Szczurołapka (Pierwotny tytuł NIE-TO-PEREK) Izabela
Degórska WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE © pod opieką ADiT wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji agencja@adit.art.pl Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany. OSOBY Sekretarka Małgosia Mecenas Waldemar Perek Grzegorz Szczurek, spadkobierca
Akcja
rozgrywa się w kancelarii adwokackiej. To połączone ze sobą: gabinet
Mecenasa i
zamykany na siedem spustów„skarbiec” Z
gabinetu
można wyjść przez drzwi prowadzące (w domyśle) do sekretariatu. SCENA 1.
W
„skarbcu” Mecenas – koło
50–tki, elegancki – wywija floretem,
„zarzuca niewidzialną pelerynę”, pręży
się. W
tle słychać
odgłosy
krzątania,
dzwonią
filiżanki. DZWONI telefon. SEKRETARKA (off)
Gabinet
mecenasa Perka, słucham? /…/ Niech sprawdzę.
Oczywiście. Może być piętnasta?
Do widzenia. Do
gabinetu wchodzi z
filiżanką
kawy Sekretarka – koło 30–tki. Pod pachą niesie
dokumenty, kładzie je z dala od
biurka. Ukradkiem wsypuje coś do kawy - bardzo hojnie - z
dwóch saszetek. Otwierają
się
drzwi od
„skarbca”
i pojawia się Mecenas z teczką. Mężczyzna starannie zamyka
„skarbiec” na kilka
zamków. SEKRETARKA Panie
Mecenasie, kawa. MECENAS Dziękuję.
Jakieś telefony? SEKRETARKA Młody
Szczurek umówił się na
trzecią. Chciał się czegoś dowiedzieć w sprawie formalności. MECENAS A
przesyłka? SEKRETARKA Sprawdzałam
w firmie kurierskiej. Ma status
„w drodze”. Powinna być jutro z rana. Mecenas
pije łyk kawy i niemal ją wypluwa. MECENAS Czy
coś się stało z ekspresem? SEKRETARKA Oj,
nie smakuje? Ale proszę wypić. Jest z dodatkiem magnezu. MECENAS (pije)
Może to kwestia wody? Sekretarka
od
tego
momentu dyskretnie
zerka na zegarek. Z czasem Mecenas ulega na przemian falom pobudzenia i
senności. SEKRETARKA Możliwe.
Jest bardzo
twarda, nawet paprotka źle ją znosi. Z
zapałem
zrasza roślinkę,
aż moczy przy tym Mecenasa. MECENAS Pani
Małgosiu…! SEKRETARKA Przepraszam.
Przepraszam! Wyciera
go
ściereczką. MECENAS No,
dobrze już, dobrze, nic się przecież nie stało. Niech pani
to odłoży i na chwilę siądzie. Mam dla pani nowinę. Kobieta
siada dość daleko od biurka. SEKRETARKA Zamieniam
się w słuch. MECENAS Otóż
niedługo jest sympozjum w czeskiej Pradze. Pomyślałem, że
pani najwięcej na nim skorzysta. SEKRETARKA Ja…?
Jestem tylko asystentką. MECENAS Ale
skończyła pani studia i stara się u nas o staż. To będzie
taka inwestycja w przyszłość. SEKRETARKA Dziękuję.
Ktoś jeszcze jedzie? MECENAS Ja. Sekretarka
okazuje zadowolenie. MECENAS Niech
pani siądzie bliżej. Nasze rozmowy nie muszą być aż tak
oficjalne. Zwłaszcza, w przerwie na lunch. Kobieta
wyjmuje dokumenty z teczki podawczej. SEKRETARKA Oczywiście.
Prosił pan o dokumenty uzupełniające w sprawie
spadkowej pana Szczurka. MECENAS Dokumenty.
Ach, tak. Proszę położyć. Kobieta
kładzie dokumenty tuż przed nim i siada bliżej biurka. Mecenas
nie odrywa wzroku od jej dekoltu. Niechcący wsadza krawat
do
kawy. MECENAS Uf,
ale dziś gorąco! SEKRETARKA Najlepiej
rozpiąć pod szyją. MECENAS Nie
wypada… w pracy. Mecenas powinien być zawsze schludny.
