Ladies & gendermen

Izabela Degórska


WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
© Izabela Degórska
wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji
OD AUTORKI

Występują

Alojzy Bumaj

Staruszek Kazimierz Wolski

Staruszka Maria Wolska

Sebastian Mrok

Miron Kurek

Klaudia Dobosz

Olga Kamiñska

Prezes Hanna



FRAGMENT

SCENA 1.

Skromne mieszkanie. Stoją tam podstawowe sprzęty i fotografia w ramce. Dwoje starszych ludzi popija herbatkę. STARUSZEK ukradkiem wyjmuje piersiówkę, by dolać alkoholu do naparu.

STARUSZKA             Ani się waż.

STARUSZEK             Oj tam, oj, tam. To co mi z życia zostanie?

Kiedy nalewa, na moment gaśnie światło.

STARUSZKA             Co to było?

STARUSZEK             Pewnie szczury dobrały się do kabli.

Wtem przez okno wchodzi ALOJZY, mężczyzna po czterdziestce, budząc popłoch wśród domowników.

ALOJZY                      Dzień dobry! Tak się cieszę, że do państwa     wpadłem!

STARUSZEK              Co… co…

ALOJZY                        Co tu robię? No cieszę się, cieszę ogromnie. Ups, nie przedstawiłem się. Inspektor Alojzy Bumaj z Zakładu Opieki Socjalnej. Proszę, to moja legitymacja służbowa. Ooo, nie rozumiem skąd ten niepokój na państwa twarzach. Przecież ja niosę…

STARUSZEK              Tak, wiemy. Wiemy doskonale. Proszę stąd wyjść!

ALOJZY                      Dobrą nowinę niosę. I nie, nie wyjdę. Zbyt długo szukałem sposobu, żeby się tu dostać. (ogląda okna i drzwi)

Te czujniki ruchu – domyślam się, że sygnalizują odwiedziny? Nieładnie. I niezgodnie z przepisami. Światowe dyrektywy absolutnie zabraniają używania urządzeń wczesnego ostrzegania. (niszczy czujniki)


STARUSZEK              Co pan robi? Kosztowały majątek!

STARUSZKA             Uspokój się, Kaziu. Twoje serce…

ALOJZY                      I tym sposobem gładko przeszliśmy do pierwszego punktu moich odwiedzin. Pana serce.

STARUSZEK              Co z nim?

ALOJZY                      (zaglądając do akt) Kazimierz Wolski, lat mmm… i pół, zaawansowana choroba wieńcowa, dwa stenty. Uuu, paskudnie. Kilka słów, a tyle wykroczeń.

STARUSZEK              Prywatnie zrobiłem. Za swoje.

ALOJZY                      Ale żyje pan dłużej, drogi seniorze, na koszt państwa.

STRAUSZEK              Bezczelny gnój. Ja walczyłem o wolną Polskę! Tymi rękami budowałem kapitalizm!

ALOJZY                      No i zbiera pan teraz owoce.

STARUSZEK              Pryskane, zgniłe, GMO. Kto panu pozwolił usiąść? 

ALOJZY                      To, że jest pan upośledzony wiekowo jeszcze pana nie upoważnia do tego tonu.

STARUSZKA             On się tak łatwo unosi. Kaziu, przeproś pana.

STARUSZEK              A w życiu! Larwa jedna. Patrz jak się rozgląda, łapki zaciera.

ALOJZY                Przyznaję, całkiem ładny apartamencik. I tak się marnuje.

STARUSZKA             No ale co pan mówi? Coś z nim nie tak?

ALOJZY                  Tylko jedno: niewłaściwe zasiedlenie. Naprawdę męczy mnie ta zabawa w kotka i myszkę. Przecież widzę, że państwo są w pełni władz umysłowych. Zupełnie nie rozumiem, skąd ta aspołeczna postawa.

Przejdźmy do rzeczy.

STARUSZEK              Marysiu, idź do siebie.

STARUSZKA             Nie pójdę.

STARUSZEK              Nie chcę, żebyś tego słuchała.

ALOJZY                 Ależ dlaczego? Niech słucha. To typowe procedury. Każdy powinien je poznać i nastawić się psychicznie. Dużo jest pani młodsza od męża?

STARUSZKA             To moja prywatna sprawa.

Alojzy sprawdza w notatkach.

ALOJZY                      Akurat tyle, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. Testament spisać.

STARUSZEK              Duszko, idź już. Herbatę świeżą zaparz.

Kobieta wychodzi.

STARUSZEK              No dobra, strzelaj pan.

ALOJZY                      Co za niefortunne określenie. Przecież to wszystko dla publicznego dobra. Trzeba wiedzieć, kiedy odejść. A jeśli obywatel nie wie, państwo robi to za niego. (wyjmuje prospekty reklamowe) Zacznijmy od daty. Niestety w pana przypadku nie ulega negocjacji. Pierwszy marca.

STARUSZEK              Ale to za tydzień!

ALOJZY                   A co pan taki zdziwiony? Przekroczył pan termin o sześć miesięcy. Swoją drogą, z czego pan żył?

STARUSZEK              Żona wciąż ma emeryturę. I… i…

ALOJZY               I ja mam w to uwierzyć? Dwie osoby – z jednej emerytury? To fizycznie niemożliwe. Oszczędności? W gotóweczce? Bo konto puste, oj, aż echo się niesie!

Zaczyna sukcesywne przeszukiwanie pomieszczenia.

STARUSZEK              To kradzież! Ordynarna kradzież.

ALOJZY                Może za pana czasów. Przecież pan wie, że oszczędzanie jest zabronione. Obywatel ma obowiązek kupować! Dzięki temu jest ruch kapitału. Gospodarka lepiej prosperuje. Ludzie, młodzi ludzie, mają pracę. No nie, jakież to przewidywalne… (wyjmuje spod pościeli drobniaki) I z tego chciał pan żyć? Jak długo?

STARUSZEK              To moje! Moje!

ALOJZY                      Konfiskuję. I w pana interesie jest, żeby ta informacja nie znalazła się w protokole zniszczenia.

STARUSZEK              Więc tak to nazywacie…

ALOJZY                      Przepraszam, nieładnie wyszło. Pan się wzburzył, ja zdenerwowałem. Skupmy się na głównym celu mojej wizyty. Ma pan kilka opcji.

Pierwsza, najpowszechniej stosowana, to kapsułka szczęśliwości. Jest bezpłatna, doskonale rozpuszcza się w żołądku i dzięki małej dawce opiatów, gwarantuje całkiem przyjemny zabieg.

Jeśli jest pan zdecydowany, zostawię ją już dzisiaj. Oczywiście za pokwitowaniem. Tu drobna uwaga: najlepiej przyjąć ją na czczo, po wypróżnieniu, żeby nie kłopotać personelu obmywaniem ciała z nieczystości.

STARUSZEK              Mam zdychać na głodnego? Nawet skazańcy jedzą ostatni posiłek!

ALOJZY                      To przykre, ale nie wszyscy stosują się do zaleceń sanitarnych. Niektórzy boją się też, że samo zejście jest bolesne. Dementuję.

STARUSZEK              A co, próbował pan?

Wchodzi Staruszka. Na stronie ukradkiem dosypuje coś do filiżanki.

