem i powoli gaśnie. KOBIETA Rubi. Rubi! Nie zostawiaj mnie. Dlaczego mi to robisz? Rubi! SCENA 4. Kobieta błąka się po korytarzu, puka do różnych drzwi. Większość pozostaje zamknięta, niektóre otwierają się same. Znajduje zwłoki w fotelu przed nie działającym telewizorem, nie reagującą postać przed telewizorem, wisielca oświetlonego błyskami z telewizora, który raz działa, raz nie. Z dala płynie głos Prezentera. Kobieta podąża w tamtym kierunku, puka do kolejnych drzwi. Wreszcie otwiera jej drzwi Mężczyzna. MĘŻCZYZNA O, my się chyba znamy. KOBIETA To niemożliwe, ja nikogo nie znam. MĘŻCZYZNA Na pewno. Jeszcze nie wiem skąd, ale na pewno. Pani kogoś szuka? KOBIETA Tak, ale u pana go nie słyszę. MĘŻCZYZNA Jaki "pan". Mów mi Adam, po prostu Adam. Wyciąga do niej dłoń. Kobieta chwilę się waha, lecz pozwala mu lekko dotknąć swojej dłoni, zaraz potem ją cofa. MĘŻCZYZNA Więc…? Kogo nie słyszysz…? KOBIETA To dziwne, wszędzie jest, a tylko tu, u ciebie nie. Dlaczego właśnie ty mi otworzyłeś? MĘŻCZYZNA Wejdź, proszę. KOBIETA Wejść? Jak to tak? Wejść tam, gdzie nie ma Rubiego? MĘŻCZYZNA Tak, pamiętam, Rubi…! KOBIETA Więc tu jest? MĘŻCZYZNA Nie pamiętasz? To przecież ja. Naprawiłem ci telewizor. KOBIETA Ależ… No tak! No tak… To przez ciebie mnie zostawił. Wiesz, jak cię nazwał? "Szaleniec ze śrubokrętem". Tylko tracę tu czas. Chce odejść, waha się. KOBIETA Mówiłeś, że przyjdziesz. MĘŻCZYZNA Ale to ty przyszłaś do mnie. No, wchodź. Przecież nie będziesz tu tak stać? KOBIETA Dobrze. Zajrzę na chwilę. Tylko nie myśl, że to coś znaczy. MĘŻCZYZNA A co miałoby znaczyć? KOBIETA W filmach zawsze coś znaczy. Jak tu… pusto. Żadnych rzeczy. MĘŻCZYZNA Jest stół, są krzesła… Siądźmy. Ciągle mi nie powiedziałaś. KOBIETA Jaka przestrzeń… Czego ci nie powiedziałam? MĘŻCZYZNA Jak ci na imię. No wiesz , ja - Adam, a ty? Mam tylko twój numer zlecenia. KOBIETA Ja? Na imię? Ale mnie zaskoczyłeś. Moje imię? Hm, mam… mam to gdzieś zapisane. MĘŻCZYZNA Jak to zapisane? KOBIETA Normalnie, na twardym dysku. MĘŻCZYZNA A! Nie wiesz? KOBIETA Wiem. MĘŻCZYZNA Więc powiedz. KOBIETA Och, jakiś ty namolny. No dobrze, nie pamiętam. Zadowolony? Zresztą nie muszę pamiętać. I tak nigdy z nikim nie rozmawiam. MĘŻCZYZNA To jak o sobie myślisz? KOBIETA Po prostu „ja”. MĘŻCZYZNA A imię? KOBIETA Imię, imię, a po co komu imię? Do życia wystarcza chip i skaner. Mam tu wszystkie dane. Wszystkie. MĘŻCZYZNA Oprócz imienia. KOBIETA E, czepiasz się. Gdzie twój fotel? MĘŻCZYZNA Nie mam. Kiedy jestem zmęczony, kładę się spać. Po co mi fotel? KOBIETA Nie masz fotela! To takie dziwne… A skaner? Czytnik kredytów? A Rubi??!! MĘŻCZYZNA Jestem wolnym człowiekiem. Mnie to niepotrzebne. KOBIETA Wiedziałam, od razu wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak. Niby taki miły - witaj, jestem Adam, może wejdziesz, takie tam. A ty po prostu jesteś zboczony. MĘŻCZYZNA Co? Co ja jestem? KOBIETA Zboczony. Nie, nie zbliżaj się! To dotykanie od początku było podejrzane. Ludzie się nie dotykają. Chyba że w filmie. O chipie przenajsłodszy, przecież ty nawet nie masz windy. To skąd bierzesz filmy?! I gdzie je oglądasz? MĘŻCZYZNA Nie muszę niczego oglądać. Po prostu żyję. KOBIETA Bez automatu sklepowego? MĘŻCZYZNA I co cię tak wkurza? Przecież to moja sprawa. KOBIETA Ale jak tak można? Jak tak można? MĘŻCZYZNA Spójrz na siebie, aż się trzęsiesz. Dobrze się czujesz? KOBIETA Jestem… wzburzona. Nie, nie dotykaj mnie, zaraz mi przejdzie. MĘŻCZYZNA Wzburzona. A kiedy ostatnio byłaś wzburzona? KOBIETA No… jak wysiadł Rubi. MĘŻCZYZNA A przedtem? KOBIETA No… jak padła faza. MĘŻCZYZNA A przedtem? KOBIETA Nie pamiętam. Zresztą gówno cię to obchodzi. MĘŻCZYZNA O, przepraszam, ale ja jestem dla ciebie miły. KOBIETA Dobra, zdenerwowałam się, ale już mi lepiej. Widzisz? Uspokajam się. MĘŻCZYZNA No, no, tyle emocji. Ciekawość, nerwy, spokój. Właśnie tak jest lepiej. Po prostu czuć, po prostu żyć. KOBIETA Żartujesz, to ma być życie? A gdzie hacjenda…, pokojówki…, latynoski kochanek…? W byle serialu mają lepiej. MĘŻCZYZNA Ale to jest twoje, tylko twoje. KOBIETA Do dupy takie