Elegancki. Kojarzyć się z sukcesem sprawy, którą chce wygrać. Sekretarka
ostrożnie wyjmuje mokry krawat z filiżanki. SEKRETARKA Więc
ten krawat lepiej zdjąć. MECENAS (zdejmuje
krawat i śmieje się zażenowany) No tak, w tym raczej
nie kojarzę się z wygraną. SEKRETARKA Pan
zawsze wygrywa. Zawsze. MECENAS Cieszę
się, że ktoś docenia moje drobne sukcesy. SEKRETARKA Na
mój gust, całkiem spore. Na sali rozpraw jest pan
jak… jak…
superbohater! To takie imponujące! MECENAS Nawet
nie wie pani, jak miło mi to słyszeć. Zwłaszcza od
takiej… hm… atrakcyjnej kobiety. SEKRETARKA Mogłabym
trochę schudnąć. MECENAS Broń
Boże! Wygląda pani doskonale. I te kocie ruchy…! Całuje
jej dłoń, nieco zbyt poufale. Sekretarka kryguje się i
sukcesywnie przemieszcza się w stronę skarbca, on – za nią. SEKRETARKA Ależ…
nie wypada mi tego słuchać. MECENAS Oczywiście,
że wypada. SEKRETARKA Jeszcze
pomyśli pan, że jestem…/ MECENAS /…
Nie pan. Waldi. SEKRETARKA Małgorzata. MECENAS Wiesz
jak cię cenię. SEKRETARKA Jak…? MECENAS Jak
najbardziej! SEKRETARKA Zbytnia
zażyłość raczej temu nie sprzyja… Wtem
Mecenasowi kleją się powieki. Sekretarka stara się „utrzymać
jego zainteresowanie”. SEKRETARKA Z
drugiej strony… jako profesjonaliści… MECENAS Taaak…
(zatacza się nieco) SEKRETARKA …potrafimy
oddzielić strefę prywatną od służbowej. MECENAS W
rzeczy samej. Pięknie to powiedziałaś. Jak moja mmm… moja
pra… praa… praaaaaa… (ziewa) SEKRETARKA (do
siebie) Chyba nie jest aż tak stary…?! MECENAS …wniczka. Sekretarka
chichoce rozradowana. MECENAS W
tej kancelarii czka… SEKRETARKA Słucham…? MECENAS …czeka
cię wielka kariera. Aplikację zrobisz raz–dwa. Nawet nie
zauważysz, kiedy. Nieco rozbudzony, ożywia się. Kobieta jest coraz bliżej drzwi do „skarbca”. SEKRETARKA Tym
bardziej powinnam dbać o reputację, unikać dwuznacznych
sytuacji. MECENAS Rzeczywiście,
niedługo mam petenta. Gdyby zjawił się przed
czasem… SEKRETARKA No właśnie. (kusząco) Tak sobie pomyślałam… Waldi… że skoro masz wolną chwilę… MECENAS Tak…? SEKRETARKA Może
pokażesz
mi…/ Mecenas
bardzo chce pokazać. SEKRETARKA /swój
skarbiec? MECENAS (skonsternowany)
Co takiego…? SEKRETARKA (zirytowana)
No, ten pokoik bez okien, zamykany, z sejfem.
Tylko ty tam wchodzisz. Uderza
dłonią drzwi, o które się już opiera. Mecenas zerka na
zegarek, ponętną Sekretarkę i w lot podejmuje decyzję. MECENAS Świetny
wybór. Cała przyjemność po mojej stronie…! Mecenas
wyjmuje pęk kluczy i otwiera kolejne zamki. MECENAS Pierwszy
zameczek… drugi zameczek… trzeci…
czwarty… piąty… SEKRETARKA Wrrr!
Zawsze chciałam go zobaczyć. Barrrdzo. Barrrdzo! MECENAS O!