ALOJZY                      Wracając do tematu. Opcja numer dwa to KOP.

STARUSZEK              Słucham?

ALOJZY                      K.O.P. Klinika Ostatniej Podróży. Proszę rzucić okiem na zdjęcia. Cudowne miejsce. Cisza, spokój, miła atmosfera. Kładzie się pan wygodnie na kozetce, a pielęgniarka podaje środek dożylny. Bliscy nie muszą się niczym kłopotać. Po prostu dostają urnę – o, taką. Albo taką. Niech pan spojrzy: tu na dole zamieszczana jest sentencja, a wyżej – nazwisko, imię i data zejścia. Wszystko najwyższej jakości. Dodam jeszcze, że przesyłkami zajmuje się zaufana firma kurierska Tartar. Dyskretni. Taktowni. Punktualni. Każdą urnę starannie pakują w folię bąbelkową. Nigdy nie było reklamacji.

STARUSZEK              To niech sam pan skorzysta.

ALOJZY                    W swoim czasie, szanowny panie, w swoim czasie. O! Herbatka! Cudownie!

Słychać rzężenie maszynerii. Boczne ściany drżą.

STARUSZKA             Boże, co to było?

ALOJZY                Zapewniam, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

ŁUP! Boczne ściany zbliżają się nieco do siebie. Staruszka rozlewa niesioną herbatę.

STARUSZEK              Widział pan? Widział? To jest w porządku?

ALOJZY            Jak najbardziej. Zgodnie z procedurą dostosowujemy metraż do nowej sytuacji. Kiedy już pan odejdzie, kiedy uda się pan na wieczny spoczynek…

Alojzy osusza spodek serwetką.

STARUSZEK              Co z moim domem?!

ALOJZY                Będzie mniejszy o połowę. Ale to dopiero pierwszego marca, teraz tylko przytniemy salon.   

ŁUP! Ściany stają jeszcze bliżej siebie.

ALOJZY                      Ostatnia opcja to oczywiście Wielka Gra.

STARUSZEK              A, to.

Alojzy unosi filiżankę do ust, ale wciąż nie pije. Wciąż ją odstawia i unosi, co śledzą wzrokiem staruszkowie.

ALOJZY                      Szalenie pasjonująca rozrywka, czyż nie? Grający stawia cały swój majątek i, jeśli mu się powiedzie, wygrywa dodatkowe lata życia. Niesamowite emocje podczas losowania! Transmisja na żywo! Taki ostatni zastrzyk adrenaliny dla seniorów. Niestety majątek musi mieć pokaźną wartość i nie każdy spełnia wymagania. (podsuwa druki)

STARUSZEK              Przepraszam, co to jest?

ALOJZY                      Deklaracje eutanazyjne. Proszę wybrać jedną z nich i podpisać. Łososiowy róż – kapsułka szczęśliwości, błękit paryski – KOP i wiosenna zieleń… Przykro mi, ale Wielka Gra w pana przypadku nie wchodzi w rachubę.

STARUSZEK              Jakiś mały ten druk. I blady.

ALOJZY                      No cóż, zużył się pan, nic dziwnego, że niedowidzi. I co pan tak miętosi ten papier. Na dole trzeba podpisać i koniec.

STARUSZEK              Wie pan, co ja o  tym myślę? O to! (drze deklaracje)

ALOJZY                      Już? Skończył pan? (wyjmuje następne druki) Przecież to i tak nic nie zmieni. Pana termin przydatności minął, karencja emerytalna również, a takie osoby automatycznie są poza systemem.

STARUSZEK              To po co wam mój podpis?

Alojzy upija wreszcie herbatkę.

ALOJZY                 No i właśnie to jest ta dobra nowina. Dostał pan szansę, żeby wyrazić ostatnią wolę, pożegnać się z bliskimi i przekazać majątek spadkobiercom. Jest jeszcze kwestia ciała. Te procedury gwarantują…

STARUSZEK              Nie jestem ciałem! Żyję!

ALOJZY             Panie Wolski, ja nie mam dla pana całego dnia. Przypominam, że w razie braku podpisu, sposób zejścia ustalany jest losowo.

ŁUP! ŁUP! ŁUP! Ściany stają jeszcze bliżej siebie.

STARUSZKA             Kaziu, tylko spokojnie.

STARUSZEK             Pan się pyta, czego ja chcę? Chcę żyć, żyć godziwie. Czy ma pan taki formularz?

ALOJZY                      Naprawdę pan o to pyta? Pan, który złamał wszystkie przepisy eutanazyjne? Co za arogancja. Bezczelność! Zabierasz pan tylko przestrzeń życiową! Żerujesz na dochodach podatników! Wydłużasz kolejki u internisty! Wciąż tylko daj! Daj! Wstydu pan nie masz! Godności!

STARUSZEK             Godności? W tym kraju? Pół wieku pracy dla obcego kapitału, korupcji, strachu przed zwolnieniami… I pogardy, wiecznej pogardy bogatszych. A kiedy nie jestem już potrzebny, to won na cmentarz…! Kto dał wam prawo decydować, ile mogę żyć?  

ALOJZY                      Pan jednak nie jest zdrowy na umyśle. A tego typu obciążeń państwo nie zamierza ponosić. (wyjmuje z teczki pistolet) Jako urzędnik na służbie jestem w tym momencie zobowiązany do przyspieszenia pewnych procedur.

STARUSZKA             Bój się Boga, Kaziu! Odwołaj! Odwołaj!

STARUSZEK              Grabi, morduje, a ja mam mu w dupę włazić?!

STARUSZKA            Panie Alojzy, niech ma pan litość w sercu! To stary człowiek! Tyle złego przeżył! I znikąd pociechy. Nadziei.

STARUSZEK              Zamilcz, kobieto!

STARUSZKA        Syna nam zabrali. Korporacja wzięła go na wychowanie, bo mięsem nie karmiliśmy, szczepiony nie był, a mąż hejtował w internecie.

Alojzy odbezpiecza broń.

STARUSZKA             Niech się pan zmiłuje!

Staruszek odsłania pierś.

STARUSZEK              Tu! Tu! Pijawko systemu!

Alojzy celuje w Staruszka.

ŁUP! ŁUP! ŁUP! Ściany zsuwają się szybko. Jedna z nich przewraca Alojzego. Broń wypala. Cisza. Alojzy leży bez ruchu, twarzą do ziemi.

STARUSZKA             Ojojoj, ale bałagan będzie.

Cisza.

STARUSZKA            I co teraz?          

STARUSZEK              Damy go tam, gdzie reszta.

STARUSZKA             Obawiam się, że się nie zmieści. (zbliża się ostrożnie do ciała)           Czekaj. Jeszcze dycha.

STARUSZEK              Niemożliwe.

STARUSZKA             To moja wina, rozlałam i trutki za mało wypił. Ale nie trzeba było go prowokować. Kiedy wyjął broń…

STARUSZEK      Korporacyjne ścierwo. Na bezbronnego starca z obrzynem.

STARUSZKA             To pistolet, Kaziu. A naboje – usypiające. (podaje mężowi broń)

STARUSZEK              Uśpić mnie chciał, jak psa. Korporacyjne…

STARUSZKA          Tak, tak. Wiem. Jak myślisz, ile on może po tym spać?

STARUSZEK              Ja to bym od razu wyrzucił go przez okno.

