Skromne
mieszkanie. Stoją tam podstawowe sprzęty i fotografia w ramce. Dwoje
starszych
ludzi popija herbatkę. STARUSZEK ukradkiem wyjmuje piersiówkę,
by dolać
alkoholu do naparu.
STARUSZKAAni się waż.
STARUSZEKOj tam, oj, tam. To co mi z życia
zostanie?
Kiedy
nalewa, na moment gaśnie światło.
STARUSZKACo to było?
STARUSZEKPewnie szczury dobrały się do
kabli.
Wtem
przez
okno wchodzi ALOJZY, mężczyzna po czterdziestce, budząc popłoch
wśród
domowników.
ALOJZYDzień
dobry! Tak się cieszę, że do państwa wpadłem!
STARUSZEKCo…
co…
ALOJZYCo
tu robię? No cieszę się, cieszę ogromnie. Ups, nie przedstawiłem się.
Inspektor
Alojzy Bumaj z Zakładu Opieki Socjalnej. Proszę, to moja legitymacja
służbowa.
Ooo, nie rozumiem skąd ten niepokój na państwa twarzach.
Przecież ja niosę…
STARUSZEKTak,
wiemy. Wiemy doskonale. Proszę stąd wyjść!
ALOJZYDobrą
nowinę niosę. I nie, nie wyjdę. Zbyt długo szukałem sposobu, żeby się
tu
dostać. (ogląda okna i drzwi)
Te
czujniki ruchu – domyślam się, że sygnalizują odwiedziny?
Nieładnie. I
niezgodnie z przepisami. Światowe dyrektywy absolutnie zabraniają
używania
urządzeń wczesnego ostrzegania. (niszczy czujniki)
STARUSZEKCo
pan robi? Kosztowały majątek!
STARUSZKAUspokój
się, Kaziu. Twoje serce…
ALOJZYI
tym sposobem gładko przeszliśmy do pierwszego punktu moich odwiedzin.
Pana
serce.
STARUSZEKCo
z nim?
ALOJZY(zaglądając
do akt) Kazimierz Wolski, lat mmm… i pół, zaawansowana
choroba wieńcowa, dwa
stenty. Uuu, paskudnie. Kilka słów, a tyle wykroczeń.
STARUSZEKPrywatnie
zrobiłem. Za swoje.
ALOJZYAle
żyje pan dłużej, drogi seniorze,na koszt państwa.
STRAUSZEKBezczelny
gnój. Ja walczyłem o wolną Polskę! Tymi rękami budowałem
kapitalizm!
ALOJZYNo
i zbiera pan teraz owoce.
STARUSZEKPryskane,
zgniłe, GMO. Kto panu pozwolił usiąść?
ALOJZYTo,
że jest pan upośledzony wiekowo jeszcze pana nie upoważnia do tego tonu.
STARUSZKAOn
się tak łatwo unosi. Kaziu, przeproś pana.
STARUSZEKA
w życiu! Larwa jedna. Patrz jak się rozgląda, łapki zaciera.
ALOJZYPrzyznaję,
całkiem ładny apartamencik. I tak się marnuje.
STARUSZKANo
ale co pan mówi? Coś z nim nie tak?
ALOJZYTylko
jedno: niewłaściwe zasiedlenie. Naprawdę męczy mnie ta zabawa w kotka i
myszkę.
Przecież widzę, że państwo są w pełni władz umysłowych. Zupełnie nie
rozumiem,
skąd ta aspołeczna postawa.
Przejdźmy
do rzeczy.
STARUSZEKMarysiu,
idź do siebie.
STARUSZKANie
pójdę.
STARUSZEKNie
chcę, żebyś tego słuchała.
ALOJZYAleż
dlaczego? Niech słucha. To typowe procedury. Każdy powinien je poznać i
nastawić się psychicznie. Dużo jest pani młodsza od męża?
STARUSZKATo
moja prywatna sprawa.
Alojzy sprawdza w notatkach.
ALOJZYAkurat
tyle, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. Testament spisać.
STARUSZEKDuszko,
idź już. Herbatę świeżą zaparz.
Kobieta wychodzi.
STARUSZEKNo
dobra, strzelaj pan.
ALOJZYCo
za niefortunne określenie. Przecież to wszystko dla publicznego dobra.
Trzeba
wiedzieć, kiedy odejść. A jeśli obywatel nie wie, państwo robi to za
niego.
(wyjmuje prospekty reklamowe) Zacznijmy od daty. Niestety w pana
przypadku nie
ulega negocjacji. Pierwszy marca.
STARUSZEKAle
to za tydzień!
ALOJZYA
co pan taki zdziwiony? Przekroczył pan termin o sześć miesięcy. Swoją
drogą, z
czego pan żył?
STARUSZEKŻona
wciąż ma emeryturę. I… i…
ALOJZYI
ja mam w to uwierzyć? Dwie osoby – z jednej emerytury? To
fizycznie niemożliwe.
Oszczędności? W gotóweczce? Bo konto puste, oj, aż echo się
niesie!
Zaczyna sukcesywne przeszukiwanie
pomieszczenia.
STARUSZEKTo
kradzież! Ordynarna kradzież.
ALOJZYMoże
za pana czasów. Przecież pan wie, że oszczędzanie jest
zabronione. Obywatel ma
obowiązek kupować! Dzięki temu jest ruch kapitału. Gospodarka lepiej
prosperuje. Ludzie, młodzi ludzie, mają pracę. No nie, jakież
to
przewidywalne… (wyjmuje spod pościeli drobniaki) I z tego chciał
pan żyć? Jak
długo?
STARUSZEKTo
moje! Moje!
ALOJZYKonfiskuję.
I w pana interesie jest, żeby ta informacja nie znalazła się w
protokole
zniszczenia.
STARUSZEKWięc
tak to nazywacie…
ALOJZYPrzepraszam,
nieładnie wyszło. Pan się wzburzył, ja zdenerwowałem. Skupmy się na
głównym
celu mojej wizyty. Ma pan kilka opcji.
Pierwsza,
najpowszechniej
stosowana, to kapsułka szczęśliwości. Jest bezpłatna, doskonale
rozpuszcza się
w żołądku i dzięki małej dawce opiatów, gwarantuje całkiem
przyjemny zabieg.
Jeśli
jest pan
zdecydowany, zostawię ją już dzisiaj. Oczywiście za pokwitowaniem. Tu
drobna
uwaga: najlepiej przyjąć ją na czczo, po wypróżnieniu, żeby nie
kłopotać
personelu obmywaniem ciała z nieczystości.
STARUSZEKMam
zdychać na głodnego? Nawet skazańcy jedzą ostatni posiłek!
ALOJZYTo
przykre, ale nie wszyscy stosują się do zaleceń sanitarnych.
Niektórzy boją się
też, że samo zejście jest bolesne. Dementuję.
STARUSZEKA
co, próbował pan?
Wchodzi Staruszka. Na stronie
ukradkiem dosypuje coś
do filiżanki.