I jeszcze szósty. A na koniec, szczęśliwa
siódemeczka…! Każdy
szczęk przyprawia Sekretarkę o „ekstazę”, co
strasznie
kręci Mecenasa. Otwierają się drzwi. Ona, bardzo podekscytowana,
wchodzi nad
wyraz chętnie. Mecenas – za nią. Niestety dopada go fala
senności. By się
dobudzić, wali się kilka razy w twarz. MECENAS Waldek,
baczność…! Sekretarka
zapala światło i chciwie rozgląda się po wnętrzu. Mężczyzna
przekracza próg… zwalnia…
zastyga… Kobieta próbuje asekurować
chwiejące się ciało i chwyta je w ostatniej chwili. Mecenas zasypia na
stojąco,
oparty o jakiś regał z dokumentami. Sekretarka
sprawdza, czy śpi wystarczająco głęboko. Zadowolona
telefonuje. SEKRETARKA (cicho)
Skarbie, weszłam. Ale jeśli tego nie będzie na
wierzchu… to już nie mój problem! SCENA 2.
SKARBIEC.
Sekretarka przetrząsa leżące na wierzchu dokumenty. Na
podłodze śpi na siedząco Mecenas, chwilami głośno pochrapuje. Do
pomieszczenia, od strony gabinetu zakrada się Szczurek –
przystojny, równolatek Sekretarki. Jest w
skórzanych rękawiczkach, ubrany w
sportową marynarkę. SZCZUREK (żartobliwie,
naśladując Mecenasa) Pani Małgosiu…? Kobieta
łapie się za serce i odwraca. Niechcący zrzuca jakieś
papiery na ziemię. Zbiera je nerwowo. SEKRETARKA Rany
boskie, myślałam, że to on! Jak tu wszedłeś? SZCZUREK Normalnie,
drzwiami. SEKRETARKA Rany
boskie, powinnam zamknąć! Zrywa
się. SZCZUREK Spokojnie,
zamknąłem. SEKRETARKA A
jak przeszedłeś portiernię? SZCZUREK Jak,
jak. Zwyczajnie. Przecież sama umawiałaś mnie na trzecią. SEKRETARKA Rany
boskie, to już trzecia? SZCZUREK Nie
panikuj, wszystko idzie zgodnie z planem. Mecenas śpi? Kobieta
tylko wskazuje na postać na posadzce, która kołysze się w
kącie pomieszczenia. Podczas tej sceny co pewien czas Mecenas osuwa
się,
wówczas kobieta z mozołem sadza go z powrotem. Chwilami
śpiący mamrocze przez
sen, wtedy młodzi okazują niepokój i zwiększoną czujność. SZCZUREK Doskonale!
Znalazłaś…? SEKRETARKA (wciąż
przerzuca dokumenty) A jak myślisz? SZCZUREK Szlag
by to…! Patrzyłaś na dole? SEKRETARKA F…ff…
(kicha) wszędzie patrzyłam! Już trzeci raz je
przerzucam! Kurzu mam po łokcie! SZCZUREK Właśnie
tego się obawiałem. To nie będzie takie łatwe. Sekretarka
zerka na niego czule. SEKRETARKA Ty
Szczurku mój włochaty! I przyszedłeś mi pomóc? SZCZUREK Tylko
nie po nazwisku. SEKRETARKA Kiedy
ja lubię szczurki. Wrrr! SZCZUREK Daj
spokój, nie ma czasu na wygłupy. Jutro
otwarcie
testamentu, a on pewnie leży tam…! Wskazuje
na sejf. Kobieta przerywa swoją czynność, traci zapał. SEKRETARKA W
sejfie. SZCZUREK Tak,
w sejfie. Leży. Czeka. Nic, tylko sięgnąć. Szczurek
podsuwa jej lateksowe rękawiczki, wyraźnie oczekuje
włamania do sejfu. SZCZUREK Myszko… Ona
wzbrania się. SZCZUREK Myszszko…
Twój szczurek cię prosi, ładnie prosi… Ty masz
takie
sprytne paluszki. SEKRETARKA Wykluczone! SZCZUREK No
to koniec. Przepadłem. (wzdycha) A mogło być tak pięknie.