życie. MĘŻCZYZNA Ale poczuj to, poczuj w sobie. Tą złość - prawdziwą, autentyczną, własną. KOBIETA No nie wiem. Złość? W zapyziałym, pustym pokoju? To ma być to "lepiej"? MĘŻCZYZNA Ja to właśnie robię zamiast gapienia się w ekran. KOBIETA To znaczy co? Co dokładnie robisz? No? Daj jakiś przykład. MĘŻCZYZNA Na przykład spotykam innych ludzi. KOBIETA To niemożliwe. Ludzie się nie spotykają. Nie w realu. MĘŻCZYZNA Ja się spotykam. Po prostu do nich chodzę, kiedy coś im się popsuje. KOBIETA No tak. Popsuje. Wiesz, te twoje racje to strasznie bzdurne, strasznie. "Spotykam innych ludzi". Aż mnie taki dreszcz przeszedł. Inni ludzie! Przez chwilę myślałam, że może ty naprawdę… A ty tylko naprawiasz. MĘŻCZYZNA Więc tak jak ty jest lepiej? Czatować w sieci albo tkwić bez ruchu przed ekranem i patrzeć? KOBIETA Nie wiem, czy lepiej, ale na pewno bezpieczniej. Ja nie popełniam w życiu błędów. Nic sobie nie mogę zarzucić. MĘŻCZYZNA Taak. To takie łatwe – leżeć, siedzieć, siedzieć, leżeć. I tylko czasem ścierasz kurz. KOBIETA Człowiek zawsze wybiera to, co łatwiejsze. A ty chcesz znać moje imię. Po co? Przecież więcej się nie zobaczymy. Nigdy. Gdybyś je poznał byłabym zobowiązana. Musiałaby cię pamiętać, wspominać, może nawet spotykać? MĘŻCZYZNA To źle? KOBIETA Nie wiem, nigdy nie próbowałam. Ale to ryzyko… Lepiej już pójdę. MĘŻCZYZNA I dokąd ci tak spieszno? Zostań, chrzań te pudło. KOBIETA Nie. Znajdę Go, przecież musi gdzieś tu być. (przystaje w drzwiach) Wiesz, że mieszkasz dokładnie nade mną? MĘŻCZYZNA Tak, ostatnie piętro, to ponoć blisko nieba. KOBIETA Zajrzyj do mnie. Może z Nim to znowu jakaś usterka? Tylko… nie przynoś śrubokręta. On by nam tego nie wybaczył. Wychodzi. SCENA 5. Pokój Kobiety. Widać platformę pełną nowych pudeł. GŁOS Zamówienie numer sześć tysięcy sześćset siedemdziesiąt dwa. Proszę o potwierdzenie. Kobieta podchodzi do skanera przy platformie. GŁOS Połóż dłoń na płytce. Połóż dłoń na płytce. Twoje zdolności kredytowe są na wyczerpaniu. Zajmij miejsce. Zajmij miejsce. Kobieta staje na czerwonym punkcie na podłodze. Opada na nią zasłona. Kiedy się unosi ukazuje Kobietę z łysą głową. GŁOS Twoja krew jest niepełnowartościowa, ale pobraliśmy włosy. Dziękujemy i zapraszamy ponownie. Kobieta spogląda do lustra. KOBIETA O boże, moje włosy. Jak ja teraz wyglądam? Jak po jakiejś chemioterapi, albo co… Specjalnie mi to zrobił, specjalnie. Wiedział, że Adam… Wiedział! Rzuca o podłogę pudłami z platformy, wygraża pięścią w stronę telewizora. KOBIETA Badziewie! I jeszcze jedno badziewie, i to - badziewie. Zawsze pełno tego badziewia i zaraz się psuje. Przecież ja wcale tego nie zamawiałam! Wrzucają do pakietu promocje pierdzielone. Kliknij-potwierdź, kliknij! Kliknij!!! I palec tak sam… Sam… Nie chcę, nie chcę! Chcę moje włosy. Oddajcie mi moje włosy! GŁOS Twoje zdolności kredytowe są… KOBIETA Pieprz się i swoje kredyty też! Włosy! Chcę włosy! GŁOS Przypominam, twoje zdolności kredytowe są na wyczerpaniu. Włącza się telewizor. TELEWIZOR/GŁOS Twoje zdolności kredytowe są NA WYCZERPANIU! Kobieta płacze. KOBIETA Włosy, moje włosy… Szum z telewizora nasila się, niebieskie światło oświetla Kobietę. Słychać, poza głosami z telewizora, jakieś szepty i urywane rozmowy. KOBIETA Nie! TELEWIZOR Kupuj, kupuj, kupuj. (cisza) Błogosławiony ten, kto kupuje. Powoli otwiera się pudło telewizora. Prezenter wysuwa głowę i czeka na odpowiedź. KOBIETA Błogosławiony, Rubi. PREZENTER Kto jest twoim Panem? KOBIETA Pan mój jest w studio Mój bóg ze szkła Ma usta, które mówią Ma oczy, które widzą Ma uszy, które słyszą Jam tylko korny widz. Abonament. PREZENTER Kupuj, kupuj, kupuj. KOBIETA Błogosławiony ten, kto kupuje. PREZENTER Całe życie ze mną i teraz tak… Te ordynarne krzyki, wygrażania, pretensje. Fe! Brzydko! Zupełnie nie w twoim stylu. Lilith, nie wstyd ci? KOBIETA Co powiedziałeś? PREZENTER Czy ci nie wstyd. KOBIETA Powiedziałeś… Lilith. To moje imię? PREZENTER Tak, takie mam dane. KOBIETA A tak szukałam, tak długo. Wszędzie! Skąd ty to wiesz? PREZENTER Ja wiem wszystko. KOBIETA Lilith. Li-lith. Lilith. To dużo