ALOJZY Wracając
do tematu. Opcja numer dwa to KOP.
STARUSZEKSłucham?
ALOJZYK.O.P.
Klinika Ostatniej Podróży. Proszę rzucić okiem na zdjęcia.
Cudowne miejsce.
Cisza, spokój, miła atmosfera. Kładzie się pan wygodnie na
kozetce, a
pielęgniarka podaje środek dożylny. Bliscy nie muszą się niczym
kłopotać. Po
prostu dostają urnę – o, taką. Albo taką. Niech pan spojrzy: tu
na dole
zamieszczana jest sentencja, a wyżej – nazwisko, imię i data
zejścia. Wszystko
najwyższej jakości. Dodam jeszcze, że przesyłkami zajmuje się zaufana
firma
kurierska Tartar. Dyskretni. Taktowni. Punktualni. Każdą urnę starannie
pakują
w folię bąbelkową. Nigdy nie było reklamacji.
STARUSZEKTo
niech sam pan skorzysta.
ALOJZYW
swoim czasie, szanowny panie, w swoim czasie. O! Herbatka! Cudownie!
Słychać
rzężenie maszynerii. Boczne ściany drżą.
STARUSZKABoże,
co to było?
ALOJZYZapewniam,
że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
ŁUP!
Boczne
ściany zbliżają się nieco do siebie. Staruszka rozlewa niesioną herbatę.
STARUSZEKWidział
pan? Widział? To jest w porządku?
ALOJZY Jak
najbardziej. Zgodnie z procedurą dostosowujemy metraż do nowej
sytuacji. Kiedy
już pan odejdzie, kiedy uda się pan na wieczny spoczynek…
Alojzy osusza spodek serwetką.
STARUSZEKCo
z moim domem?!
ALOJZYBędzie
mniejszy o połowę. Ale to dopiero pierwszego marca, teraz tylko
przytniemy
salon.
ŁUP! Ściany
stają jeszcze bliżej siebie.
ALOJZYOstatnia
opcja to oczywiście Wielka Gra.
STARUSZEK A,
to.
Alojzy
unosi
filiżankę do ust, ale wciąż nie pije. Wciąż ją odstawia i unosi, co
śledzą
wzrokiem staruszkowie.
ALOJZYSzalenie
pasjonująca rozrywka, czyż nie? Grający stawia cały swój majątek
i, jeśli mu
się powiedzie, wygrywa dodatkowe lata życia. Niesamowite emocje podczas
losowania! Transmisja na żywo! Taki ostatni zastrzyk adrenaliny dla
seniorów.
Niestety majątek musi mieć pokaźną wartość i nie każdy spełnia
wymagania.
(podsuwa druki)
STARUSZEKPrzepraszam,
co to jest?
ALOJZYDeklaracje
eutanazyjne. Proszę wybrać jedną z nich i podpisać. Łososiowy
róż – kapsułka
szczęśliwości, błękit paryski – KOP i wiosenna zieleń…
Przykro mi, ale Wielka
Gra w pana przypadku nie wchodzi w rachubę.
STARUSZEKJakiś
mały ten druk. I blady.
ALOJZYNo
cóż, zużył się pan, nic dziwnego, że niedowidzi. I co pan tak
miętosi ten
papier. Na dole trzeba podpisać i koniec.
STARUSZEKWie
pan, co ja otym myślę? O to! (drze
deklaracje)
ALOJZYJuż?
Skończył pan? (wyjmuje następne druki) Przecież to i tak nic nie
zmieni. Pana
termin przydatności minął, karencja emerytalna również, a takie
osoby
automatycznie są poza systemem.
STARUSZEKTo
po co wam mój podpis?
Alojzy upija wreszcie herbatkę.
ALOJZYNo
i właśnie to jest ta dobra nowina. Dostał pan szansę, żeby wyrazić
ostatnią
wolę, pożegnać się z bliskimi i przekazać majątek spadkobiercom. Jest
jeszcze
kwestia ciała. Te procedury gwarantują…
STARUSZEKNie
jestem ciałem! Żyję!
ALOJZYPanie
Wolski, ja nie mam dla pana całego dnia. Przypominam, że w razie braku
podpisu,
sposób zejścia ustalany jest losowo.
ŁUP! ŁUP! ŁUP! Ściany stają jeszcze
bliżej siebie.
STARUSZKAKaziu,
tylko spokojnie.
STARUSZEKPan
się pyta, czego ja chcę? Chcę żyć, żyć godziwie. Czy ma pan taki
formularz?
ALOJZY Naprawdę
pan o to pyta? Pan, który złamał wszystkie przepisy eutanazyjne?
Co za
arogancja. Bezczelność! Zabierasz pan tylko przestrzeń życiową!
Żerujesz na
dochodach podatników! Wydłużasz kolejki u internisty! Wciąż
tylko daj! Daj!
Wstydu pan nie masz! Godności!
STARUSZEKGodności?
W tym kraju? Pół wieku pracy dla obcego kapitału, korupcji,
strachu przed
zwolnieniami… I pogardy, wiecznej pogardy bogatszych. A kiedy
nie jestem już
potrzebny, to won na cmentarz…! Kto dał wam prawo decydować, ile
mogę żyć?
ALOJZYPan
jednak nie jest zdrowy na umyśle. A tego typu obciążeń państwo nie
zamierza
ponosić. (wyjmuje z teczki pistolet) Jako urzędnik na służbie jestem w
tym
momencie zobowiązany do przyspieszenia pewnych procedur.
STARUSZKABój
się Boga, Kaziu! Odwołaj! Odwołaj!
STARUSZEKGrabi,
morduje, a ja mam mu w dupę włazić?!
STARUSZKAPanie
Alojzy, niech ma pan litość w sercu! To stary człowiek! Tyle złego
przeżył! I
znikąd pociechy. Nadziei.
STARUSZEKZamilcz,
kobieto!
STARUSZKASyna
nam zabrali. Korporacja wzięła go na wychowanie, bo mięsem nie
karmiliśmy,
szczepiony nie był, a mąż hejtował w internecie.
Alojzy odbezpiecza broń.
STARUSZKANiech
się pan zmiłuje!
Staruszek odsłania pierś.
STARUSZEKTu!
Tu! Pijawko systemu!
Alojzy
celuje w Staruszka.
ŁUP!
ŁUP!
ŁUP! Ściany zsuwają się szybko. Jedna z nich przewraca Alojzego. Broń
wypala.
Cisza. Alojzy leży bez ruchu, twarzą do ziemi.
STARUSZKAOjojoj,
ale bałagan będzie.
Cisza.
STARUSZKA I
co teraz?
STARUSZEKDamy
go tam, gdzie reszta.
STARUSZKAObawiam
się, że się nie zmieści. (zbliża się ostrożnie do ciała)Czekaj. Jeszcze dycha.
STARUSZEKNiemożliwe.
