Mężczyzna znaleziony z szafie Izabela
Degórska WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE © pod opieką ADiT wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji agencja@adit.art.pl Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany. OSOBY KOBIETA MĘŻCZYZNA SCENA
1.
ZNALEZISKO
Kobieta
w szlafroku. W
głębi stoi szafa z
lustrem.
KOBIETA
Wszystko
zaczęło się rano.
Wstałam,
powolutku, bo taka senna jeszcze byłam, i sięgnęłam do szafy po
szlafrok. Bo ja
bardzo lubię chodzić rano w szlafroku. W południe też, ale tak po
pierwszej to
już nie wypada.
No
więc
sięgam po ten szlafrok, a on jakby tak głębiej. Zaglądam do środka,
macam… a
tam takie… coś. Wymiętolone. Suche. Płaskie. To ja łaps za
wieszak i
wyciągnęłam.
No
mówię
wam, aż mi oczy na wierzch wyszły, bo tam normalnie facet wisiał! Taki
zasuszony, zapomniany, tymi ciuchami napchanymi sprasowany jakiś. Więc
go
otrzepałam, ogładziłam i dalej się patrzę.
A
on nic.
Nic.
Kobieta
wyjmuje sylwetę
mężczyzny
posklejaną z różnych
wizerunków.
KOBIETA
O!
Dziwny,
no nie? Taki… patchwork. Potwór Frankensteina.
Michael
Jackson.
I
skąd się tam
wziął? No skąd? U was też tacy wiszą?
SCENA
2.
OBOWIĄZKI
Kobieta prasuje.
KOBIETA
Nie
cierpię
prasowania. To takie kamieniołomy dla kobiet. Właśnie: dla kobiet. Ile
razy
widzieliście faceta z żelazkiem? No, ile? Prawda, jaki to rzadki widok?
No
i po co
prasować? Przecież się pogniecie. Zawsze się gniecie. A najgorzej
– koszule.
Mój
Facet z
Szafy też nosił koszule. Codziennie świeżą. Uprasowaną. Do biura. Ilu
facetów
prasuje swoim babkom bluzki? Ja rozumiem, że jak są z falbankami, to
więcej
roboty, ale to przecież żadne usprawiedliwienie. Koszule są zresztą
większe.
A
przecież
nie miało być żadnych kamieniołomów. Miał być: ZWIĄZEK
PARTNERSKI.
Myślę,
że
kobiety dlatego dłużej żyją od mężczyzn, bo ciągle tyrają. Nie mają
czasu
myśleć o śmierci i takich tam głupotach. Zasuwają i zasuwają, aż
przegapiają
moment zejścia i załapują się na drugą kolejkę. Po prostu żyją z
rozpędu.
Tylko
czy
facet, który tak ot, po prostu, funkcjonuje sobie z dala od
garów, odkurzania i
prania… czy on automatycznie staje się szlachetniejszy od
kobiety?
Stawia
żelazko na sztorc.
KOBIETA
Gorące.
Piekielnie gorące. Jak nim przejechać, to cała płaskość wyłazi na
wierzch. A On
jest taki płaski. No, On, ten z szafy.
Kładzie prasuje sylwetę
mężczyzny.
KOBIETA
Płaski.
Zero głębi. Nic. On nie słucha romantycznych piosenek. On i romantyczne
piosenki! Poezja – go brzydzi. Nie czyta. Wiecie, co
mówi
o książkach? Że go
nudzą. Że nie ma w nich niczego, czego by nie wiedział. Ale co tu
mówić o
głębi! Sami zobaczcie.
Pokazuje
sylwetę
profilem. Odwiesza
sylwetę na wieszak.
Wraca do prasowania ubrań.
KOBIETA
Kiedy
pytam, czemu sam się za to prasowanie nie weźmie, twierdzi, że nie
umie.
Nie
umie!
I
tu
ciekawostka. Kiedy był w wojsku, to żeby wyjść na przepustkę, mundur
musiał
mieć uprasowany. I wtedy mój Facet z Szafy prasował. Umiał.
A
jakże. Świetnie
mu to wychodziło. A dziś co? Nagła demencja?
Nie.
Wygodnictwo. Zwykłe wysługiwanie się moimi rękami.
Ale
wtedy,
no wiecie, w czasach „przed szafą”, było zupełnie
inaczej.
Inaczej…
Z
ciemności wyłania się
postać Mężczyzny.
Wiesza
fotografię Kobiety.
MĘŻCZYZNA
Spytałem
ją
kiedyś, czego najbardziej nie lubi w ludziach?
Odpowiedziała
bez namysłu: „Obłudy i hipokryzji”.
Słucham?
To
jakiś żart? Przecież ona ma to we krwi! Tego się nie da wyplenić.