STARUSZKA             Bój się Boga, Kaziu! Twój kręgosłup!

STARUSZEK    Trzy czujniki! Zbankrutujemy przez to bydlę. (kopie leżącego) Co za świat, w którym prawość zawsze przegrywa z przemocą.

STARUSZKA         Chciałam zauważyć, że w tej chwili to ty nadużywasz siły.

STAUSZEK                I! Bardzo! Dobrze!

STARUSZKA             Kaziu, przestań, bo się ocknie. No proszę! Do tego cały się spociłeś. Chcesz kropelki?

STARUSZEK              W dupie mam kropelki.

STARUSZKA             Tam, to prędzej czopki. (przegląda portfel urzędnika) Zero gotówki, tylko nasze drobniaki. Karta, karta, karta. I jeszcze jakieś zdjęcia. O Matko Boska… Zobacz! Spójrz!!!

Patrzą na Alojzego z nowym zainteresowaniem.

 

SCENA 2.

Zakład Opieki Socjalnej, gabinet urzędnika.

SEBA, znudzony trzydziestolatek – typ metroseksualny, nienaganny makijaż, genderka (damski kostium, typowy dla biurowego dreskodu, dostosowany do budowy mężczyzny) - siedzi za biurkiem. Z odgłosów można wnosić, że ogląda na ekranie komputera film porno. Mężczyznę jednak bardziej interesują paznokcie, które z zapałem sobie poleruje. Na moment zagląda tu MIRON, zdeklarowany gej w wyzywającej sukience, seksownych butach i makijażu. Zabiera brudne filiżanki i, nie zwracając uwagi na poczynania szefa, wychodzi.

Słychać PUKANIE.

SEBA                          Wejść!

Wchodzi Alojzy – genderka, buty na obcasie, peruka.

ALOJZY                      Cześć. O, przepraszam…

SEBA               To ja przepraszam. (wyłącza) Mój kwadrans na masturbację nieco się wydłużył. Jakoś nie mam nastroju.

ALOJZY                      Wzywałeś mnie.

SEBA                          Zgadza się. (wskazuje mu krzesło) Wpłynął na ciebie oficjalny donos. Jak myślisz, kto go napisał?

Cisza.

ALOJZY                      Miron?

SEBA                          Czyli wiesz, że się tobą interesuje?

ALOJZY                      Trudno nie zauważyć.

SEBA                 Skarży się, że opowiadasz ordynarne dowcipy o beżowych i pedałach. Niektóre z nich przytacza. (wskazuje na ekran komputera)

ALOJZY                      Serio? Wysyła ci dowcipy?

SEBA                         Nie wiem, co cię tak cieszy. Są wybitnie niepoprawne politycznie. A w ogóle kto dziś tak mówi? Tylko starcy to rozumieją.

ALOJZY                    W biurze wszyscy się śmiali. Ta dwulicowa menda też.

SEBA                  Napisał też, że poza środą nikt cię nie widział w sukience. Że…

ALOJZY                      Seba, czepiasz się o takie pierdoły?

SEBA                          No i dochodzimy do cięższego kalibru.

ALOJZY                      Słucham. Słucham uważnie.

SEBA                       (posiłkuje się wydrukiem) Pan Miron Kurek twierdzi, że jawnie demonstrujesz homofobię.

ALOJZY                      Ja? Homofobię? Jak? Niby te kilka dowcipów?

SEBA                          Dokładnie (czyta) „Inspektor Alojzy Bumaj okazuje mi niechęć, kiedy go dotykam. Unika kontaktu wzrokowego, sprawy pracownicze wymagające spotkań, załatwia przez osoby trzecie. A szesnastego bieżącego miesiąca zagroził, że, cytuję <da mi w mordę> jeśli jeszcze raz będę korzystał z pisuaru obok.” Rany boskie! Chłopie! Odbiło ci? A jak to dojdzie do Centrali?

ALOJZY                      Ale on jest taki nachalny!

SEBA                         Zakochany. Po prostu nieszczęśliwie zakochany. To miły chłopak. Co ci się w nim nie podoba? Nie pociąga cię? Nie jest w twoim typie?

ALOJZY                      Ja jestem żonaty, mam dziecko.

SEBA                 Tym bardziej powinieneś uważać. Nie demonstrować swych przestarzałych upodobań.

Alojzy milczy.

SEBA                Wiesz, że każdy pracownik resortu musi być transparentny. Nie można mieć żadnych wątpliwości co do jego przekonań, bo…?

ALOJZY                Jesteśmy krzewicielami idei. Tworzymy front światowych trendów. Partner – tak! Rodzina – nie! Seks – tak! Dzieci – nie! Naprawdę mam odklepać te wszystkie hasła?

SEBA                          Ej, ej, chodź no tu! Jak ty przychodzisz do pracy? Oczy nie umalowane! Buty niedobrane kolorystycznie… Ile razy mam ci powtarzać? Środa Gender, to dzień w którym…?

ALOJZY                     …pokazujemy, że jesteśmy równie dobrzy jak kobiety. Ale włosy ułożyłem.

SEBA               Nie pieprz, przecież widzę, że to peruka. Do tego tandetna. Chodź, spróbujemy zrobić coś z twoją twarzą. (wykonuje mu makijaż)

Alojzy ciężko wzdycha.

SEBA                      Ja wiem, że to trudne dla twojego pokolenia, że macie w pamięci te dzikie czasy, kiedy mężczyźni chodzili z kudłami na nogach, pili piwo i wstydzili się swojej wrażliwości…

Oczko w górę.

Ale trzeba być elastycznym. Jesteś taki nieostrożny. Obnosisz się z tą swoją obrączką, jakby było z czym i jeszcze obrażasz jedynego prawdziwego geja w naszym oddziale.

ALOJZY                     Przepraszam. Poniosło mnie. Zaglądał mi do pisuaru.

SEBA                          Gdybyś chociaż był rozwiedziony…

ALOJZY                      Nie wracajmy do tego.

SEBA                       Racja. Pomyślmy, jak ratować twój image. Co powiesz na molestowanie w pracy? Na przykład… bo ja wiem… Zosi?

ALOJZY                      Nie kojarzę.

SEBA                     No, ta dziewczyna od kanapek. To takie klasyczne. I hetero. Straciłbyś łatkę konserwatysty. Hm?

ALOJZY             Przecież ona jest w wieku mojej córki! Nie, nie potrafiłbym.

SEBA                          To może kup sobie jakieś zwierzę? Dzióbek i zrób tak. (rozciera wargi jedna o drugą)

ALOJZY                      Żartujesz. Powiedz, że żartujesz.

SEBA                          Nie musisz z nim nic robić. Wystarczy, że będziesz deklarował zainteresowanie.

ALOJZY                      Wybacz, chyba naprawdę jestem zbyt konserwatywny.

SEBA                          Tatuaż? Piercing brwi? Przynajmniej wyglądałbyś jak biały człowiek.

ALOJZY                    Seba, ja odwiedzam starszych ludzi. Przechodzę obok dzielnic… wiesz jakich. Czy nie można potraktować mojego wizerunku jako kamuflażu?

SEBA                          Przeciągasz strunę. Wiesz, że inny dawno by już wyleciał?

ALOJZY                      Jesteś wielki.