STARUSZKATo
moja wina, rozlałam i trutki za mało wypił. Ale nie trzeba było go
prowokować.
Kiedy wyjął broń…
STARUSZEKKorporacyjne
ścierwo. Na bezbronnego starca z obrzynem.
STARUSZKATo
pistolet, Kaziu. A naboje – usypiające. (podaje mężowi broń)
STARUSZEKUśpić
mnie chciał, jak psa. Korporacyjne…
STARUSZKATak,
tak. Wiem. Jak myślisz, ile on może po tym spać?
STARUSZEKJa
to bym od razu wyrzucił go przez okno.
STARUSZKABój
się Boga, Kaziu! Twój kręgosłup!
STARUSZEKTrzy
czujniki! Zbankrutujemy przez to bydlę. (kopie leżącego) Co za świat, w
którym
prawość zawsze przegrywa z przemocą.
STARUSZKAChciałam
zauważyć, że w tej chwili to ty nadużywasz siły.
STAUSZEKI!
Bardzo! Dobrze!
STARUSZKAKaziu,
przestań, bo się ocknie. No proszę! Do tego cały się spociłeś. Chcesz
kropelki?
STARUSZEKW
dupie mam kropelki.
STARUSZKATam,
to prędzej czopki. (przegląda portfel urzędnika) Zero gotówki,
tylko nasze drobniaki. Karta, karta, karta. I jeszcze jakieś zdjęcia. O
Matko
Boska… Zobacz! Spójrz!!!
Patrzą na Alojzego z nowym
zainteresowaniem.
SCENA 2.
Zakład
Opieki Socjalnej, gabinet urzędnika.
SEBA,
znudzony trzydziestolatek – typ metroseksualny, nienaganny
makijaż, genderka (damski
kostium, typowy dla biurowego dreskodu, dostosowany do budowy
mężczyzny) - siedzi za biurkiem. Z odgłosów można wnosić, że
ogląda
na ekranie komputera
film porno. Mężczyznę jednak bardziej interesują paznokcie,
które z zapałem
sobie poleruje. Na moment zagląda tu MIRON, zdeklarowany gej w
wyzywającej
sukience, seksownych butach i makijażu. Zabiera brudne filiżanki i, nie
zwracając uwagi na poczynania szefa, wychodzi.
Słychać
PUKANIE.
SEBAWejść!
Wchodzi
Alojzy – genderka, buty na obcasie, peruka.
ALOJZYCześć.
O, przepraszam…
SEBATo
ja przepraszam. (wyłącza) Mój kwadrans na masturbację nieco się
wydłużył. Jakoś
nie mam nastroju.
ALOJZYWzywałeś
mnie.
SEBAZgadza
się. (wskazuje mu krzesło) Wpłynął na ciebie oficjalny donos. Jak
myślisz, kto
go napisał?
Cisza.
ALOJZYMiron?
SEBACzyli
wiesz, że się tobą interesuje?
ALOJZYTrudno
nie zauważyć.
SEBASkarży
się, że opowiadasz ordynarne dowcipy o beżowych i pedałach.
Niektóre z nich
przytacza. (wskazuje na ekran komputera)
ALOJZYSerio?
Wysyła ci dowcipy?
SEBANie
wiem, co cię tak cieszy. Są wybitnie niepoprawne politycznie. A w
ogóle kto
dziś tak mówi? Tylko starcy to rozumieją.
ALOJZYW
biurze wszyscy się śmiali. Ta dwulicowa menda też.
SEBANapisał
też, że poza środą nikt cię nie widział w sukience. Że…
ALOJZYSeba,
czepiasz się o takie pierdoły?
SEBANo
i dochodzimy do cięższego kalibru.
ALOJZYSłucham.
Słucham uważnie.
SEBA(posiłkuje
się wydrukiem) Pan Miron Kurek twierdzi, że jawnie demonstrujesz
homofobię.
ALOJZYJa?
Homofobię? Jak? Niby te kilka dowcipów?
SEBADokładnie
(czyta) „Inspektor Alojzy Bumaj okazuje mi niechęć, kiedy go
dotykam. Unika
kontaktu wzrokowego, sprawy pracownicze wymagające spotkań, załatwia
przez
osoby trzecie. A szesnastego bieżącego miesiąca zagroził, że, cytuję
<da mi
w mordę> jeśli jeszcze raz będę korzystał z pisuaru obok.”
Rany boskie!
Chłopie! Odbiło ci? A jak to dojdzie do Centrali?
ALOJZYAle
on jest taki nachalny!
SEBAZakochany.
Po prostu nieszczęśliwie zakochany. To miły chłopak. Co ci się w nim
nie
podoba? Nie pociąga cię? Nie jest w twoim typie?
ALOJZYJa
jestem żonaty, mam dziecko.
SEBATym
bardziej powinieneś uważać. Nie demonstrować swych przestarzałych
upodobań.
Alojzy milczy.
SEBAWiesz,
że każdy pracownik resortu musi być transparentny. Nie można mieć
żadnych
wątpliwości co do jego przekonań, bo…?
ALOJZYJesteśmy
krzewicielami idei. Tworzymy front światowych trendów. Partner
– tak! Rodzina –
nie! Seks – tak! Dzieci – nie! Naprawdę mam odklepać te
wszystkie hasła?
SEBAEj,
ej, chodź no tu! Jak ty przychodzisz do pracy? Oczy nie umalowane! Buty
niedobrane kolorystycznie… Ile razy mam ci powtarzać? Środa
Gender, to dzień w
którym…?
ALOJZY…pokazujemy,
że jesteśmy równie dobrzy jak kobiety. Ale włosy ułożyłem.
SEBANie
pieprz, przecież widzę, że to peruka. Do tego tandetna. Chodź,
spróbujemy
zrobić coś z twoją twarzą. (wykonuje mu makijaż)
Alojzy ciężko wzdycha.
SEBAJa
wiem, że to trudne dla twojego pokolenia, że macie w pamięci te dzikie
czasy,
kiedy mężczyźni chodzili z kudłami na nogach, pili piwo i wstydzili się
swojej
wrażliwości…
Oczko w
górę.
Ale
trzeba być
elastycznym.Jesteś taki
nieostrożny. Obnosisz się z tą swoją obrączką, jakby było z czym i
jeszcze
obrażasz jedynego prawdziwego geja w naszym oddziale.
ALOJZYPrzepraszam.
Poniosło mnie. Zaglądał mi do pisuaru.
SEBAGdybyś
chociaż był rozwiedziony…
ALOJZYNie
wracajmy do tego.
SEBARacja.
Pomyślmy, jak ratować twój image. Co powiesz na molestowanie w
pracy? Na
przykład… bo ja wiem… Zosi?
ALOJZYNie
kojarzę.
SEBANo,
ta dziewczyna od kanapek. To takie klasyczne. I hetero. Straciłbyś
łatkę
konserwatysty. Hm?
ALOJZYPrzecież
ona jest w wieku mojej córki! Nie, nie potrafiłbym.