zmienia. Ogląda dłonie, podchodzi do lustra, przygląda się swojemu odbiciu. KOBIETA Żeby jeszcze… (dotyka dłonią głowy) Nienawidzę cię. PREZENTER Za co? Za te kilka włosów? KOBIETA Czekałam na kogoś. To dla mnie ważne. PREZENTER No tego akurat nie powinnaś mówić. Ważny jestem tylko ja. Ja! I nikt więcej. Ale ty, durna kobieto, nie myślisz nawet przez chwilę. Zero mózgu, tylko oczy, uszy i palec do pilota. No i płaska dupa do siedzenia. Właśnie dlatego tak bardzo jestem ci potrzebny. Życie to duża odpowiedzialność. Tyle możliwości. Te wybory. A potem rozterki: „co by było gdyby”. A ja ci tego oszczędzam. Daję ci szczęście. KOBIETA Szczęście idioty. PREZENTER Uuu, pyskujemy? Ty ciągle zapominasz, gdzie twoje miejsce. Na kolana, kobieto! Na kolana! KOBIETA Nie. PREZENTER Jak to „nie”? KOBIETA Po prostu – nie. Nie. Nie! PREZENTER Daj takiej palec, to zeżre obie ręce. Nagle ci nie wygodnie na kolanach? Jakieś problemy z kręgosłupem? Buntujemy się? KOBIETA Koniec z tym, słyszysz? Koniec! PREZENTER Ty jesteś głupsza, niż abonament przewiduje. Czy w ogóle wiesz, co cię czeka? Potrafisz to objąć tym swoim malutkim rozumkiem? KOBIETA Że niby co? PREZENTER Skup się przez chwilę i pomyśl. No? Nic? Zupełnie nic? Może masz jakieś zakłócenia? KOBIETA Tak, właśnie takie! (klepie się dłonią po łysej głowie) PREZENTER No, spróbuj. Panie nasz, któryś jest w studio, no…! Święć się imię twoje, Przyjdź królestwo twoje, Bądź wola twoja… No, jak…? KOBIETA Jako w eterze, tak i na ziemi Serialu naszego powszedniego daj nam dzisiaj, Niechaj nas zbawi ode życia Abonament. PREZENTER No i co, jarzysz wreszcie? Po prostu zero seriali. I talk show, i… Kobieta wyłącza pilotem telewizor. Gaśnie niebieskie światło. Prezenter powoli osuwa się do pudła telewizora. KOBIETA No, hop do skrzynki. Hop! Telewizor włącza się sam zalewając pokój silnym niebieskim światłem. Prezenter ponownie wstaje. Słychać przenikliwy wizgot. Kobieta zasłania uszy i jeszcze raz wyłącza telewizor pilotem. Ciągnie za kabel odbiornika. Kiedy w jej rękach pojawia się wtyczka, Prezenter chowa się do pudła. Kobieta patrzy z niedowierzaniem, wreszcie wybucha śmiechem, potem milknie. KOBIETA I co teraz? Co teraz? SCENA 6. Pokój jest częściowo opróżniony. Nie ma telewizora. Kobieta w chustce na głowie zgarnia szczotką resztę pudeł na stertę i wypycha je ze swojego mieszkania. W trakcie pracy odsłania zabite płytami okno. Zaintrygowana zagląda przez szparę na zewnątrz. Słysząc dzwonek odskakuje od okna przestraszona. Na platformie pojawia się duży pakunek. GŁOS Zamówienie numer sześć tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt osiem. Proszę o potwierdzenie. Kobieta podchodzi do skanera przy platformie. GŁOS Połóż dłoń na płytce. Połóż dłoń na płytce. (kładzie dłoń na płytce skanera) Twoje zdolności kredytowe są na wyczerpaniu. Zajmij miejsce. Zajmij miejsce. Kobieta niechętnie podchodzi do czerwonego punktu, tuż przed nim zatrzymuje się gwałtownie. KOBIETA Najpierw powiedz co to jest. GŁOS Twoje zamówienie numer sześć tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt osiem. KOBIETA Ale co to jest? Ty… szpiclu. Dla Niego to robisz, co? Przyznaj się. Mów! GŁOS Zajmij miejsce. Zajmij miejsce. KOBIETA Za moją krew, szpik, włosy. No? Co to jest? GŁOS Twoje zamówienie numer sześć tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt osiem. KOBIETA Nie powiesz…?! Kobieta rozrywa pakunek, jest w nim stary telewizor. GŁOS Towar rozpakowany uznaje się za kupiony. Zajmij miejsce… KOBIETA Nie, tego już za wiele. Zabieraj to stąd, zabieraj! I nie będę za to płacić. No! Wynocha, wypad! GŁOS Twoje zdolności kredytowe… KOBIETA Zamknij się! GŁOS Dziękujemy i zapraszamy ponownie. Platforma znika razem z telewizorem. Kobieta podchodzi do lustra i poprawia chustkę. Słychać pukanie. Kobieta nerwowo dotyka głowy. W drzwiach stoi Mężczyzna. KOBIETA Witaj, Adamie. MĘŻCZYZNA Witaj. KOBIETA Już wiem jak powinieneś odpowiedzieć. Powiedz – witaj Lilith. To moje imię. Moje. MĘŻCZYZNA Lilith? Ładnie. Tak trochę staroświecko, ale ładnie. KOBIETA No, powiedz - "witaj Lilith". Albo