Przykład?
Proszę bardzo. Zawsze, ale to zawsze, choćby nie wiem jak było między
nami źle
- perfekcyjnie udaje przed innymi kobietami, że ma cudowny, wręcz
idealny
związek. A jak jej to łatwo przychodzi! Wdech, wydech i wypuszcza z
siebie te
wszystkie bzdury z prędkością karabinu maszynowego. Kiedy tak czasem
posłucham,
to sam niemal w nie wierzę. No ale Ona w ogóle udaje
nieustannie.
Nigdy
nie
powie w oczy, co jej tam nie pasuje, a potem obraża się, że się nie
domyśliłem.
Co, kurna? Mam czytać jej w myślach?!
Mężczyzna
rzuca rzutką w
fotografię
Kobiety.
SCENA
3. ZAUROCZENIE
Kobieta w kolorowej sukience. Siedzi na ławce z sylwetą mężczyzny, zgiętą w kilku miejscach. KOBIETA Och, jak on umiał kochać! Bardzo. Bardzo. Nie, żebym… Ale nie, właśnie tak. Tęsknię za tym jego spojrzeniem. Jak on patrzył! Jak Leonardo di Caprio na Titanicu! Tego się nie da zagrać, to się czuje. Tak, kochał mnie. Tak wyciągał dłoń, gładził po policzku, albo po włosach i to była Miłość. Ja wiem, że teraz to seks, luz i takie tam, ale ja wolę Miłość. Wtedy
był
idealny. Wspaniały. Boski. Oczy miał błyszczące, dłonie takie czułe i
serce jak
ocean. Taka cudowność chodząca. Własnym oczom nie wierzyłam, że On i
ja… Bo
przecież ja nie byłam taka idealna. Nie. Więc bałam się, że kiedy to
zauważy,
to koniec. Mogiła.
No bo sami powiedzcie – taki Ideał i ja. Przecież musiał być jakiś sposób, żeby ze mną został, żeby nie zauważył… I był. Zaczęłam tropić jego wady. Zbierałam je pilnie, kolekcjonowałam, napawałam się nimi. Bo przecież każda, nawet taka nieduża przywara dawała nadzieję, niemalże dowód, że On jednak nie jest taki idealny. Nie jest. A zatem… możemy być razem! Sprawdzimy się! Jak dwie połówki – tu więcej, tam mniej i takie jakby ząbki na siebie nachodzą i pasują do siebie. I nie rozpadną się. No i
On, na
przykład, pluł na ulicy. Boże, co za szczęście! Pluje! Ha, wprost
obrzydliwie
charka prosto na chodnik! Ohyda, prawda?
Każdy
przyzna, że ktoś kto pluje na ulicy nie może być idealny. I on nie był.
Nie
był! Co za szczęście! Co za radość!
Jak on obrzydliwie pluł! Błe... Cudownie, prawda? A ja nigdy w życiu. Nigdy przy nim - nic obrzydliwego. Kiedyś otwierał przede mną drzwi. Kiedyś popisywał się jak idiota - no, tego akurat nie lubiłam, zwłaszcza, że był przy tym taki pokraczny. Kiedyś nosił za mnie ciężkie rzeczy. Nawet torebkę chciał nosić, ale zabierałam. Bo co, żeby gadali, że z pedziem chodzę? Każdą chwilę - razem! Wszędzie – razem! A kiedy trzeba było osobno, to gdy wreszcie się widzieliśmy, opowiadaliśmy sobie wszystko. W każdym szczególe. Wszystko. Wszystko! Więc dlaczego? Dlaczego tak się zmieniło? Z mroku wyłania się postać Mężczyzny. Obraca fotografię Kobiety. Z drugiej strony jest jej dużo młodszy, atrakcyjniejszy i wyidealizowany wizerunek. MĘŻCZYZNA Kiedy mózg zalewają endorfiny, człowiek chodzi jak naćpany. Istny haj. Z moją kobietą, na początku, też było niesamowicie. Szalała za mną, wręcz wariowała, że mógłbym ją zostawić. Szczerze mówiąc, ja też się bałem, że odejdzie. Że zniknie z mojego życia, a wraz z nią - ta przyjemność, nieznośna lekkość ducha. Oszołomienie. Że zostanie tylko pustka. Bo przecież było nam naprawdę fantastycznie. Był seks, poczucie bliskości, świadomość, że jestem dla niej ważny. No i jeszcze ten posmak nowości, wielkie plany i przekonanie, że coś się wreszcie dzieje w moim życiu, coś sensownego. Problem pojawił się, kiedy oboje chcieliśmy brać, a żadne nie chciało dawać. Wtedy zaczęła się walka o pozycję w związku. Mężczyzna odwraca zdjęcie Kobiety – wraca do współczesnego wizerunku – i niknie w ciemnościach. SCENA 4. SEKS Kobieta w seksownej bieliźnie. KOBIETA Statystyczna kobieta woli dłuższą grę wstępną, niż mężczyzna. Statystyczna
kobieta przeżywa orgazm łechtaczkowy. Jeśli przeżywa.