SEBATo
może kup sobie jakieś zwierzę? Dzióbek i zrób tak.
(rozciera wargi jedna o
drugą)
ALOJZYŻartujesz.
Powiedz, że żartujesz.
SEBANie
musisz z nim nic robić. Wystarczy, że będziesz deklarował
zainteresowanie.
ALOJZYWybacz,
chyba naprawdę jestem zbyt konserwatywny.
SEBATatuaż?
Piercing brwi? Przynajmniej wyglądałbyś jak biały człowiek.
ALOJZYSeba,
ja odwiedzam starszych ludzi. Przechodzę obok dzielnic… wiesz
jakich. Czy nie
można potraktować mojego wizerunku jako kamuflażu?
SEBAPrzeciągasz
strunę. Wiesz, że inny dawno by już wyleciał?
ALOJZYJesteś
wielki.
SEBAAle
Mirona przeprosisz. Zero dyskusji! Najlepiej wyślij mu kwiaty, tylko
porządne,
nie byle co. I od tej chwili sikasz z nim synchronicznie bez durnych
komentarzy.
(o
makijażu) No! Gotowe.
A teraz praca, praca! Sama się nie zrobi.
Kiedy Alojzy wychodzi, poprawia
sobie rajstopy
wpijające się w krocze.
SEBACo
za dzikus.
W drzwiach pojawia się szafa. Ktoś
pcha ją z
wysiłkiem.
SEBAKlaudia?
KLAUDIATak,
szefie?
SEBARozmyśliłem
się. Postaw ją tam, gdzie była.
Zza
szafy
wychyla się KLAUDIA, młoda kobieta w garniturze. Obuwie na płaskim
obcasie,
śladowy makijaż, gładko uczesane włosy.
KLAUDIAZ
powrotem? To sadyzm!
SEBAAleż
skąd. Ja tylko daję ci szansę poczuć się mężczyzną.
KLAUDIAPrzez
cały miesiąc nikt nic nie przestawiał! Dlaczego dzisiaj? No, dlaczego?
Kopie szafę.
SEBACzy
ty właśnie krytykujesz ideę gender day?
KLAUDIAAleż
skąd! Mam nawet nowy pomysł, zaproponuję na najbliższym zebraniu. Coś
tak
zamilkł? Nie spytasz? Nie jesteś ciekawy?
SEBAI
tak zawsze mówisz. Kłapiesz dziobem jak najęta, a wszystko
sprowadza się do
tego, żeby mnie wygryźć.
KLAUDIABielizna.
Powinniście nosić seksowną, damską bieliznę. No, powiedz jak się
cieszysz. Daj
mi tę satysfakcję.
Seba chwilę żuje w sobie perspektywę
kolejnych
upokorzeń.
SEBAUmalowałaś
oczy.
KLAUDIANie,
skąd.
SEBAPrzecież
widzę. W Ten Dzień.
KLAUDIAMoże
zostało trochę z wczoraj.
SEBAW
taki sposób, moja droga, nie odkryjesz w sobie mężczyzny. A
teraz, z łaski
swojej… (macha nagląco ręką) No co tak stoisz? Pokaż, że masz
jajniki.
KLAUDIAJak,
debilu? One są w środku!
SEBAWiesz,
Klaudia, po prostu to wynieś. Zastawia mi przejście.
KLAUDIA(wściekła)
Jeszcze przyjdziesz do kantorka na ksero. I będziesz wył, żeby cię
wpuścić.
Ciągnie do siebie szafę. Seba traci
rezon.
SEBATo
przez paznokcie. Dopiero skończyłem manicure!
KLAUDIAZjeżdżaj!
Zostaw tę szafę! Ale już!
SEBADobra.
Drzesz się jak stare prześcieradło.
KLAUDIAStare?
Ja? Jestem tu najmłodsza!
Seba wychodzi. Klaudia bezskutecznie
próbuje ruszyć
szafę.
KLAUDIAMiron! MIII- ROOON!!!
Pojawia się Miron.
MIRONSłyszę.
Moglibyście się kłócić trochę ciszej.
Miron
zdejmuje buty (na bardzo
wysokich obcasach),
zapiera się i wspólnie przesuwają szafę.
KLAUDIADzięki.
Tylko na ciebie mogę liczyć.
MIRONCo
tym razem?
KLAUDIANic,
zupełnie nic. On po prostu nie potrafi inaczej okazywać zainteresowania.
MIRONBawicie
się w sado-maso?
KLAUDIANie
wpieniaj mnie. Wiesz, co powiedział? Że jestem stara. Wyobrażasz sobie?
Ja?
Stara?
MIRONStarzenie
się to jedyny sposób na długie życie.
KLAUDIATak.
Dla cieniasów bez kasy. Ja będę w siebie inwestować. Nigdy się
nie zestarzeję.
Nigdy.
Wyciemnienie.
SCENA 3.
Sala
konferencyjna. Alojzy, w męskim stroju, przegląda stertę
papierów. Wchodzi OLGA
– w wieku Alojzego, ubrana w elegancki, damski żakiecik lub
sukienkę – niesie
swoje raporty. Wtem dostaje sygnał wiadomości. Sprawdza ją na smarfonie
i
okazuje frustrację. Rozmowę śledzi kamera.
OLGAWiedziałam…!
ALOJZYTrzęsienie
ziemi w statystyce?
OLGANa
twoim miejscu darowałabym sobie żarty.
Olga
pokazuje mu wiadomość.
ALOJZY (zdenerwowany)
Niemożliwe.
Jak może brakować starców…?!
OLGA
Ty powinieneś
wiedzieć
najlepiej.
ALOJZYCzy
ktoś weryfikował te
dane? Kurde, mogą mnie zredukować!
OLGACiebie? Przy
tych tendencjach, może polecieć cały oddział. (nerwowo kartkuje
papiery)
Pięknie, nie wzięłam czerwca.
Wychodzi.
W
drzwiach mija się z Mironem. Mężczyzna jest w kilcie. Nalewa sobie kawy
z
ekspresu i zerka tęsknie na Alojzego. Ten wsadza nos w papiery.
ALOJZYDostałeś
kwiaty?
MIRONTak,
dziękuję. Są śliczne.
ALOJZY
Chciałem
cię przeprosić. Moje zachowanie było niestosowne.
MIRONTo
ja, ja… Po prostu głupieję, kiedy jesteś blisko. Ale to się
zmieni, pracuję nad
tym. Zauważyłeś? (prezentuje strój) Postawiłem na klasycyzm.
Zero zdzirowatych
ciuchów. I jak?
Alojzy wykonuje nieokreślony gest.
MIRONCzyli
między nami teraz już w porzo?
ALOJZYJestem
„za”.
MIRON(oddycha
z ulgą) Super! Bo ja to już dawno się nie gniewam. Ten donos to był
taki krzyk
rozpaczy. Chciałem, żebyś zobaczył we mnie człowieka. Moją wrażliwość.