wiesz co? Najlepiej zapukaj jeszcze raz. Będzie tak bardziej oficjalnie. Mężczyzna zamyka drzwi, ponownie puka. KOBIETA Witaj Adamie. MĘŻCZYZNA Witaj Lilith. KOBIETA Cudownie, prawda? Zupełnie jak w serialu! Wejdź, proszę. MĘŻCZYZNA O, jak tu pusto. Gdyby nie ty, pomyślałbym, że to nie ten adres. KOBIETA Taka przestrzeń się nagle zrobiła, no nie? Nareszcie jest miejsce na mnie. MĘŻCZYZNA Bardzo pusto. Nawet Jego nie ma. KOBIETA Telewizora? MĘŻCZYZNA No, no, powiedziałaś to. Powiedziałaś. KOBIETA Nie ma go i nie będzie. MĘŻCZYZNA I jak? To spora zmiana. KOBIETA Trochę się boję. Nie wiem jak teraz… Co ze sobą robić? Nagle tyle czasu. Tyle czasu! Trochę spałam, trochę rozmyślałam. No wiesz, o tobie, o twoim pokoju. I… wyrzuciłam te całe badziewie, posprzątałam. Ale najlepsze było na koniec. Muszę ci to pokazać. Chodź! Prowadzi Mężczyznę do zabitego okna. KOBIETA Wiesz co to jest? To chyba Najwyższa Forma. MĘŻCZYZNA Czego? KOBIETA No, Rubiego. Jak patrzeć przez te szparki, to tam, na dole wszystko się rusza. Taki film. Tylko trzeba odsłonić ekran. Pomożesz? MĘŻCZYZNA Może lepiej nie. Mam złe przeczucia. KOBIETA No, chwytaj za to. Przez odsłonięte okno bucha jaskrawe światło. Szybko przysłaniają okno. MĘŻCZYZNA A nie mówiłem? Nie podoba mi się to. Wcale. A oczy jak łzawią. Jeszcze dostanę alergii. KOBIETA U ciebie też to jest? MĘŻCZYZNA Nie wiem, nie zauważyłem. KOBIETA Czy czegoś takiego można nie zauważyć? Co to w ogóle jest? MĘŻCZYZNA Skoro zasłonięte, to niepotrzebne. Może jakaś usterka budowlana? Czujesz? Przecież od tego wieje. KOBIETA No, taki inny zapach. Ale żeby ekran z klimatyzacją? Ciekawe. Spróbujmy jeszcze raz, ale tylko trochę. No, prooszę. MĘŻCZYZNA Nie, to zły pomysł. Od tego smrodu robi mi się niedobrze. KOBIETA Fakt, ten zapach… MĘŻCZYZNA Smród. Lepiej to zostawić w spokoju. No, zostaw. Odsuwa ją od okna, Kobieta opiera się. KOBIETA Ale to takie ciekawe. Nigdy czegoś takiego… Co to może być? Rubi by wiedział. MĘŻCZYZNA Rubi, Rubi. A my? KOBIETA Przecież ciebie to nie obchodzi. A może ty się boisz? MĘŻCZYZNA Ja? Bać się? Też coś. Dobra, odsłońmy, niech będzie po twojemu. Bać się! Zsuwa część zasłony. KOBIETA Patrz, to takie drzwi! Z szybą! MĘŻCZYZNA Co ty, drzwi? Dokąd? KOBIETA No – tam! Kobieta naciska klamkę. MĘŻCZYZNA Nie! No i za późno. Ich twarze owiewa wiatr, odruchowo cofają się, kaszlą. MĘŻCZYZNA Ale cug! KOBIETA Cudowne, prawda? MĘŻCZYZNA W każdym bądź razie niezwykłe. KOBIETA Przyznaj się, u ciebie też takie są. MĘŻCZYZNA Ja… nigdy się nie odważyłem. To zawsze było zasłonięte. Kobieta zerka przez okno. KOBIETA Ale… A-le. Wow, jakie to wielkie. Jak myślisz, co tam jest? MĘŻCZYZNA Tak sobie myślę… Hm… Chyba plan. KOBIETA Plan? Jaki plan? MĘŻCZYZNA Zdjęciowy. Mężczyzna zamyka okno i dokładnie je zasłania. Po chwili przestają kaszleć. MĘŻCZYZNA Nie powinniśmy tego robić. Mówię ci, to na pewno jakaś usterka. Po co komu drzwi na plan? I do tego wychodzą w powietrze. Zauważyłaś? KOBIETA Rzeczywiście. Drzwi w powietrze… Hm. Może to i usterka… Skoro tędy nie można wyjść, to to jest do patrzenia. I ja będę patrzeć. MĘŻCZYZNA Ale po co? KOBIETA I tak nie mam telewizora. To może być ciekawe… Wiesz, idź już. MĘŻCZYZNA Dopiero przyszedłem. Myślałem, że może… Że my… Wiesz, jak mężczyzna z kobietą. KOBIETA Jak w filmie? MĘŻCZYZNA No, takim co wieczorem… KOBIETA I dotykać się? Chyba oszalałeś. Przecież ci mówiłam, że to niehigieniczne. Lepiej już idź. No, idź już, idź! Mężczyzna niechętnie wychodzi. Kobieta przesuwa fotel, podchodzi do okna i je odsłania. Siada na przeciw okna i w nie patrzy. Po chwili otwiera okno i wychyla się. Wiatr strąca jej chustkę, a ona krzyczy. KOBIETA Ju-huuu!!! Ju-huuu! Ale czad! Trójwymiar! Hi-fi kwadro-stereo-plus! Ale czad! SCENA 7. Pokój Kobiety oświetla zachodzące słońce. Światło płynie od dwóch okien otwartych na oścież, w trakcie tej sceny powoli się ściemnia. Na miejscu telewizora stoi spora donica z żywą rośliną. Kobieta ubrana jest w kolorową sukienkę, na głowie ma ładną chustkę. Słysząc rytmiczne pukanie podbiega podekscytowana do drzwi i