Statystyczna kobieta rozbudza się seksualnie koło trzydziestki, kiedy jej partner traci już pierwszy wigor. Statystyczna Kobieta… Czy istnieje statystyczna kobieta? Bo ja na pewno nie jestem statystyczna. Straszne głupoty wypisują w tych poradnikach. Uwierzcie mi – nie ma statystycznych kobiet! Kobieta łapie sylwetę w kroczu. KOBIETA Seks. Seks. Seks. Tu się wszystko zaczyna i kończy. To nasza strefa władzy. Tak, nasza, kobiet. Na przykład mój Facet z Szafy był obrzydliwie skąpy, ale na jedno nigdy nie żałował: na te koroneczki, pasy do pończoch, bzdety. No, wiecie. Byleby bardziej nadawały się do zdejmowania niż do noszenia. Zakłada seksowny szlafroczek. KOBIETA Tak… Seks – strefa władzy. Niepodzielna strefa władzy żon. Przynajmniej
tak było, dopóki nie pojawiły się one – te
wszystkie
wywłoki z plastikowym biustem,
co gwiżdże w samolocie. Te tlenione dziumdzie spalone w solarium, te
lafiryndy.
Wszystko mają na wierzchu: piersi, brzuchy, pośladki. Wdzięczą się z okładek, oddają w perwersyjnych układach w nieprzyzwoitych filmach i potem facetom się wydaje, że to jest właśnie norma. Że każda powinna mieć takie… Pokazuje wydatny biust. KOBIETA A tu… akurat tyle a tyle. Pokazuje krągłe biodra. KOBIETA No i każda powinna być taka szczuplutka i tak głośno jęczeć, że „aaach”, że „oooch”. Przynajmniej mój Facet z Szafy tak właśnie myślał. I to ma być norma? Lustruje sylwetę, zauważa penisa umocowanego na gumce. Wydłuża go i skraca jak w składanych książeczkach dla dzieci. KOBIETA Długi. Krótki. Długi. Krótki. Właściwie
powinien być w sam raz. Żeby było miło i żeby nie bolało. Ale czy facet
myśli
takimi kategoriami? Nie. On myśli o sobie. O swoim fiucie.
Fiut. Ale to mój fiut. Urywa penisa i wkłada go sobie za gumkę od majtek. KOBIETA Kiedyś, jeszcze zanim zgubił się w szafie, spytał mnie: dlaczego teraz – my ze sobą - coraz rzadziej? No czemu? No bo przecież statystyczna kobieta… Ja tam nie wiem jak inne kobiety, ale ja się po prostu wstydziłam. Już nie byłam taka ładna. Już nie byłam taka młoda. I widziałam każdą fałdkę, i widziałam każdą zmarszczkę, i wiedziałam, że nie jestem seksy. Już nie. To wtedy zaczęłam go chować do szafy. I wyjmować coraz rzadziej. Aż zapomniałam. Kobieta wychodzi. Mężczyzna siedzi ukryty za gazetą z nagimi modelkami. MĘŻCZYZNA Pytanie za sto punktów: co to jest seks przed ślubem? Obietnica wejściówki do nieba? Raj? Nie. To przynęta. Kiedy minęło trochę czasu, a ja wciąż się nie oświadczałem, moja kobieta spytała mnie enigmatycznie: „Kochanie, co jest dla ciebie ważne?” Rany, bo ja wiem? Mecz? Fajne wakacje? Motor? To nie były właściwe odpowiedzi. Żebym nie miał wątpliwości, nasze stosunki nagle mocno oziębły. Mężczyzna zsuwa kolana. MĘŻCZYZNA Zdecydowałem się, było przecież fajnie i ta przynęta, całkiem-całkiem. Nie wierzcie w przynęty! Pod spodem zawsze jest haczyk. Kiedy urodziła dziecko, nagle zrobiło się jej ciasno w łóżku. „Seks?
Znowu? Chyba oszalałeś! Ja nie byczyłam się dwunastu godzin za
biurkiem!”
Aha, a co? „A co?! Harowałam jak głupia! Upiekłam kurczaka i odkurzyłam dywan! A ty chcesz teraz i seks i obiad?” Zbyt często był tylko obiad. Mężczyzna składa gazetę. -------------------------------------------------------------------------------
Koniec fragmentu
-------------------------------------------------------------------------------
całość dostępna na życzenie u oraz w agencji ADIT
|