Dumę.
Nikt nie lubi słyszeć za plecami, jak szepcą o nim jakieś podłe
słówka…
Podśmiewają się.
Kładzie dłoń
na dłoni Alojzego. Ten wzdraga się, ale nie zabiera swojej.
MIRONNapijesz
się kawy?
ALOJZYPoproszę.
MIRONZ
pianką? Czy taką czarną, gorzką?
ALOJZYZaskocz
mnie.
MIRONTy
wariacie!
Podaje mu kawę z automatu.
MIRONAl,
słońce, czy myślałeś kiedyś, żeby przejść na drugą stronę tęczy?
Ja
wiem, że w pierwszej
chwili taka decyzja może wydawać się… oszałamiająca. Ba, trudna
do realizacji,
ale…
ALOJZYNie.
Zdecydowanie nie. Zdiagnozowano u mnie przewlekły heteroseksualizm.
MIRONTak
mi przykro. Ale wiesz co? Czytałem, że to już leczą w Holandii.
Wszystko opiera
się na traumie z dzieciństwa. Czasem drobne na pozór zdarzenie
może
zdeterminować nasze preferencje.
ALOJZYI
to leczą.
MIRONO,
tak. Terapeuta dociera do źródła problemu – i pach!
Pozbywasz się tych
wszystkich blokad i uprzedzeń. I wracasz na penis społeczeństwa.
ALOJZYChyba
łono?
MIRONNa
łono niech sobie wracają lesbijki. Podeślę ci link do tej kliniki.
Wchodzą
Seba
i Klaudia, siadają. Ekran do wideokonferencji wypełnia twarz
transwestyty.
Prezes może też być postacią żywoplanową, wówczas jedynie
oświetleniem
sugerujemy przekaz trójwymiarowego obrazu.
PREZESDzień
dobry państwu. Wszyscy obecni?
Wpada Olga z papierami, zajmuje
swoje miejsce.
OLGAPrzepraszam,
przepraszam.
GŁOS 1Zgłaszam
oddział pierwszy.
GŁOS 2Oddział
drugi gotowy.
SEBATu
oddział trzeci. Pani prezes, świetnie dziś pani wygląda.
PREZESDziękuję
i witam na zebraniu. Skoro jesteśmy w komplecie, przejdę do
konkretów.
Pierwsza
sprawa, to zmiany w
edukacji. Mając na uwadze odmienność kulturową obywateli napływowych,
planujemy
przeorganizować placówki oświatowe. W ramach tej akcji, w
wybranych dzielnicach
funkcjonować będą szkoły tylko dla chłopców, z męskim gronem
pedagogicznym i
przerwami na modły. Okólnik w tej sprawie zostanie wydany
jeszcze w tym
tygodniu.
A teraz
rzecz niezwykle
dla mnie przykra. Otóż Komisja Równości Płci dopatrzyła
się w naszym zakładzie
pewnych niedociągnięć. Boleję nad tym, bardzo boleję. Zwłaszcza, że
resort
kładzie szczególny nacisk na walkę ze społecznymi fobiami.
Urzędnik Zakładu
Opieki Socjalnej powinien nie tylko stać na straży światowych
standardów, ale
wręcz świecić przykładem. Jak widać, nie każdy potrafi temu sprostać.
Oto lista
tych pracowników.
Na
dole
ekranu wyświetla się (alfabetycznie) lista nazwisk. Na czele wykazu
jest ALOJZY
BUMAJ.
PREZESWymienieni
dostają „tęczową kartkę”. Niech to będzie dla nich sygnał,
że powinni się jak
najszybciej wykazać na wszystkich możliwych frontach.
Alojzy
nie
wierzy własnym oczom. Miron jest wstrząśnięty. Prezes znika, widać
tylko listę
pracowników z „tęczowymi kartkami”.
MIRONTo
przez mnie. Wiem, że przeze mnie. Tak mi przykro… Ja nie
sądziłem. Nigdy… nawet
w najczarniejszych snach…!
Alojzy
wyszarpuje dłoń, za którą czule chwyta go Miron. Wtem gwałtownie
wstaje
Klaudia. Nazwisko KLAUDIA DOBOSZ właśnie przesuwa się po ekranie. Nieco
dalej
jest nazwisko OLGA KAMIŃSKA.
KLAUDIAJa?
Jak to ja…?!
SEBACo
się tak na mnie patrzysz? To nie moja lista.
Klaudia
ciągnie go na stronę.
KLAUDIASeba,
zmień to! Zmień, ale już!
SEBAJa?
Jak? Poza tym to nie jest w moim interesie.
„W
związku z zaginięciami
inspektorów
pracujących w terenie, zaleca się większą ostrożność i nie rozstawanie
z
bronią. W sytuacjach zagrożenia życia pracownicy z działu eutanazji
mają zgodę
na użycie środków ostatecznych.” Czy wszystko jasne?
ALOJZYDzień
dobrych wiadomości. Super.
SEBADzisiejszy
temat pracy w grupach to islamofobia.
Cisza.
SEBATo
jest wykazywanie się? Czuję się zawiedziony. Trzy osoby siedzące w tym
pomieszczeniu są na liście.
KLAUDIACo
mam powiedzieć? Że będę teraz nosić burkę?
MIRONOjej,
to takie nietwarzowe.
Olga śmieje się ponuro.
OLGAWybaczcie,
to szok. Nie sądziłam, że po tylu latach… Ta akcja, to przez
tych gnojów, co
ścinają kobiety w Warszawie?
SEBAChyba
słyszę język nienawiści.
OLGAOkej,
tych sfrustrowanych obywateli napływowych…
Wszyscy obrzucają ją kwaśnymi
spojrzeniami.
OLGA(wściekła)
Sorry! Przepraszam, że myślę.
SEBADo
rzeczy. Wszystkie fobie leczymy u podstaw. Zawsze od tego zaczynamy.
ALOJZYI
jak mam się wykazać? Przecież ja robię w starcach. Miron specjalizuje
się w
dzieciach.
MIRONMoże…
wycieczki szkolne za mur? Pogadanki z muzułmanami? Nauka modlitw?
OLGAChcesz
wysłać dziewczynki do getta?
MIRONJeśli
już, to do dzielnicy meczetów.
SEBAŚwietna
koncepcja! Sprzyja integracji. Trzeba tylko znaleźć imamów
otwartych na
współpracę.
OLGACiekawe
skąd ich tylu weźmiesz?
MIRONA
skąd wzięliśmy tylu gejów?
Reszta ekipy wierci się niespokojnie.
MIRONNo co? Myślicie,
że nie wiem, że jesteście hetero? Nawet nie bi.
SEBACóż,
dostosowywanie się do euronorm bywa trudne, ale właśnie w tym celu
powołane są
takie komórki jak nasza. Klaudia, jakieś propozycje walki z
islamofobią? Hasła?
Akcje promocyjne? Nagroda Nike?
KLAUDIANike?