SEBA                         Ale Mirona przeprosisz. Zero dyskusji! Najlepiej wyślij mu kwiaty, tylko porządne, nie byle co. I od tej chwili sikasz z nim synchronicznie bez durnych komentarzy.
(o makijażu) No! Gotowe. A teraz praca, praca! Sama się nie zrobi.

Kiedy Alojzy wychodzi, poprawia sobie rajstopy wpijające się w krocze.

SEBA                          Co za dzikus.

W drzwiach pojawia się szafa. Ktoś pcha ją z wysiłkiem.

SEBA                          Klaudia?

KLAUDIA                   Tak, szefie?

SEBA                          Rozmyśliłem się. Postaw ją tam, gdzie była.

Zza szafy wychyla się KLAUDIA, młoda kobieta w garniturze. Obuwie na płaskim obcasie, śladowy makijaż, gładko uczesane włosy.

KLAUDIA                   Z powrotem? To sadyzm!

SEBA                          Ależ skąd. Ja tylko daję ci szansę poczuć się mężczyzną.

KLAUDIA                   Przez cały miesiąc nikt nic nie przestawiał! Dlaczego dzisiaj? No, dlaczego?

Kopie szafę.

SEBA                          Czy ty właśnie krytykujesz ideę gender day?

KLAUDIA                   Ależ skąd! Mam nawet nowy pomysł, zaproponuję na najbliższym zebraniu. Coś tak zamilkł? Nie spytasz? Nie jesteś ciekawy?

SEBA              I tak zawsze mówisz. Kłapiesz dziobem jak najęta, a wszystko sprowadza się do tego, żeby mnie wygryźć.

KLAUDIA              Bielizna. Powinniście nosić seksowną, damską bieliznę. No, powiedz jak się cieszysz. Daj mi tę satysfakcję.

Seba chwilę żuje w sobie perspektywę kolejnych upokorzeń.

SEBA                          Umalowałaś oczy.

KLAUDIA                   Nie, skąd.

SEBA                          Przecież widzę. W Ten Dzień.

KLAUDIA                   Może zostało trochę z wczoraj.

SEBA                W taki sposób, moja droga, nie odkryjesz w sobie mężczyzny. A teraz, z łaski swojej… (macha nagląco ręką) No co tak stoisz? Pokaż, że masz jajniki.

KLAUDIA                   Jak, debilu? One są w środku!

SEBA                          Wiesz, Klaudia, po prostu to wynieś. Zastawia mi przejście.

KLAUDIA                   (wściekła) Jeszcze przyjdziesz do kantorka na ksero. I będziesz wył, żeby cię wpuścić.

Ciągnie do siebie szafę. Seba traci rezon.

SEBA                          To przez paznokcie. Dopiero skończyłem manicure!

KLAUDIA                   Zjeżdżaj! Zostaw tę szafę! Ale już! 

SEBA                          Dobra. Drzesz się jak stare prześcieradło.

KLAUDIA                   Stare? Ja? Jestem tu najmłodsza!

Seba wychodzi. Klaudia bezskutecznie próbuje ruszyć szafę.

KLAUDIA                   Miron! MIII- ROOON!!!

Pojawia się Miron.

MIRON                       Słyszę. Moglibyście się kłócić trochę ciszej.

Miron zdejmuje buty (na bardzo wysokich obcasach), zapiera się i wspólnie przesuwają szafę.

KLAUDIA                   Dzięki. Tylko na ciebie mogę liczyć.

MIRON                       Co tym razem?

KLAUDIA                   Nic, zupełnie nic. On po prostu nie potrafi inaczej okazywać zainteresowania.

MIRON                       Bawicie się w sado-maso?

KLAUDIA                   Nie wpieniaj mnie. Wiesz, co powiedział? Że jestem stara. Wyobrażasz sobie? Ja? Stara?

MIRON                       Starzenie się to jedyny sposób na długie życie.

KLAUDIA                   Tak. Dla cieniasów bez kasy. Ja będę w siebie inwestować. Nigdy się nie zestarzeję. Nigdy.

Wyciemnienie.
 

SCENA 3.

Sala konferencyjna. Alojzy, w męskim stroju, przegląda stertę papierów. Wchodzi OLGA – w wieku Alojzego, ubrana w elegancki, damski żakiecik lub sukienkę – niesie swoje raporty. Wtem dostaje sygnał wiadomości. Sprawdza ją na smarfonie i okazuje frustrację. Rozmowę śledzi kamera.

OLGA                         Wiedziałam…!

ALOJZY                     Trzęsienie ziemi w statystyce?

OLGA                         Na twoim miejscu darowałabym sobie żarty.

Olga pokazuje mu wiadomość.

ALOJZY         (zdenerwowany) Niemożliwe. Jak może brakować starców…?!

OLGA                     Ty powinieneś wiedzieć najlepiej.

ALOJZY      Czy ktoś weryfikował te dane? Kurde, mogą mnie zredukować!

OLGA              Ciebie? Przy tych tendencjach, może polecieć cały oddział. (nerwowo kartkuje papiery) Pięknie, nie wzięłam czerwca.


Wychodzi. W drzwiach mija się z Mironem. Mężczyzna jest w kilcie. Nalewa sobie kawy z ekspresu i zerka tęsknie na Alojzego. Ten wsadza nos w papiery.

ALOJZY                     Dostałeś kwiaty?

MIRON                      Tak, dziękuję. Są śliczne.

ALOJZY         Chciałem cię przeprosić. Moje zachowanie było niestosowne.

MIRON                       To ja, ja… Po prostu głupieję, kiedy jesteś blisko. Ale to się zmieni, pracuję nad tym. Zauważyłeś? (prezentuje strój) Postawiłem na klasycyzm. Zero zdzirowatych ciuchów. I jak?

Alojzy wykonuje nieokreślony gest.

MIRON                       Czyli między nami teraz już w porzo?

ALOJZY                      Jestem „za”.

MIRON                (oddycha z ulgą) Super! Bo ja to już dawno się nie gniewam. Ten donos to był taki krzyk rozpaczy. Chciałem, żebyś zobaczył we mnie człowieka. Moją wrażliwość. Dumę. Nikt nie lubi słyszeć za plecami, jak szepcą o nim jakieś podłe słówka… Podśmiewają się.

Kładzie dłoń na dłoni Alojzego. Ten wzdraga się, ale nie zabiera swojej.

MIRON                      Napijesz się kawy?

ALOJZY                     Poproszę.

MIRON                      Z pianką? Czy taką czarną, gorzką?

ALOJZY                     Zaskocz mnie.

MIRON                      Ty wariacie!

Podaje mu kawę z automatu.

MIRON                       Al, słońce, czy myślałeś kiedyś, żeby przejść na drugą stronę tęczy?

Ja wiem, że w pierwszej chwili taka decyzja może wydawać się… oszałamiająca. Ba, trudna do realizacji, ale…

ALOJZY                      Nie. Zdecydowanie nie. Zdiagnozowano u mnie przewlekły heteroseksualizm.

MIRON                     Tak mi przykro. Ale wiesz co? Czytałem, że to już leczą w Holandii. Wszystko opiera się na traumie z dzieciństwa. Czasem drobne na pozór zdarzenie może zdeterminować nasze preferencje.

ALOJZY                      I to leczą.