otwiera je Mężczyźnie. KOBIETA Witaj, Adamie. MĘŻCZYZNA Witaj, Lilith. KOBIETA No, nareszcie, wchodź. Jak ci się podoba? MĘŻCZYZNA Nic nie widzę. Ten blask… Strasznie wali po oczach. KOBIETA To przejdzie, wytrzymaj trochę. No i co? MĘŻCZYZNA Strasznie jasno. O cholera, dwoje drzwi? KOBIETA To okna. MĘŻCZYZNA Nie drzwi? Skąd wiesz, że to nie drzwi? KOBIETA Na ramie jest karteczka „w razie blokady okna przekręć w prawo i pchnij”. To musi być okno. MĘŻCZYZNA Jest tego więcej? KOBIETA Nie, opukałam wszystkie ściany. Ale numer, nie? Okna! Pomyśl, okna! Tyle się teraz dzieje, aż mnie nosi. Zobacz, spójrz co tu mam. Mężczyzna stoi. Kobieta z pewnym wahaniem chwyta go za rękę i ciągnie w stronę rośliny. KOBIETA Widzisz? To żyje. Żaden sztuczny jedwab, papier, plastik - nic z tych rzeczy. O, jak tak naciskam listek, to cieknie, taki mokry się robi. A to, to ziemia. Chcesz spróbować? (wkłada do ust ziemię i ją gryzie) Prawdziwa. Smakuje jak kurczak. MĘŻCZYZNA Co ty bredzisz? Ziemia? Jak kurczak? KOBIETA W filmach zawsze tak mówią kiedy jedzą coś nowego. MĘŻCZYZNA Ale po co to żresz? Po jaką cholerę? KOBIETA Chciałam spróbować, żeby tak jak… Przecież w filmach ludzie robią takie rzeczy. Rozmawiają, podlewają rośliny i chodzą PO ZIEMI. MĘŻCZYZNA Wiesz, nie tylko to. (przygarnia ją do siebie) Nie tylko. Kobieta sztywnieje w jego ramionach, ale po chwili się odpręża. Całują się. MĘŻCZYZNA I co, bolało? Kiedy gładzi Kobietę po głowie, spada jej chustka. KOBIETA Nie patrz, nie patrz. Zakłada chustkę, zawstydzona staje do niego tyłem. On delikatnie dotyka jej ramienia. KOBIETA Lepiej siądźmy, zrobiłam kawę. MĘŻCZYZNA Przyszykowałaś się. Ta sukienka, drugie krzesło, kawa. Ładnie wyglądasz. (Kobieta nerwowo poprawia chustkę) A to… Nie przejmuj się, odrośnie. Piją w ciszy kawę. Celebrują tę czynność, jakby robili to na pokaz. KOBIETA Dziwnie tak, no nie? MĘŻCZYZNA Dziwnie. KOBIETA W filmach przy kawie rozmawiają. MĘŻCZYZNA To może my też. Kobieta mówi egzaltowanym głosem. KOBIETA I co u ciebie słychać, Adamie? Czy firma,… akcje… (ścisza głos, jakby prosiła o podpowiedź) Nie wiem o co pytać. MĘŻCZYZNA Może spytaj o to, co cię interesuje. KOBIETA Ale co miałoby mnie… Wiem! Adamie, czy liczyłeś swoje okna? MĘŻCZYZNA Nie, to głupie. "Czy liczyłeś swoje okna." Nic nie przychodzi ci do głowy? Spytaj o coś innego. KOBIETA Ale dlaczego? Kiedy mnie właśnie to ciekawi. To jak, liczyłeś? MĘŻCZYZNA Nie. KOBIETA Myślę, że też są dwa. Patrzyłam z Drugiej Strony. One tak są po dwa. Dwa-przerwa, dwa-przerwa. MĘŻCZYZNA Wychylałaś się? Przecież mogłaś wypaść! Lilith, nie rób tego, nie rób tego więcej. KOBIETA Bo co? MĘŻCZYZNA Bo… brakowałoby mi ciebie. Cisza. KOBIETA Tobie… na mnie zależy? Czy ja jestem dla ciebie ważna? MĘŻCZYZNA Chyba tak. Tylko u ciebie byłem tyle razy. No i z nikim nie piłem kawy. KOBIETA Z nikim? Więc ze mną to pierwszy raz… To nawet miłe być tą pierwszą, z którą… pije się kawę. Ale właściwie dlaczego? Przecież spotykasz innych ludzi. MĘŻCZYZNA Taak, kiedy im się coś zepsuje. Oni wszyscy… Każdy ma tylko jedno krzesło. KOBIETA Ty nie. MĘŻCZYZNA Chyba zawsze na ciebie czekałem. Gładzi jej dłoń, uśmiechają się, nachylają ku sobie głowy. Intymną chwilę przerywa nagły dźwięk dzwonka. Na platformie pojawia się znajome wielkie pudło. GŁOS Zamówienie numer sześć tysięcy sześćset dziewięćdziesiąt osiem. Proszę o potwierdzenie. KOBIETA Spieprzaj, spieprzaj z tym! Mam gościa, nie widzisz? GŁOS Proszę o potwierdzenie zamówienia. KOBIETA Ciągle wraca. To już ósmy raz. Odsyłałam przesyłkę, kasowałam listę zakupów, wyrzucałam pudło za drzwi, a on wraca. Ciągle wraca. MĘŻCZYZNA Kto wraca? KOBIETA Rubi. To koszmar. Istny koszmar. MĘŻCZYZNA Mówisz o telewizorze? Wyrzuć te barachło przez okno. Stamtąd nie wróci. KOBIETA Nie, nie zrobiłabym tego. Zniszczyć Rubiego? To byłoby jak… morderstwo. MĘŻCZYZNA Nie denerwuj się, maleńka, ja ci pomogę. Zabiorę go i schowam tak, że nie wróci. KOBIETA Poważnie? Aleś ty męski. Mężczyzna wynosi pudło. Kobieta rozmarzona opiera się o futrynę. KOBIETA Jakie to romantyczne. Jak w filmie. GŁOS Połóż