A za co?
SEBANie
wiem. Sprawdź, może wyszła jakaś książka z czadorem na okładce.
Klaudia wzrusza ramionami.
KLAUDIAMęczy
mnie to rozmnażanie fobii. Nie moglibyśmy chociaż raz zrobić
coś
pożytecznego? Coś, z czego naszedzieci miałyby
korzyść?
SEBA(wściekły)
Jakie dzieci?
KLAUDIAA
jak sądzisz?
MIRONChyba
się pogubiłem… Chodzi o dzietność muzułmanów?
OLGAWedług
statystyk jest najwyższa.
Alojzy chowa głowę w rękach.
MIRONTo
ja nie wiem.
SEBASkoro
brak sensownych pomysłów, przygotujcie swoje propozycje na
następne spotkanie.
Dziękuję.
Aha!
Przypominam o
jutrzejszym szkoleniu. Postarajcie się dobrze wypaść, ma być ktoś z
Centrali.
ALOJZYNie
przejrzysz moich raportów?
OLGAA
co z zestawieniem za drugi kwartał?
SEBAPóźniej.
Mam pilną rozmowę. (wymienia spojrzenia z Klaudią)
OLGAI
po to się tak spieszyłam? Ma być gotowe na wczoraj. Wczoraj! A
potem
tygodniami leży w kącie.
Wszyscy wychodzą. Alojzy zwleka.
SEBA(wciąż
zły) Co?
Alojzy odczekuje, aż zostaną sami.
ALOJZYPowiedz
prawdę. Zredukują nas?
SEBA(zerka
na kamerę, odciąga go poza jej zasięg) Ty się o to nie martw. Ale
inni… (patrzy
za Olgą) Słyszałem, że to kwestia czasu.
SCENA 4.
Miron
sprząta. Ma na sobie fartuszek. Wchodzą Olga i Klaudia ze sporym
pakunkiem.
OLGAGdzie?
MIRONTutaj.
Szef prosił, żeby wisiał przed przyjazdem.
OLGAŻartujesz.
Przecież samolot już wylądował.
MIRONSerce,
jestem tylko posłańcem. (wychodzi) I nie naświńcie, dopiero
posprzątałem.
Klaudia
montuje wielki zegar z napisem GENDER TIME, Olga rozpakowuje doczepiane
przedłużenia ramion zegara (są nadmuchiwane). „Męska”
wskazówka przypomina
penisa, „żeńska” krzyż. Obie są… równe.
OLGACudownie,
po prostu cudownie. Uwielbiam taką robotę na ostatnią chwilę.
KLAUDIAPrzytrzymaj.
OLGAMogliby
nam pomóc. Trzech facetów opiernicza się po kątach, a my
zasuwamy jak wariatki.
Zdajesz sobie sprawę, że to przez ciebie?
KLAUDIA
Co? A niby
jakim cudem?
OLGADaj
spokój. Gołym okiem
widać, że się na tobie odgrywa, a przy okazji na mnie. (nadmuchuje
„męską
wskazówkę” pompką) Nie
rozumiem, czemu z nim jesteś. Kiedyś facet był obrońcą, żywicielem
rodziny… ale
teraz? Żeby cię chociaż szanował, liczył się z twoimi potrzebami.
KLAUDIALiczy
się. W kantorku się liczy.
OLGAMój
wibrator też, ale nie każe mi nosić szafy. Znam
ten typ. Nigdy nic
dla ciebie nie zrobi. Zawsze będzie on, jego kariera, długo, długo nic
i
jeszcze raz on.
KLAUDIAWiesz
co? Ty mi po prostu zazdrościsz.
OLGAKogo?
Tej cioty?
KLAUDIAWłaśnie
dlatego jesteś sama.
Każdy facet to dla ciebie ciota.
OLGAA co mam myśleć? Kremik
taki, kremik siaki, podkład do cery golonej, farba na zarost… A
kiedy chcesz
pobzykać, to mówi że go głowa boli.
KLAUDIA
Nie. Nieee. Seba taki nie
jest.
OLGA
Kwestia czasu.
(spuszcza powietrze z „męskiej wskazówki”) Facet
maluje się tylko dla innego
faceta. I nawet jeśli z ciekawości wskoczy ci do łóżka, to nie
licz na nic
więcej.
KLAUDIAMasz na myśli miłość? Nie
zależy mi.
OLGANie, oczywiście, że
nie. Żadnej nie zależy.
Wchodzi
osoba w damskim stroju, z torebką i walizeczką na kółkach.
OLGAO
kurde, już jest!
KLAUDIAPrezes?
Co on tu robi?
PREZESDzień
dobry.
Prezes
rozgląda się po emblematach (koło i trójkąt)
nad drzwiami do toalet.
OLGAPani
prezes, witamy, witamy! Tak się cieszę, że to pani, osobiście…
To dla mnie
rzadka okazja, żeby omówić wyniki swojej pracy. Gdyby znalazła
pani chwilę…
PREZESPrzepraszam,
ja z podróży, chciałabym… Gdzie jest toaleta dla
neutralnych seksualnie?
Kobiety
wpadają w popłoch.
KLAUDIAProszę
poczekać chwilkę. (obie wybiegają)
PREZESCzy
ja zadałam trudne pytanie?
OLGA(off)
Zaraz… zaraz…
PREZESWszędzie
to samo. Kiedyś nie wytrzymam i będzie skucha. (głośno) Którędy
do kibla…?!
Słychać
odgłosy miotania się poza sceną. Zdesperowany Prezes chce wejść do
którejś z
kabin, ale wciąż nie może się zdecydować. Wpadają panie pchając przed
sobą
Alojzego.
ALOJZYDzieńdobry. Dla
neutralnych…?
PREZESNo,
nareszcie. Czy mógłby mi pan… pani?
ALOJZYPan,
zdecydowanie pan. (demontuje trójkąt – dwa boki opuszcza w
dół, czwarty
uzupełnia ołówkiem przyklejonym gumą do żucia) Proszę. My tu
wszyscy chodzimy
do kwadratu, tylko czasem się… defasonuje.
Prezes
z
pokerową miną wchodzi do toalety oznaczonej – obecnie –
kwadratem. Pracownicy
oddychają z ulgą.
ALOJZYJak
mogliśmy o tym zapomnieć? Będzie ciepło, oj, będzie ciepło.
OLGAMacie
tam papier? Podłoga sucha?
ALOJZYTeraz
nie będę sprawdzać.
Słychać
odgłosy korzystania z toalety. Wszyscy nasłuchują. Nadchodzi Seba.
SEBACo
jest? Czemu tak stoicie?
KLAUDIAJuż
jest. To sam prezes. I chciał skorzystać… (wskazuje na kwadrat)
SEBAShit!
Jak mogłem zapomnieć?
Nadchodzi
Miron; zdejmuje fartuszek, chowa akcesoria do sprzątania.
MIRONImprezka?