MIRON                     O, tak. Terapeuta dociera do źródła problemu – i pach! Pozbywasz się tych wszystkich blokad i uprzedzeń. I wracasz na penis społeczeństwa.

ALOJZY                      Chyba łono?

MIRON                       Na łono niech sobie wracają lesbijki. Podeślę ci link do tej kliniki.

Wchodzą Seba i Klaudia, siadają. Ekran do wideokonferencji wypełnia twarz transwestyty. Prezes może też być postacią żywoplanową, wówczas jedynie oświetleniem sugerujemy przekaz trójwymiarowego obrazu.

PREZES                      Dzień dobry państwu. Wszyscy obecni?

Wpada Olga z papierami, zajmuje swoje miejsce.

OLGA                         Przepraszam, przepraszam.

GŁOS 1                       Zgłaszam oddział pierwszy.

GŁOS 2                       Oddział drugi gotowy.

SEBA                          Tu oddział trzeci. Pani prezes, świetnie dziś pani wygląda.

PREZES           Dziękuję i witam na zebraniu. Skoro jesteśmy w komplecie, przejdę do konkretów.

Pierwsza sprawa, to zmiany w edukacji. Mając na uwadze odmienność kulturową obywateli napływowych, planujemy przeorganizować placówki oświatowe. W ramach tej akcji, w wybranych dzielnicach funkcjonować będą szkoły tylko dla chłopców, z męskim gronem pedagogicznym i przerwami na modły. Okólnik w tej sprawie zostanie wydany jeszcze w tym tygodniu.

A teraz rzecz niezwykle dla mnie przykra. Otóż Komisja Równości Płci dopatrzyła się w naszym zakładzie pewnych niedociągnięć. Boleję nad tym, bardzo boleję. Zwłaszcza, że resort kładzie szczególny nacisk na walkę ze społecznymi fobiami. Urzędnik Zakładu Opieki Socjalnej powinien nie tylko stać na straży światowych standardów, ale wręcz świecić przykładem. Jak widać, nie każdy potrafi temu sprostać. Oto lista tych pracowników.

Na dole ekranu wyświetla się (alfabetycznie) lista nazwisk. Na czele wykazu jest ALOJZY BUMAJ.

PREZES                   Wymienieni dostają „tęczową kartkę”. Niech to będzie dla nich sygnał, że powinni się jak najszybciej wykazać na wszystkich możliwych frontach.

Alojzy nie wierzy własnym oczom. Miron jest wstrząśnięty. Prezes znika, widać tylko listę pracowników z „tęczowymi kartkami”.

MIRON                    To przez mnie. Wiem, że przeze mnie. Tak mi przykro… Ja nie sądziłem. Nigdy… nawet w najczarniejszych snach…!

Alojzy wyszarpuje dłoń, za którą czule chwyta go Miron. Wtem gwałtownie wstaje Klaudia. Nazwisko KLAUDIA DOBOSZ właśnie przesuwa się po ekranie. Nieco dalej jest nazwisko OLGA KAMIŃSKA.

KLAUDIA                   Ja? Jak to ja…?!

SEBA                          Co się tak na mnie patrzysz? To nie moja lista. 

Klaudia ciągnie go na stronę.

KLAUDIA                   Seba, zmień to! Zmień, ale już!

SEBA                          Ja? Jak? Poza tym to nie jest w moim interesie.

KLAUDIA                   Bardzo w twoim! Jestem w ciąży.

SEBA                          Blefujesz.

KLAUDIA                   Chcesz test? Proszę bardzo! Wystarczy polizać…

Klaudia wyjmuje tester w kształcie członka.

SEBA                          Oszalałaś? Teraz? Tutaj? Schowaj go!

Klaudia liże tester, który natychmiast zaczyna świecić. Seba jest przerażony.

SEBA                          Może jest przeterminowany? Klaudia, pozbądź się tego.

Klaudia się śmieje.

SEBA                          Ty naprawdę oszalałaś.

KLAUDIA                   Urodzę, a dzieciak pójdzie na wychowanie – do ciebie.

SEBA                          Nie. Nie!

KLAUDIA               Ja będę robić karierę, a ty posiedzisz na tacierzyńskim. Pamiętasz jeszcze ile to trwa? Pięć lat! Ha! Pięć lat!

SEBA                          Okej, przekonałaś mnie. Ale nie chcę cię w moim oddziale.

KLAUDIA                  O nie, skarbie. To ja nie chcę cię w moim. Zakręć się, pogadaj z kim trzeba i znajdź sobie ciepły stołek gdzie indziej.

Wracają przed ekran. Lista już się nie wyświetla. Pojawia się Prezes.

PREZES                      Jakieś pytania?

OLGA                         Olga Kamińska, oddział trzeci. Zauważyłam, że większość osób z listy ukończyło czterdziesty rok życia. Czy to nie jest dyskryminacja wiekowa?

PREZES                      Bynajmniej! Upomnienie dotyczy niewłaściwych postaw, a nie wieku.

OLGA                         Czy dostaniemy umotywowanie tej decyzji?

PREZES                      Pani Olgo! Przecież nikt nikogo nie zwalnia. Skąd to zdenerwowanie? Sugeruje pani, że nie potrafi się wykazać?

OLGA             Tego nie powiedziałam. Chcę tylko wiedzieć, czy dostaniemy uzasa…

PREZES                     Skoro nie ma pytań, zebranie uważam za zamknięte. Proszę kontynuować dyskusję w grupach. Temat przesłałam emailem.

Gaśnie ekran. Pracownicy milczą ponuro. Klaudia ostentacyjnie siedzi tyłem.

SEBA                          Na początek odczytam komunikat. (czyta)

 „W związku z zaginięciami inspektorów pracujących w terenie, zaleca się większą ostrożność i nie rozstawanie z bronią. W sytuacjach zagrożenia życia pracownicy z działu eutanazji mają zgodę na użycie środków ostatecznych.” Czy wszystko jasne?

ALOJZY                      Dzień dobrych wiadomości. Super.

SEBA                          Dzisiejszy temat pracy w grupach to islamofobia.

Cisza.

SEBA                         To jest wykazywanie się? Czuję się zawiedziony. Trzy osoby siedzące w tym pomieszczeniu są na liście.

KLAUDIA                   Co mam powiedzieć? Że będę teraz nosić burkę?

MIRON                       Ojej, to takie nietwarzowe.

Olga śmieje się ponuro.

OLGA                         Wybaczcie, to szok. Nie sądziłam, że po tylu latach… Ta akcja, to przez tych gnojów, co ścinają kobiety w Warszawie?

SEBA                          Chyba słyszę język nienawiści.

OLGA                         Okej, tych sfrustrowanych obywateli napływowych…

Wszyscy obrzucają ją kwaśnymi spojrzeniami.

OLGA                         (wściekła) Sorry! Przepraszam, że myślę.

SEBA                      Do rzeczy. Wszystkie fobie leczymy u podstaw. Zawsze od tego zaczynamy.

ALOJZY                      I jak mam się wykazać? Przecież ja robię w starcach. Miron specjalizuje się w dzieciach.

MIRON          Może… wycieczki szkolne za mur? Pogadanki z muzułmanami? Nauka modlitw?

OLGA                         Chcesz wysłać dziewczynki do getta?