Dom z ogrodem. Podróż do Wenecji. SEKRETARKA (w
rozterce) I tak posunęłam się za daleko. SZCZUREK Skoro
tak mówisz… JA cię nie zmuszam.
Cóż… szkoda. Tyle starań
i nic. SEKRETARKA Moich
starań…! (po chwili zakłada rękawiczki) Ciekawa jestem,
jak to sobie wyobrażasz? SZCZUREK (ożywiony)
Wystarczy znać szyfr. SEKRETARKA (sarkastycznie)
No oczywiście! Jak mogłam na to nie wpaść!
Pewnie trzyma go w kieszeni, w kopercie z napisem SZYFR. Specjalnie dla
ciebie. Szczurek
staje za plecami kobiety i ją obejmuje. SZCZUREK Normalni
ludzie zapisują takie rzeczy. SEKRETARKA Mecenas
Perek nie jest normalny. Ma odrażająco dobrą pamięć. SZCZUREK Może
to jego data urodzenia? PESEL?
NIP? REGON? SEKRETARKA Dobra,
spróbuję. (wprowadza kombinacje cyfr) Kurcze, czuję się
jak na kontroli skarbowej. Nic! SZCZUREK (wciąż
za nią stoi i obejmuje jej plecy) Spróbujmy od tyłu. SEKRETARKA Słucham?! SZCZUREK Szyfr,
myszko, szyfr. SEKRETARKA W
co ja się dałam wciągnąć?! (wprowadza kolejne ciągi cyfr)
Jeśli to się wyda… / SZCZUREK /
…to wszystkiego się wyprzesz. Poza tym zawsze możesz go
oskarżyć o molestowanie. SEKRETARKA Jego
w to nie mieszaj! To porządny człowiek. Nawet, kiedy wypił
to świństwo, trzymał ręce przy sobie. Sekretarka
skończyła wprowadzać ostatnią kombinację –
bezskutecznie. Zdejmuje rękawiczki. SEKRETARKA Znowu
nic. Szczurek
wściekły, uderza dłonią w pokrywę sejfu, szarpie się z
nią, kopie urządzenie boleśnie tłukąc nogę. SZCZUREK Niemożliwe!
Ożesz… do jasnej…! Otwórz się! Wreszcie
oboje spoglądają na siebie sfrustrowani i przygnieceni
porażką. SEKRETARKA Jeszcze
jedna, genialna myśl? Szczurek
podrywa się i maca kieszenie marynarki śpiącego
Mecenasa. Wyjmuje telefon komórkowy i przegląda zawartość
jakichś plików.
Sekretarka rzuca mu pytające spojrzenie. SZCZUREK No
co? Ja mam wszystkie hasła w notatniku. SEKRETARKA Proszę
cię…! On nie jest taki głupi. SZCZUREK Posłuchaj.
(czyta) SZYFR
062–053– 009–113. SEKRETARKA Ale…
ale… – napisał „SZYFR”?! SZCZUREK No
i kto jest dobry? Kto? SEKRETARKA Nie
wierzę. Może to do czegoś innego? Szczurek
mozolnie wprowadza ciąg cyfr. SZCZUREK Trochę
optymizmu. Wyjmiemy testamencik, zniszczymy, i cały
mająteczek będzie mój! MÓJ!!! SEKRETARKA Chyba
– nasz? SZCZUREK No
tak. W pewnym sensie – nasz. (do siebie) I pomyśleć, że całe
życie słuchałem: Prędzej zapiszę wszystko naszemu Fafikowi, niż tobie!
O, nic z
tego, tatuśku! Za te lata harówy w twojej firmie! Za
ględzenie! Brak urlopu! Mecenas
osuwa się. Sekretarka przytrzymuje go – tym razem nogą.