dłoń na płytce. Połóż dłoń na płytce. KOBIETA Ty i twój drewniany głos. Musisz mi psuć taką chwilę? GŁOS Twoje zdolności kredytowe są na wyczerpaniu. Zajmij miejsce. Zajmij miejsce. KOBIETA Gówno. Nawet kropli krwi. Spadaj, bo cię rozkręcę. GŁOS Uprzedzałem. Twoje zdolności kredytowe się wyczerpały. Gasną światła, słychać szczęk zatrzaskiwanego zamka. Pomieszczenie oświetla teraz tylko skąpe czerwone światło zachodzącego słońca. KOBIETA Co jest? Światło! Światło! Drzwi! Co jest? Szarpie za klamkę, robi się coraz ciemniej. GŁOS Zajmij miejsce. Zajmij miejsce. KOBIETA Nie. Nie! Nieee!! Zapada ciemność. SCENA 8. Nadal pokój Kobiety. Z ciemności powoli wyłania się postać leżącej na podłodze Kobiety. Oświetla ją blade białe światło. Kobieta unosi głowę, patrzy zdziwiona na księżyc. KOBIETA Księżyc. A ja myślałam, że tylko w kreskówkach… Tak się bałam, że noc na planie to jak w grobie, jakimś sarkofagu… A tu taka latarnia. O raju, gwiazdy! Naprawdę, gwiazdy! Są takie piękne, takie piękne! (nuci, tańczy) Przyszła do mnie noc gwiaździsta Taka piękna, taka młoda Rozłożyła welon czarny… Skąd w mych ustach takie słowa? Śmieje się, wdycha oszołomiona powietrze. Słychać pukanie. Rozmarzona podchodzi do drzwi, przytula do nich policzek. KOBIETA Adam, to ty? MĘŻCZYZNA Ja. Czemu nie otwierasz? KOBIETA Nie mogę. Zamknął mnie. MĘŻCZYZNA Ktoś cię zamknął? Co ty opowiadasz? Kto miałby cię zamknąć? KOBIETA Pewnie że Rubi. Nawet nie musiał tu być, tylko nasłał aparat sklepowy. MĘŻCZYZNA (szarpie się z zamkiem) Szlag by…, musiał się teraz zaciąć! Planowałem…, myślałem, że my dzisiaj… Musi być jakiś sposób. Nie daję rady. Jak tam, nie boisz się? KOBIETA Nie. Dziwne, prawda? Zawsze się bałam tylu rzeczy, a teraz nie. Już nie. Siada przy drzwiach. Mężczyzna jeszcze przez chwilę mocuje się z zamkiem, potem także siada po swojej stronie. KOBIETA Jak myślisz, czy my moglibyśmy…, no wiesz? Ja i ty. Ze sobą. MĘŻCZYZNA Seks? KOBIETA Pokochać się, kochać się naprawdę. Nie jak w serialach - z takimi afektowanymi ruchami i wywracanymi oczami, ale tak prawdziwie. MĘŻCZYZNA Miłość…, bo ja wiem? Czy ona w ogóle istnieje? Ja wiem tylko o seksie. I w tej kwestii zawsze możesz na mnie liczyć. KOBIETA A miłość? Tyle o niej filmów, więc chyba jest. MĘŻCZYZNA Jeśli nawet, to zawsze z nią same kłopoty. Dlatego ja mogę obiecać ci seks. I przyjaźń, oczywiście. (cisza) Lilith, jesteś tam? KOBIETA Tak, tak. MĘŻCZYZNA Chyba cię nie uraziłem? Wiesz, zawsze mogę się postarać. Kto wie, może ta miłość z czasem przyjdzie. Zależy ci? KOBIETA Nie wiem. Ja nigdy… Ale tak sobie myślę, tyle rzeczy już próbowałam, a tego nie. MĘŻCZYZNA Nie wiem, czy kawa i miłość to ten sam kaliber. Raczej nie. KOBIETA Prawda? Ty mnie zawsze rozumiałeś. Pomyśl, wracasz z pracy, a tam ja. Zawsze. MĘŻCZYZNA Bo ja wiem? I to ma być miłość? KOBIETA Tak, głupio mówię. Ale przecież nie żadne – Alfonso, kocham cię! Jesteś światłem moich oczu! Nie, to nie może być prawdziwe. MĘŻCZYZNA Gdybym teraz mógł, to bym cię pocałował. I to byłoby prawdziwe. KOBIETA A mnie tak ściska w sercu, tak głęboko… MĘŻCZYZNA Boli cię? KOBIETA Nie, nie. Tylko sączy się taki smutek i nadzieja, i ekscytacja. I sama już nie wiem, czy to ty, czy ten księżyc. MĘŻCZYZNA O czym ty mówisz? KOBIETA Żebyś go widział – jest taki okrągły i blady, i smutny. I tak pasuje do mojego nastroju. Ech! MĘŻCZYZNA Ciągle masz otwarte okno? KOBIETA Inaczej bym się udusiła. Przecież to bydlę wyłączyło mi klimatyzację. MĘŻCZYZNA Wychylałaś się? Czy się wychylałaś? KOBIETA Tak, przepraszam, nie będę więcej. MĘŻCZYZNA Ale nie, właśnie wyjrzyj. Powinna tam być drabinka pożarowa. KOBIETA No i co? MĘŻCZYZNA Wejdź po niej do mnie na górę, to cię wpuszczę. KOBIETA Oszalałeś? Przecież spadnę. MĘŻCZYZNA Dobrze, w taki razie ja zejdę do ciebie. Słychać jak odchodzi. KOBIETA Adam? Adam? (pauza) W co by się tu ubrać? SCENA 9. Pokój Mężczyzny. Mężczyzna usuwa płyty zasłaniające okno. Kiedy są podważone błyska światło i telewizor sam się włącza. Otwiera się pudło i wychodzi z niego Prezenter. PREZENTER Panie i panowie! Damen und