Wszyscy
nakazują mu gestem ciszę. Wychodzi Prezes i wszyscy szybko się
rozchodzą. Panie
wracają do dmuchania i montażu zegara firmowego.
PREZESPanów
proszę do mnie.
Mężczyźni niechętnie
wracają pod toaletę.
PREZESByłam
tam i jestem wstrząśnięta. I jako prezes i antymężczyzna. Pomijam
ordynarną
prowizorkę z emblematem dla osób, które tak jak ja, nie
zamykają się w
prymitywnych ograniczeniach płci…
SEBAŁazienka
jest trochę… nieświeża, ale sprzątamy ją codziennie na koniec
dnia. Kto ma dyżur
w tym tygodniu?
MIRONJa.
SEBAMiron
natychmiast się nią zajmie. Natychmiast.
PREZESRobicie
ze mnie durnia? Przecież tam wciąż są zamontowane pisuary! Weszłam
oczywiście
do kabiny i… jak sądzicie, co zobaczyłam? Rozpryski moczu
wokół sedesu. Czy
ktoś potrafi mi wytłumaczyć, dlaczego ta toaleta używana jest na
stojąco?
Cisza.
PREZESSkandal!
Przecież to jest ewidentne łamanie prawa! Gorzej: jawna dyskryminacja
kobiet. I
to tu! W samym sercu instytucji walczącej z takimi postawami! To przez
was
pracujące w oddziale panie czują dyskomfort psychiczny. Co ja
mówię
„dyskomfort”. Czują się przez was gorsze! One nie mają
wyboru, mogą korzystać z
toalety tylko w jednej pozycji. Czy któryś z was pomyślał o tym
oddając mocz stojąc…?
SEBATo
rzeczywiście niestosowne.
PREZESNiestosowne?
Czyny karalne są niestosowne?
SEBAI
niefortunne, tak, bardzo niefortunne. Miron…! (gestem wysyła go
do łazienki)
PREZESCzy
wy w ogóle macie świadomość jak sobie szkodzicie? I nie chodzi
tu tylko o
zafajdaną łazienkę, w której aż kłębi się od bakterii. Przede
wszystkim
obniżacie własne libido inarażacie się
na nowotwór prostaty! Przecież był o tym okólnik. Byłz pewnością.
MIRON(off)
To nie ja! Ja zawsze siusiam na siedząco.
SEBAMoże
to jacyś petenci? Czasem przychodzą do biura po broszury.
PREZESNie
będę dochodzić, kto tu szcza w tak niecny sposób, ale usuwanie
różnic z
przestrzeni publicznej jest jednym z naszych priorytetów!I powinien
to na bieżąco kontrolować
szef placówki. (miażdży wzrokiem Sebastiana) Nie sądziłam, że są
tu tak daleko
idące zaniedbania.
SEBAPisuary
zdemontujemy, pozbędziemy się ich jak najszybciej. Osobiście tego
dopilnuję.
Zegar
firmowy już wisi gotowy, niestety męska wskazówka opada. Olga
chrząkaniem
zwraca na siebie uwagę.
OLGAPani
prezes, korzystając z pani obecności, chciałabym omówić ważne
zagadnienie. Od
ponad dwudziestu lat prowadzę tu statystyki i zauważyłam pewną
alarmującą
tendencję …
PREZESPani…
OLGAOlga
Kamińska, miło mi.
Prezes otwiera walizeczkę.
PREZESNo
nie wiem, to się jeszcze okaże. Pani Olgo, cel mojej wizyty jest jasno
określony: szkolenie wojskowe, które zaczniemy za chwilę. I nie
ma tu miejsca
na dygresje. Chyba że jest pani zainteresowana – już prywatnie
– działaniem w
moim stowarzyszeniu. (wręcza jej ulotkę)
OLGAChodzi
o to, że próg demograficzny…
Prezes wyjmuje z walizeczki stroje
zapakowane w
foliowe zgrzewki.
PREZESJestem
po długiej podróży. Na wstępie stwierdziłam szokujące praktyki w
waszym
oddziale, które jak najszybciej muszę umieścić w raporcie, a
pani zawraca mi
głowę jakimiś… bzdetami? (do Seby) Proszę rozdać stroje.
OLGAAle…
SEBACzy
czegoś nie zrozumiałaś?
OLGAPrzepraszam.
SEBAPani
prezes, zanim zaczniemy. Kawę? Herbatę? Soczek?
PREZESŻebym
znowu musiała korzystać z tego przybytku? Wykluczone. Za kwadrans widzę
wszystkich na szkoleniu. (wychodzi)
Olga patrzy za nim oniemiała.
OLGAJakim
cudem szczanie na podłogę jest ważniejsze od naszej pracy?
KLAUDIACo
ci dał?
Olga spogląda na ulotkę.
OLGA(rzuca
okiem) Stowarzyszenie Miłujących Różnorodnie i bez Ograniczeń.
(rzuca Klaudii
pytające spojrzenie)
KLAUDIAChyba…
pedofil. Nie wiedziałam, że mają u nas swoje organizacje.
Panie patrzą za Prezesem.
OLGACo
robić? Postęp nas nie oszczędza.
SCENA 5.
Wbiega
oddział w butach na platformach i strojach sportowych z motywem
wojskowej
panterki. Na czele Prezes ze sztandarem. Wszyscy wykonują rytmiczną
piosenkę,
jak amerykańscy żołnierze podczas ćwiczeń wojskowych.
ODDZIAŁGdy rezerwy
oddział gnaPrezes
Budzi podziw, sieje strachWszyscy
Utoczymy wrogom krwiPrezes
Bo jesteśmy bardzo źli.Wszyscy
Ani morze, ani las
Nie zatrzyma nigdy nas
Polish country to nasz kraj
Każdy
wojak tu na schwał!
PREZESOddział
stać! Baczność! Spocznij! W miejscu – marsz! Padnij! Powstań!
Oddział
dba,
by podczas musztry zbytnio się nie pobrudzić. Miron stara się
wykorzystać
szkolenie do prezentacji pośladków.
PREZESW
prawo – zwrot! W to drugie prawo. Myślałam o moim…
Nieważne. Spocznij.Bardzo ładnie.
Nierówno, ale bardzo ładnie.
Zwłaszcza szeregowy Kurek.
MIRONDziękuję.
Staram się.
PREZESCzołem
żołnierze!
WSZYSCYCzołem!
Pani! Kapitan!
PRZESWitam
żołnierzy Korporacyjnych Sił Rezerwy na szkoleniu jednodniowym. W
dzisiejszym
programie są elementy musztry (odhacza punkty na liście) i samoobrony,
a także
instruktaż bezpiecznego użytkowania broni palnej. Na początku jednak
chciałam
zwrócić waszą uwagę na wszywki, o tu, na klapie. To logo naszego
sponsora,
który ufundował mundury. Materiał jest wysokiej jakości, a
projekt samego
Marianusa.
Miron bije brawo.
PREZESDziękuję.