MIRON                       Jeśli już, to do dzielnicy meczetów.

SEBA                 Świetna koncepcja! Sprzyja integracji. Trzeba tylko znaleźć imamów otwartych na współpracę.

OLGA                         Ciekawe skąd ich tylu weźmiesz?

MIRON                       A skąd wzięliśmy tylu gejów?

Reszta ekipy wierci się niespokojnie.

MIRON                       No co? Myślicie, że nie wiem, że jesteście hetero? Nawet nie bi.

SEBA                       Cóż, dostosowywanie się do euronorm bywa trudne, ale właśnie w tym celu powołane są takie komórki jak nasza. Klaudia, jakieś propozycje walki z islamofobią? Hasła? Akcje promocyjne? Nagroda Nike?

KLAUDIA                   Nike? A za co?

SEBA               Nie wiem. Sprawdź, może wyszła jakaś książka z czadorem na okładce.

Klaudia wzrusza ramionami.

KLAUDIA               Męczy mnie to rozmnażanie fobii. Nie moglibyśmy chociaż raz zrobić coś pożytecznego? Coś, z czego nasze dzieci miałyby korzyść?

SEBA                          (wściekły) Jakie dzieci?

KLAUDIA                   A jak sądzisz?

MIRON               Chyba się pogubiłem… Chodzi o dzietność muzułmanów?

OLGA                         Według statystyk jest najwyższa.

Alojzy chowa głowę w rękach.

MIRON                       To ja nie wiem.

SEBA                        Skoro brak sensownych pomysłów, przygotujcie swoje propozycje na następne spotkanie. Dziękuję.

Aha! Przypominam o jutrzejszym szkoleniu. Postarajcie się dobrze wypaść, ma być ktoś z Centrali.

ALOJZY                      Nie przejrzysz moich raportów?

OLGA                         A co z zestawieniem za drugi kwartał?

SEBA                          Później. Mam pilną rozmowę. (wymienia spojrzenia z Klaudią)

OLGA                        I po to się tak spieszyłam? Ma być gotowe na wczoraj. Wczoraj! A potem tygodniami leży w kącie.

Wszyscy wychodzą. Alojzy zwleka.

SEBA                          (wciąż zły) Co?

Alojzy odczekuje, aż zostaną sami.

ALOJZY                      Powiedz prawdę. Zredukują nas?

SEBA                          (zerka na kamerę, odciąga go poza jej zasięg) Ty się o to nie martw. Ale inni… (patrzy za Olgą) Słyszałem, że to kwestia czasu.

 

SCENA 4.

Miron sprząta. Ma na sobie fartuszek. Wchodzą Olga i Klaudia ze sporym pakunkiem.

OLGA                         Gdzie?

MIRON                       Tutaj. Szef prosił, żeby wisiał przed przyjazdem.

OLGA                         Żartujesz. Przecież samolot już wylądował.

MIRON               Serce, jestem tylko posłańcem. (wychodzi) I nie naświńcie, dopiero posprzątałem.

Klaudia montuje wielki zegar z napisem GENDER TIME, Olga rozpakowuje doczepiane przedłużenia ramion zegara (są nadmuchiwane). „Męska” wskazówka przypomina penisa, „żeńska” krzyż. Obie są… równe.

OLGA                       Cudownie, po prostu cudownie. Uwielbiam taką robotę na ostatnią chwilę.

KLAUDIA                   Przytrzymaj.

OLGA                       Mogliby nam pomóc. Trzech facetów opiernicza się po kątach, a my zasuwamy jak wariatki. Zdajesz sobie sprawę, że to przez ciebie?

KLAUDIA                Co? A niby jakim cudem?

OLGA                      Daj spokój. Gołym okiem widać, że się na tobie odgrywa, a przy okazji na mnie. (nadmuchuje „męską wskazówkę” pompką) Nie rozumiem, czemu z nim jesteś. Kiedyś facet był obrońcą, żywicielem rodziny… ale teraz? Żeby cię chociaż szanował, liczył się z twoimi potrzebami.

KLAUDIA                   Liczy się. W kantorku się liczy.

OLGA                         Mój wibrator też, ale nie każe mi nosić szafy. Znam ten typ. Nigdy nic dla ciebie nie zrobi. Zawsze będzie on, jego kariera, długo, długo nic i jeszcze raz on.

KLAUDIA                   Wiesz co? Ty mi po prostu zazdrościsz.

OLGA                         Kogo? Tej cioty?

KLAUDIA                   Właśnie dlatego jesteś sama. Każdy facet to dla ciebie ciota.

OLGA                        A co mam myśleć? Kremik taki, kremik siaki, podkład do cery golonej, farba na zarost… A kiedy chcesz pobzykać, to mówi że go głowa boli.

KLAUDIA                Nie. Nieee. Seba taki nie jest.

OLGA              Kwestia czasu. (spuszcza powietrze z „męskiej wskazówki”) Facet maluje się tylko dla innego faceta. I nawet jeśli z ciekawości wskoczy ci do łóżka, to nie licz na nic więcej.

KLAUDIA                  Masz na myśli miłość? Nie zależy mi.

OLGA                         Nie, oczywiście, że nie. Żadnej nie zależy.

Wchodzi osoba w damskim stroju, z torebką i walizeczką na kółkach.

OLGA                         O kurde, już jest!

KLAUDIA                    Prezes? Co on tu robi?

PREZES                      Dzień dobry.

Prezes rozgląda się po emblematach (koło i  trójkąt) nad drzwiami do toalet.

OLGA                         Pani prezes, witamy, witamy! Tak się cieszę, że to pani, osobiście… To dla mnie rzadka okazja, żeby omówić wyniki swojej pracy. Gdyby znalazła pani chwilę…

PREZES                      Przepraszam, ja z podróży, chciałabym… Gdzie jest toaleta dla neutralnych seksualnie?

Kobiety wpadają w popłoch.

KLAUDIA                  Proszę poczekać chwilkę. (obie wybiegają)

PREZES                      Czy ja zadałam trudne pytanie?

OLGA                         (off) Zaraz… zaraz…

PREZES               Wszędzie to samo. Kiedyś nie wytrzymam i będzie skucha. (głośno) Którędy do kibla…?!

Słychać odgłosy miotania się poza sceną. Zdesperowany Prezes chce wejść do którejś z kabin, ale wciąż nie może się zdecydować. Wpadają panie pchając przed sobą Alojzego.

ALOJZY                     Dzień  dobry. Dla neutralnych…?

PREZES                      No, nareszcie. Czy mógłby mi pan… pani?

ALOJZY                   Pan, zdecydowanie pan. (demontuje trójkąt – dwa boki opuszcza w dół, czwarty uzupełnia ołówkiem przyklejonym gumą do żucia) Proszę. My tu wszyscy chodzimy do kwadratu, tylko czasem się… defasonuje.

Prezes z pokerową miną wchodzi do toalety oznaczonej – obecnie – kwadratem. Pracownicy oddychają z ulgą.

ALOJZY                      Jak mogliśmy o tym zapomnieć? Będzie ciepło, oj, będzie ciepło.

OLGA                         Macie tam papier? Podłoga sucha?

ALOJZY                     Teraz nie będę sprawdzać.

Słychać odgłosy korzystania z toalety. Wszyscy nasłuchują. Nadchodzi Seba.