Herren! Madmuasel end Monsieur! Lades end Gentleman! Przed wami wasz ukochany, wytęskniony i wymarzony Rubi! Oto jestem! Wszechwiedzący, wszechobecny, boooski RUBI!!! Oklaski, dziękuję. Mówię do was, mówię za was, myślę za was, pragnę za was. Ja! Symulator życia! Rzeźbiarz umysłów, programista pragnień i stroiciel dusz. (Mężczyzna bezskutecznie próbuje wyłączyć go pilotem) Dziś tylko dla twoich oczu. Mężczyzna chowa za plecami śrubokręt i pilota. Prezenter chwyta go za ubranie. Przedmioty upadają na podłogę. PREZENTER I co, piskorzyku? Przez okno się chciało, przez okno?! Najpierw ja miałem wylecieć, teraz ty gdzieś się wybierasz. No? Jakieś kursy latania? MĘŻCZYZNA Już wiem, ciebie nie ma. PREZENTER Wielki Rubi objawia ci się osobiście, a ty tak…? Co za brak wiary. MĘŻCZYZNA A więc Lilith… ona mówiła prawdę. A ja myślałem, byłem pewny, że to tylko takie bzdurzenia, napięcie przedmiesiączkowe, czy coś. Więc istniejesz? Rzeczywiście istniejesz? Nieprawdopodobne. I wszystko słyszysz…? PREZENTER Przecież jestem wszechobecny. MĘŻCZYZNA Pomyśleć, tylko wniosłem cię do domu. Trzeba było od razu na złom. PREZENTER Mnie? Na złom? Że niby taki niepotrzebny? Taak? O! Tu jest twoje miejsce. Tu! TU!!! (sadza go na przeciw telewizora) Nie ma ode mnie ucieczki. Nie ma! Nie ma! Błyska niebieskie światło. MĘŻCZYZNA To ty tak uważasz. PREZENTER Twoja pogarda dla porządku rzeczy bardzo mnie niepokoi. Do tego nie płacisz abonamentu. MĘŻCZYZNA Nie mam telewizora. PREZENTER Taak, ci odmieńcy… Wychodzą z domów, spotykają innych odmieńców… Sądzą, że uciekną przed przeznaczeniem. A czymże jest życie beze mnie? Takie trwanie na jednym kanale? Niczym. Po prostu niczym. Oferuję ci nieskończoną ilość programów i tak niewiele oczekuję – raptem odrobinę uwagi. No, sam powiedz, czy jest coś, czego nie mogę ci dać? MĘŻCZYZNA Prawda. Nie masz jej ani krzty. PREZENTER Ależ ja jestem samą prawdą. I nikt ci jej lepiej nie poda. Uwaga! Prawda Rubiego z prawej, prawda Rubiego z lewej, a nawet z góry i z dołu. MĘŻCZYZNA Kpisz sobie ze mnie. PREZENTER A miałbym cię traktować serio? Nie jesteś nikim szczególnym. Wiesz, czym się różnisz od innych? Ilością rzeczy. Tylko ilością rzeczy. A co, jeśli zrobię tak?! Pstryka palcami. Na ten znak meble Mężczyzny wyjeżdżają z jego mieszkania, zostaje tylko krzesło i telewizor. MĘŻCZYZNA Ale jak to tak? Jak to? PREZENTER Nieznajomość systemu nie chroni. I jak sobie teraz poradzisz bez tego? (pokazuje telefon) A komputer? Ekspres do kawy? Też be? MĘŻCZYZNA Tylko ty! PREZENTER Jakiś ty niekonsekwentny. Albo wszystko, albo wracaj na drzewo. Innej drogi nie ma. Ba, przecież ty nawet oddychasz dzięki mnie. MĘŻCZYZNA Dlatego mam cię czcić? PREZENTER Na początek bądź wdzięczny. Potrafię być wspaniałomyślny. Bądź co bądź naprawiłeś kilka aparatów. MĘŻCZYZNA Już żałuję. PREZENTER Ludzie strasznie mnie rozczarowują. Ten brak logiki. Ale… twój wybór. Podchodzi do skrzynki. MĘŻCZYZNA I co, po prostu teraz tam wejdziesz? Nie boisz się? Przecież zawsze mogę cię wyrzucić. PREZENTER Ja nie odczuwam strachu. Zresztą… jestem wszędzie. Wchodzi do skrzynki. Przygasa światło, słychać syk uchodzącego powietrza. MĘŻCZYZNA Co robisz? Światło! Światło! Klima…! (dusi się, uderza w drzwi dłonią) Wypuść mnie! Gaśnie światło. Słychać kasłanie i uderzanie dłoni. Wreszcie wszystko milknie. Ciszę przerywa dźwięk spadającej płyty. Przez odsłonięte od zewnątrz okno wchodzi Kobieta. Siada na parapecie. Mężczyzna leży bez ruchu na podłodze. Po chwili bierze głęboki haust powietrza i siada. MĘŻCZYZNA Lilith, to ty? KOBIETA Więc jednak? Bałam się, że to nie tu. Strasznie ciemno. Zeskakuje z parapetu. MĘŻCZYZNA Ale skąd? Jak tu się dostałaś? KOBIETA Miałeś rację z tą drabinką. Trzeba było tylko kawałek po gzymsie… No i jestem. Widziałeś księżyc? MĘŻCZYZNA Księżyc? A co mnie obchodzi księżyc…? KOBIETA Ale taki ładny… Dlaczego tu jest tylko krzesło? I ta ciemność. MĘŻCZYZNA Przepraszam, Lilith. Nie wierzyłem. Myślałem, że Rubi… Miałaś rację, on rzeczywiście istnieje. Sam się włącza i robi takie rzeczy… Teraz rozumiem, czemu się go bałaś. To