To miły gest. Dobrze, że ktokolwiek potrafi tu docenić starania i gust
pani
Ministry Obrony.
Wszyscy biją brawo.
PREZESUważni
pewnie dostrzegli, że na sztandarze nie ma już „Bóg,
Honor, Ojczyzna”. Te
szkodliwe hasła zostały usunięte jako ksenofobiczne i oddalające nas od
wspólnoty światowej. A
teraz podstawowe zasady bezpiecznego obchodzenia się z bronią.
Podczas
demonstracji Prezes działaniem zaprzecza swym słowom. Oddział śledzi
ruchy
broni i w strategicznym momencie uchyla się.
PREZESBroń
palną zawsze należy traktować jak naładowaną i gotową do strzału.
Obowiązkowo
utrzymujemy ją w czystości i dobrym stanie technicznym, bo mamy
naprawdę
niewiele sztuk na stanie.
Ze
względu na braki
amunicji, trenujemy głównie na sucho. Broń należy trzymać w
dłoni wiodącej i
każdorazowo kierować lufę w bezpieczne miejsce.
Nie
machamy nią bez
sensu, nie bawimy się, nie zostawiamy bez nadzoru, ani nie trzymamy
palca na
języku spustowym, bo…
Broń wypala. Klaudia krzyczy
przerażona.
PREZES…bo
potem trzeba wykazywać się wiedzą z zakresu pomocy przedmedycznej.
Niech ktoś
podejdzie do szeregowej i sprawdzi, czy wszystko w porządku.
KLAUDIA
Nic
mi nie jest! Przepraszam. Pani kapitan zademonstrowała to tak
realistycznie.
Prezes odhacza kolejny punkt na
liście.
PREZESPrzejdziemy
do podstaw samoobrony. Taak, widzę wasze zaniepokojone twarze, ale to
naprawdę
nic trudnego. Każdy z was nieraz doskonalił się w tej dziedzinie
podczas
wyprzedaży.Stosowane
najczęściej
techniki to blokowanie łokciem, parcie całym ciałem…
MIRONUwielbiam!
PREZESOraz
kopnięcia w piszczel.W
sytuacjach wyjątkowych możemy posłużyć się wszystkim, co może być
bronią.
(uderza najbliższego pracownika sztandarem po głowie) Ladies na prawo,
gendermen na lewo. No, na co czekacie? Ćwiczymy starcie, ćwiczymy.
Trzeba być
gotowym na ekstremalne sytuacje.
Wszyscy
ćwiczą używając mebli biurowych, tylko Alojzy wyłamuje się z oddziału.
ALOJZYPani
kapitan, ale ja… Ja…
PREZESCo
my tu mamy? Z działu eutanazji, zgadłam?
ALOJZYTak
jest. Podchorąży Alojzy Bumaj. Jako ratownik medyczny przeszedłem na
studiach
prawdziwe… znaczy się… jestem już przeszkolony wojskowo.
Zaznaczałem to w
dokumentach wielokrotnie.
PREZESI czujecie się zwolnieni z zajęć
praktycznych? Wydaje się wam, że wszystko wiecie o najnowszych
technikach
wojskowych? Bo co? Bo używacie w pracy pistoletu?
Alojzy milczy. Prezes wstrzymuje
ćwiczenia
gwizdkiem.
PREZESŻołnierze,
uczymy się przez całe życie. Przede wszystkim dlaczego jesteśmy w tym,
jakby
nie było, wymagającym obuwiu?
ALOJZYNo
właśnie, dlaczego?
PREZESŻeby
ćwiczyć równowagę. Według najnowszych badań piechur,
który potrafi
poruszać się szybko na koturnach, na płaskiej podeszwie jest
niedościgniony.
OLGAPolemizowałabym.
PREZESSłucham?
OLGAChciałam
zauważyć, że stopa na podwyższeniu używa innych mięśni niż…
PREZESA
JA chciałam zauważyć, że to JA prowadzę szkolenie. Szeregowa Kamińska w
nagrodę
wykona trzy kółeczka. No! Już! Raz-dwa!
Olga wykonuje kółeczka
– ale są to wymachy ramion.
PREZESCo
to ma być? Biegiem! Biegusiem!
Olga rusza pędem wokół sceny.
PREZESZe
śpiewem. Wystarczy jedna zwrotka.
OLGAGdy
rezerwy oddział gna
Budzi podziw, sieje strach
Utoczymy wrogom krwi
Bo jesteśmy bardzo źli.
MIRONZawsze
uważałem, że kobiety obniżają naszą obronność.
PREZESCzy
szeregowy ma jakieś „si” do kobiet?
MIRONJa?
Skąd. Ale jakbym miał wybierać, to wolę antymężczyzn.
Prezes udobruchany.
PREZESNiech
ci będzie.W
programie jest
szkolenie całego personelu. (patrzy z pretensją na Olgę) Mam
nadzieję,
że zrobimy to jeszcze w tym stuleciu.
Wreszcie Olga kończy karne
kółeczka i staje na końcu
szeregu.
PREZESOddział!
Teraz stworzymy żywy mur, a podchorąży Bumaj postara się zdobyć
sztandar.
ALOJZYJa?
PREZES
Tak
się przecież chwaliliście swoim wyszkoleniem. Zobaczymy, jak to wygląda
w
praktyce. To chyba nie powinien być problem?
SEBA(przerażony)
Pani prezes… Kapitanie. To nie jest dobry pomysł. Al bywa
nieobliczalny.
PREZESNo
to sprawdzimy się w warunkach bojowych. Jakieś pytania? Mur! Mur
proszę!
Szybciuchno! (konstruuje się żywy mur, zza niego pokrzykuje Prezes
machający
sztandarem) No,
Bumaj, na co
czekacie? Atak!
ALOJZYNie
chciałbym nikogo skrzy… a w dupę jeża!
Alojzy
rzuca
się na oddział z bojowym okrzykiem i wszystkich przewraca. Najbardziej
cierpi Prezes,
który jest na spodzie ludzkiej piramidy. Alojzy zdobywa sztandar.
PREZESAł!
Ał! Moja ałka!
MIRONBoli
panią? Gdzie? Gdzie? Podmucham!
PREZESNie
będzie żadnego dmuchania! (zrywa się urażony) W ogóle nie będzie
już szkolenia!
Co za cham! Brutal! Wstrętny, ordynarny brutal! Nie ty, pieseczku, on!
Ale
czego się można spodziewać po żonatych? (do Alojzego) Tak, tak,
wiem.
Sprawdziłam wasze akta osobiście.
Seba podaje
rękę Prezesowi, ale on wspiera się na Mironie.
PREZES(cicho
do Mirona) Totalnie się tu marnujesz. Ale jest w planach takie fajne
sympozjum.
Dam ci znać esemesem. A państwu już dziękuję. Dziękuję ozięble.
Prezes
wychodzi strzelając focha.
Wraca, wyrywa
sztandar z dłoni Alojzego i wychodzi.