SEBA                          Co jest? Czemu tak stoicie?

KLAUDIA               Już jest. To sam prezes. I chciał skorzystać… (wskazuje na kwadrat)

SEBA                          Shit! Jak mogłem zapomnieć?

Nadchodzi Miron; zdejmuje fartuszek, chowa akcesoria do sprzątania.

MIRON                      Imprezka?

Wszyscy nakazują mu gestem ciszę. Wychodzi Prezes i wszyscy szybko się rozchodzą. Panie wracają do dmuchania i montażu zegara firmowego.

PREZES                      Panów proszę do mnie.

Mężczyźni niechętnie wracają pod toaletę.

PREZES          Byłam tam i jestem wstrząśnięta. I jako prezes i antymężczyzna. Pomijam ordynarną prowizorkę z emblematem dla osób, które tak jak ja, nie zamykają się w prymitywnych ograniczeniach płci…

MIRON                       Podziwiam panią.  I stawiam wszystkim za wzór.

Prezes gestem wstrzymuje te wątpliwe zachwyty.

PREZES                      Ale co TO ma znaczyć?

Uchyla drzwi ukazując pracownikom hipotetyczne wnętrze łazienki.

SEBA                          Łazienka jest trochę… nieświeża, ale sprzątamy ją codziennie na koniec dnia. Kto ma dyżur w tym tygodniu?

MIRON                       Ja.

SEBA                          Miron natychmiast się nią zajmie. Natychmiast.

PREZES         Robicie ze mnie durnia? Przecież tam wciąż są zamontowane pisuary! Weszłam oczywiście do kabiny i… jak sądzicie, co zobaczyłam? Rozpryski moczu wokół sedesu. Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć, dlaczego ta toaleta używana jest na stojąco?

Cisza.

PREZES                      Skandal! Przecież to jest ewidentne łamanie prawa! Gorzej: jawna dyskryminacja kobiet. I to tu! W samym sercu instytucji walczącej z takimi postawami! To przez was pracujące w oddziale panie czują dyskomfort psychiczny. Co ja mówię „dyskomfort”. Czują się przez was gorsze! One nie mają wyboru, mogą korzystać z toalety tylko w jednej pozycji. Czy któryś z was pomyślał o tym oddając mocz stojąc…?

SEBA                          To rzeczywiście niestosowne.

PREZES                      Niestosowne? Czyny karalne są niestosowne?

SEBA                          I niefortunne, tak, bardzo niefortunne. Miron…! (gestem wysyła go do łazienki)

PREZES            Czy wy w ogóle macie świadomość jak sobie szkodzicie? I nie chodzi tu tylko o zafajdaną łazienkę, w której aż kłębi się od bakterii. Przede wszystkim obniżacie własne libido i  narażacie się na nowotwór prostaty! Przecież był o tym okólnik. Był  z pewnością.

MIRON                       (off) To nie ja! Ja zawsze siusiam na siedząco.

SEBA                          Może to jacyś petenci? Czasem przychodzą do biura po broszury.

PREZES                 Nie będę dochodzić, kto tu szcza w tak niecny sposób, ale usuwanie różnic z przestrzeni publicznej jest jednym z naszych priorytetów!  I powinien to na bieżąco kontrolować szef placówki. (miażdży wzrokiem Sebastiana) Nie sądziłam, że są tu tak daleko idące zaniedbania.

SEBA              Pisuary zdemontujemy, pozbędziemy się ich jak najszybciej. Osobiście tego dopilnuję.

Zegar firmowy już wisi gotowy, niestety męska wskazówka opada. Olga chrząkaniem zwraca na siebie uwagę.

OLGA          Pani prezes, korzystając z pani obecności, chciałabym omówić ważne zagadnienie. Od ponad dwudziestu lat prowadzę tu statystyki i zauważyłam pewną alarmującą tendencję …

PREZES                      Pani…

OLGA                         Olga Kamińska, miło mi.

Prezes otwiera walizeczkę.

PREZES                No nie wiem, to się jeszcze okaże. Pani Olgo, cel mojej wizyty jest jasno określony: szkolenie wojskowe, które zaczniemy za chwilę. I nie ma tu miejsca na dygresje. Chyba że jest pani zainteresowana – już prywatnie – działaniem w moim stowarzyszeniu. (wręcza jej ulotkę)

OLGA                         Chodzi o to, że próg demograficzny…

Prezes wyjmuje z walizeczki stroje zapakowane w foliowe zgrzewki.

PREZES        Jestem po długiej podróży. Na wstępie stwierdziłam szokujące praktyki w waszym oddziale, które jak najszybciej muszę umieścić w raporcie, a pani zawraca mi głowę jakimiś… bzdetami? (do Seby) Proszę rozdać stroje.

OLGA                         Ale…

SEBA                          Czy czegoś nie zrozumiałaś?

OLGA                         Przepraszam.

SEBA                          Pani prezes, zanim zaczniemy. Kawę? Herbatę? Soczek?

PREZES                      Żebym znowu musiała korzystać z tego przybytku? Wykluczone. Za kwadrans widzę wszystkich na szkoleniu. (wychodzi)

Olga patrzy za nim oniemiała.

OLGA                         Jakim cudem szczanie na podłogę jest ważniejsze od naszej pracy?

KLAUDIA                   Co ci dał?

Olga spogląda na ulotkę.

OLGA                        (rzuca okiem) Stowarzyszenie Miłujących Różnorodnie i bez Ograniczeń. (rzuca Klaudii pytające spojrzenie)

KLAUDIA                  Chyba… pedofil. Nie wiedziałam, że mają u nas swoje organizacje.

Panie patrzą za Prezesem.

OLGA                         Co robić? Postęp nas nie oszczędza.
 

SCENA 5.

Wbiega oddział w butach na platformach i strojach sportowych z motywem wojskowej panterki. Na czele Prezes ze sztandarem. Wszyscy wykonują rytmiczną piosenkę, jak amerykańscy żołnierze podczas ćwiczeń wojskowych.

 

ODDZIAŁ                   Gdy rezerwy oddział gna                   Prezes

                                    Budzi podziw, sieje strach               Wszyscy

                                    Utoczymy wrogom krwi                      Prezes

                                    Bo jesteśmy bardzo źli.                    Wszyscy

                                    Ani morze, ani las

                                    Nie zatrzyma nigdy nas

                                    Polish country to nasz kraj

                                   Każdy wojak tu na schwał!

PREZES                      Oddział stać! Baczność! Spocznij! W miejscu – marsz! Padnij! Powstań!

Oddział dba, by podczas musztry zbytnio się nie pobrudzić. Miron stara się wykorzystać szkolenie do prezentacji pośladków.

PREZES                      W prawo – zwrot! W to drugie prawo. Myślałam o moim… Nieważne. Spocznij.  Bardzo ładnie. Nierówno, ale bardzo ładnie. Zwłaszcza szeregowy Kurek.

MIRON                      Dziękuję. Staram się.

PREZES                    Czołem żołnierze!

WSZYSCY                 Czołem! Pani! Kapitan!