Mecenas przechyla się w przeciwną stronę. Kobieta łapie go w ostatniej
chwili. MECENAS (mamrocze
przez sen) I łiskas z lodem… mmm… SEKRETARKA Pospiesz
się, chyba zaczyna się budzić. SZCZUREK Spokojnie,
jeszcze jedna cyfereczka… (słychać kliknięcie)
Ta–dam…! Otwierając
sejf Szczurek uderza się w nos Sekretarkę, ale nawet
tego nie zauważa. Nic nie jest w stanie zepsuć mu radości. Tańczy
„taniec
radości”. Wtem dzwoni telefon Mecenasa. Szczurek odruchowo go
odbiera. Dopiero
po chwili z przerażeniem zauważa, że to nie jego aparat. SZCZUREK Czego?!
(zmienia głos naśladując sposób mówienia
mecenasa)…
y–hm– czego szanowna pani sobie życzy? Spanikowany
nie wie, co powiedzieć, wymienia przerażone
spojrzenia z Sekretarką. Ta daje znaki, by oddał jej słuchawkę. SZCZUREK Tak,
tu mecenas Perek. Wybaczy pani… teraz nie mogę
rozmawiać…
yyy… Sekretarka
domaga się coraz rozpaczliwiej, żeby oddał jej aparat,
wreszcie niemal go wyszarpuje. SZCZUREK Ale
może moja asystentka… może ona… SEKRETARKA (do
aparatu) Słucham…? /…/ Nie, to kancelaria! Nie
potrzebujemy
pościeli! Rozłącza
się. Patrzą na siebie z ulgą. I po chwili chciwie zanurzają
w zawartość sejfu. SZCZUREK Niech
mnie diabli, nic! SEKRETARKA Jak
to nic? SZCZUREK Tylko
jakieś… Co to jest? W
sejfie są czarne lateksowe spodnie oraz stare wydania
komiksów. SEKRETARKA Sama
nie wiem. Leginsy? Rajstopy? Jakiś duży rozmiar. Sekretarka
bierze do ręki komiks i aż drży z podniecenia. SZCZUREK Porąbało
go? Trzymać w sejfie takie badziewie? SEKRETARKA To…
to… Czy wiesz, co to jest? SZCZUREK Bardzo
stara makulatura? SEKRETARKA Święty
Graal kolekcjonerów. Pierwsze wydanie Batmana! Z
autografem! Sekretarka
tuli do piersi komiks i z żalem go odkłada. Szczurek,
zrozpaczony, wali głową w sejf. Mecenas jest coraz bardziej
żwawy.
Spanikowana Sekretarka zerka na zegarek. SEKRETARKA Kurde,
zaraz się obudzi! Szczurek
wciąż przeżywa klęskę. Chlipie pod nosem. SEKRETARKA Budzi
się…! SZCZUREK Co
za porażka! Takie plany! Marzenia! I wszystko – w dupę jeża! Sekretarka
potrząsa nim, może nawet daje w twarz na ocucenie. SEKRETARKA Dość
mazgajenia! Ciągniemy go do gabinetu, ty tu wracasz i
sprzątasz ten bajzel! JUŻ! Ciągną
Mecenasa do gabinetu. Tam go sadzają za biurkiem. SZCZUREK (zrozpaczony)
Nie rozumiem… Nie zgadzam się. Dlaczego tego
testamentu nigdzie nie ma? Przecież w przyrodzie nic nie ginie. SEKRETARKA W
ostateczności… sprawdzę jeszcze gabinet. SZCZUREK Nie
osłabiaj mnie! Nie mów, że tam nie sprawdziłaś! SEKRETARKA Oczywiście,
że sprawdziłam. Ale Mecenas wynosi dokumenty do
domu, kiedy przygotowuje się do sprawy po godzinach. Na
Szczurka spływa nowa nadzieja. SZCZUREK Tak!
TAK!!! Włamiemy się do domu! SEKRETARKA O
nie. NIE. Mierzą
się spojrzeniami. Widać, że tym razem Sekretarka jest
nieprzejednana. SZCZUREK Potrzymasz
tylko drabinę. Sekretarka
odwraca się, zła. SZCZUREK Gdzie
chowa papiery? SEKRETARKA Pewnie
w biurku. SZCZUREK Skąd
wezmę klucz? Sekretarka
milczy. Szczurek łasi się. SEKRETARKA (niechętnie)
Pod doniczką. Na parapecie po prawej. SZCZUREK Kocham
cię! Kocham! Kocham! W
podskokach gna do „skarbca”. Nerwowo układa rzeczy
w sejfie, zatrzaskuje
go, wyrównuje segregatory na półkach. Sekretarka
poprawia Mecenasa na fotelu (mężczyzna chyboce się
niebezpiecznie), przyczesuje mu włosy, zakłada okulary. Wtem jej wzrok
pada na
dokumenty na biurku. Przekłada je… Ich treść ją elektryzuje.