jakiś psychol. Myślę, że on nie lubi ludzi. KOBIETA To nie tak. On tego tak nie odbiera. MĘŻCZYZNA I ty go bronisz? Przecież on chciał mnie udusić! KOBIETA A ty - wyrzucić go przez okno. Właściwie to myślimy bardzo podobnie. My zmieniamy telewizory, a on… widownię (pauza) I co teraz? MĘŻCZYZNA Ta drabinka, dokąd ona prowadzi? KOBIETA Do samego nieba. MĘŻCZYZNA Wolałbym na ziemię. KOBIETA Chyba część odpadła. Można tylko w górę. MĘŻCZYZNA To chyba… nie ma innej drogi. Przynajmniej ten księżyc całkiem, całkiem. KOBIETA Piękny, prawda? MĘŻCZYZNA Piękny. Jak ekran. Wychodzą razem przez okno. SCENA 10. Dach. Mężczyzna i Kobieta siedzą do siebie przytuleni. Mężczyzna wkłada Kobiecie rękę pod sukienkę. KOBIETA Kto by pomyślał, ciągną się aż po horyzont. Budynek przy budynku. Takie wysokie, takie potężne. Myślałam, że tam na dole ktoś będzie chodził, jakieś samochody, wiesz, jak w filmie, a tu nic. Tylko wiatr porusza anteny i tych kilka rachitycznych drzew. MĘŻCZYZNA I pudła. KOBIETA Myślisz, że to pudła? MĘŻCZYZNA Stąd nie widać, ale chyba tak. KOBIETA I tak sobie myślę, że to nie może być plan. Tam tyle się dzieje, a tu – pusto, cicho, ponuro. Jak w jakimś skandynawskim filmie. MĘŻCZYZNA Może jesteśmy w Norwegii? KOBIETA Tak, i siedzimy na fiordzie. MĘŻCZYZNA Wiesz, te chmury, one wyglądają zupełnie jak góry. A może to są góry? KOBIETA Przestań. Jest jak jest. Może to, co nas otacza nie dzieli się tylko na miejsca do oglądania i plany zdjęciowe? I to trzecie wygląda właśnie tak. Co, zdziwiony? MĘŻCZYZNA Trochę mnie przerażasz. Ty myślisz. KOBIETA To ironia? MĘŻCZYZNA Obserwacja. Nowa i niepokojąca. KOBIETA Ja ciebie nie rozumiem. Pierwszy raz wylazłeś z wieżowca i masz okazję zobaczyć, co jest poza murami, a jedyne, co cię tak naprawdę zajmuje, to moje cycki. (wyjmuje jego dłoń spod sukienki) Lepiej popatrz…! MĘŻCZYZNA Patrzę. I co? Powinniśmy zejść do mieszkania. Przynajmniej nie będzie tak wiało. KOBIETA W te puste ściany? MĘŻCZYZNA Spróbuję otworzyć drzwi. Będzie dobrze. KOBIETA Już próbowałeś. MĘŻCZYZNA Spróbuję jeszcze raz. KOBIETA A to wszystko? Nie rozumiem, jak może na tobie nie robić wrażenia. Co z tym? MĘŻCZYZNA Zawsze mówiłem, żeby to zostawić. Ale ty lubisz przeginać. KOBIETA Ja? Ja przeginam? A kto mówił o życiu? Doświadczaniu? Prawdziwej złości? MĘŻCZYZNA Jesteś zbyt dosłowna. Lepiej zejdźmy. No, chodź. Może znajdziemy drogę na dół? KOBIETA Chcesz, to sam schodź, ja tu zostanę. Tam nie będzie lepiej. MĘŻCZYZNA Sama zobacz – te drzewa, trawniki, drzewa… KOBIETA A co ja małpa jestem? Na co mi drzewo? MĘŻCZYZNA Sama chciałaś pochodzić po ziemi, prawdziwej ziemi. KOBIETA Już nie chcę. Wybrałam nasz dach. Jest bliżej nieba. MĘŻCZYZNA Za blisko. Wieje i nic więcej. E, pójdę, przyniosę jedzenie. U ciebie została lodówka, coś się powinno znaleźć. Chodź ze mną. Tu tak nie można. KOBIETA Można. MĘŻCZYZNA Jesteś jak dziecko. No chodź. KOBIETA Nie mogę. Nie teraz, kiedy to zobaczyłam. MĘŻCZYZNA Ale to takie głupie. Przecież nie możesz tu zostać. Nie na zawsze. KOBIETA Zostaw mnie, chcę spać. Spać. Kładzie się, przykrywa kawałkiem papy. Mężczyzna schodzi w dół. SCENA 11. Noc. Dach w błękitnym świetle. Romantyczna muzyka. Scena w konwencji snu. Prezenter w stroju a’la latynoski kochanek podchodzi do leżącej Kobiety i odkrywa ją. Kobieta ma długie włosy. Siada, porusza się sennie. On przed nią klęka, ona gładzi go po głowie w geście przebaczenia. KOBIETA Najbardziej nęci mnie ta głębia. Chcę poczuć szum w uszach, fale powietrza rozpościerające suknię. Zamknąć oczy, rozłożyć ręce i opaść w ramiona ziemi. Kochasz mnie? PREZENTER Nad życie. KOBIETA Bardzo, bardzo? PREZENTER A nawet jeszcze więcej. KOBIETA I zrobisz dla mnie wszystko? PREZENTER Co tylko każesz. (całuje jej dłonie) Co każesz. KOBIETA I to jest miłość? PREZENTER Takie mam dane. KOBIETA Nie! To nie tak. Jakie dane? Odpycha go, łapie się za głowę, zsuwa się jej peruka. Przerażona patrzy na włosy trzymane w rękach. KOBIETA Jakie dane? Prezenter znika w ciemności. Koniec fragmentu CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ
|