PRZES                 Witam żołnierzy Korporacyjnych Sił Rezerwy na szkoleniu jednodniowym. W dzisiejszym programie są elementy musztry (odhacza punkty na liście) i samoobrony, a także instruktaż bezpiecznego użytkowania broni palnej. Na początku jednak chciałam zwrócić waszą uwagę na wszywki, o tu, na klapie. To logo naszego sponsora, który ufundował mundury. Materiał jest wysokiej jakości, a projekt samego Marianusa.

Miron bije brawo.

PREZES                      Dziękuję. To miły gest. Dobrze, że ktokolwiek potrafi tu docenić starania i gust pani Ministry Obrony.

Wszyscy biją brawo.

PREZES                   Uważni pewnie dostrzegli, że na sztandarze nie ma już „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Te szkodliwe hasła zostały usunięte jako ksenofobiczne i oddalające nas od wspólnoty światowej. A teraz podstawowe zasady bezpiecznego obchodzenia się z bronią.

Podczas demonstracji Prezes działaniem zaprzecza swym słowom. Oddział śledzi ruchy broni i w strategicznym momencie uchyla się.

PREZES                 Broń palną zawsze należy traktować jak naładowaną i gotową do strzału. Obowiązkowo utrzymujemy ją w czystości i dobrym stanie technicznym, bo mamy naprawdę niewiele sztuk na stanie.

Ze względu na braki amunicji, trenujemy głównie na sucho. Broń należy trzymać w dłoni wiodącej i każdorazowo kierować lufę w bezpieczne miejsce.

Nie machamy nią bez sensu, nie bawimy się, nie zostawiamy bez nadzoru, ani nie trzymamy palca na języku spustowym, bo…

Broń wypala. Klaudia krzyczy przerażona.

PREZES            …bo potem trzeba wykazywać się wiedzą z zakresu pomocy przedmedycznej. Niech ktoś podejdzie do szeregowej i sprawdzi, czy wszystko w porządku.

KLAUDIA         Nic mi nie jest! Przepraszam. Pani kapitan zademonstrowała to tak realistycznie.

Prezes odhacza kolejny punkt na liście.

PREZES                      Przejdziemy do podstaw samoobrony. Taak, widzę wasze zaniepokojone twarze, ale to naprawdę nic trudnego. Każdy z was nieraz doskonalił się w tej dziedzinie podczas wyprzedaży.     Stosowane najczęściej techniki to blokowanie łokciem, parcie całym ciałem…

MIRON                       Uwielbiam!

PREZES                    Oraz kopnięcia w piszczel. W sytuacjach wyjątkowych możemy posłużyć się wszystkim, co może być bronią. (uderza najbliższego pracownika sztandarem po głowie) Ladies na prawo, gendermen na lewo. No, na co czekacie? Ćwiczymy starcie, ćwiczymy. Trzeba być gotowym na ekstremalne sytuacje.

Wszyscy ćwiczą używając mebli biurowych, tylko Alojzy wyłamuje się z oddziału.

ALOJZY                      Pani kapitan, ale ja… Ja…

PREZES                      Co my tu mamy? Z działu eutanazji, zgadłam?

ALOJZY             Tak jest. Podchorąży Alojzy Bumaj. Jako ratownik medyczny przeszedłem na studiach prawdziwe… znaczy się… jestem już przeszkolony wojskowo. Zaznaczałem to w dokumentach wielokrotnie.

PREZES                    I czujecie się zwolnieni z zajęć praktycznych? Wydaje się wam, że wszystko wiecie o najnowszych technikach wojskowych? Bo co? Bo używacie w pracy pistoletu?

Alojzy milczy. Prezes wstrzymuje ćwiczenia gwizdkiem.

PREZES              Żołnierze, uczymy się przez całe życie. Przede wszystkim dlaczego jesteśmy w tym, jakby nie było, wymagającym obuwiu?

ALOJZY                      No właśnie, dlaczego?

PREZES                  Żeby ćwiczyć równowagę. Według najnowszych badań piechur, który potrafi poruszać się szybko na koturnach, na płaskiej podeszwie jest niedościgniony.

OLGA                         Polemizowałabym.

PREZES                      Słucham?

OLGA                        Chciałam zauważyć, że stopa na podwyższeniu używa innych mięśni niż…

PREZES                A JA chciałam zauważyć, że to JA prowadzę szkolenie. Szeregowa Kamińska w nagrodę wykona trzy kółeczka. No! Już! Raz-dwa!

Olga wykonuje kółeczka – ale są to wymachy ramion.

PREZES                      Co to ma być? Biegiem! Biegusiem!

Olga rusza pędem wokół sceny.

PREZES                      Ze śpiewem. Wystarczy jedna zwrotka.

OLGA                         Gdy rezerwy oddział gna

                                    Budzi podziw, sieje strach

                                    Utoczymy wrogom krwi

                                    Bo jesteśmy bardzo źli.

MIRON                Zawsze uważałem, że kobiety obniżają naszą obronność.

PREZES                      Czy szeregowy ma jakieś „si” do kobiet?

MIRON             Ja? Skąd. Ale jakbym miał wybierać, to wolę antymężczyzn.

Prezes udobruchany.

PREZES                      Niech ci będzie.   W programie jest szkolenie całego personelu. (patrzy z pretensją na Olgę) Mam nadzieję, że zrobimy to jeszcze w tym stuleciu.

Wreszcie Olga kończy karne kółeczka i staje na końcu szeregu.

PREZES              Oddział! Teraz stworzymy żywy mur, a podchorąży Bumaj postara się zdobyć sztandar.

ALOJZY                      Ja?

PREZES        Tak się przecież chwaliliście swoim wyszkoleniem. Zobaczymy, jak to wygląda w praktyce. To chyba nie powinien być problem?

SEBA                      (przerażony) Pani prezes… Kapitanie. To nie jest dobry pomysł. Al bywa nieobliczalny.

PREZES                     No to sprawdzimy się w warunkach bojowych. Jakieś pytania? Mur! Mur proszę! Szybciuchno! (konstruuje się żywy mur, zza niego pokrzykuje Prezes machający sztandarem) No, Bumaj, na co czekacie? Atak!

ALOJZY                      Nie chciałbym nikogo skrzy… a w dupę jeża!

Alojzy rzuca się na oddział z bojowym okrzykiem i wszystkich przewraca. Najbardziej cierpi Prezes, który jest na spodzie ludzkiej piramidy. Alojzy zdobywa sztandar.

PREZES                      Ał! Ał! Moja ałka!

MIRON                       Boli panią? Gdzie? Gdzie? Podmucham!

PREZES            Nie będzie żadnego dmuchania! (zrywa się urażony) W ogóle nie będzie już szkolenia! Co za cham! Brutal! Wstrętny, ordynarny brutal! Nie ty, pieseczku, on! Ale czego się można spodziewać po żonatych? (do Alojzego) Tak, tak, wiem. Sprawdziłam wasze akta osobiście.

Seba podaje rękę Prezesowi, ale on wspiera się na Mironie.

PREZES                      (cicho do Mirona) Totalnie się tu marnujesz. Ale jest w planach takie fajne sympozjum. Dam ci znać esemesem. A państwu już dziękuję. Dziękuję ozięble.

Prezes wychodzi strzelając focha. Wraca, wyrywa sztandar z dłoni Alojzego i wychodzi.

 

koniec fragmentu

całość dostępna na życzenie u 



 

POWRÓT DO
STRONY DRAMATY