Niemal mdleje ze
szczęścia. SEKRETARKA Jest…! Przyciska
do piersi kopertę z napisem „TESTAMENT – Robert
Szczurek” i rozpromieniona zmierza do
„skarbca”. Tam Szczurek rozmawia cicho
przez swój telefon, jednocześnie nerwowo zacierając ślady
buszowania. SZCZUREK Wszystko
na dobrej drodze… /…/ Nie mam, ale będę miał.
/…/
(mówi coś
cicho i niewyraźnie) mmm… nie…
Pyszczek… SEKRETARKA (do
siebie) „Pyszczek”?! SZCZUREK …nie
wyobrażam sobie inaczej. Dom z ogrodem… nowy
samochód… i
romantyczna podróż… z najwspanialszą kobietą pod
słońcem… (śmieje się) Nie, nie
przewiduję miejsca dla kogoś trzeciego. Sekretarka, blada z
oburzenia, wraca
z dokumentami do gabinetu. Daje niemy upust oburzenia i wściekłości. SCENA 3.
NASTĘPNY
DZIEŃ. RANEK. Sekretarka
siedzi na foteliku dla petentów i szyje coś w rękach.
Jest w fatalnym nastroju – zdenerwowana i zrozpaczona.
Wchodzi Mecenas –
skacowany, z bólem głowy. Sekretarka pospiesznie chowa
robótkę i udaje, że
zrasza roślinki. SEKRETARKA Odwołałam
poranne spotkania, jak pan prosił. MECENAS Jest
pani aniołem. Opada
na fotel. SEKRETARKA Kawy? MECENAS Broń
Boże. Ua, moja głowa… Czy wczoraj… hm…
wydarzyło się coś
istotnego? Mam wrażenie, że nagle przysnąłem. Sam nie wiem, co mi się
śniło… a
co… SEKRETARKA (spłoszona)
To ja zrobię kawy. Nerwowo
zbiera brudne filiżanki, jeszcze z wczoraj, i wychodzi.
Mecenas demonstruje złe samopoczucie. MECENAS (do
siebie) Alzheimer…? Początki sklerozy? Zawsze miałem taką
dobrą pamięć… Zza
sceny słychać PUKANIE i jakieś zamieszanie. Do
gabinetu wchodzi Szczurek – w ubraniu do asenizacji.
Mężczyzna
kuleje, ma rękę na temblaku. Sekretarka próbuje go
zatrzymać. Jest na niego
wściekła. SEKRETARKA (cicho)
Co tu robisz…? Wynoś się! Mówiłam, że z nami
koniec! SZCZUREK (cicho)
Ani mru–mru. Siedzisz w tym po uszy! (głośno) Dzień
dobry! Firma „Trzy razy śmierć” się kłania. PCHŁY
– GRYZONIE – KARALUCHY
WYKAŃCZAMY JEDNYM RUCHEM! Mecenas
jęczy z bólu. MECENAS Nie
wiedziałem, że zamawialiśmy taką usługę. Szczurek
znacząco ściska za łokieć Sekretarkę. SEKRETARKA Niestety
zaistniała nagła potrzeba. Widziałam tu wczoraj takie
bydlę…! MECENAS Doprawdy?
Co to było? SEKRETARKA Szczur.
Obrzydliwy, podły, zakłamany SZCZUR. Sama najchętniej
zatłukłabym go na śmierć. MECENAS Pani
Małgosiu, dajmy popracować profesjonaliście. SZCZUREK Proszę
sobie nie przeszkadzać. Ja się tym zajmę. Szczurek
rozkłada pułapki, rozsypuje truciznę i jednocześnie
myszkuje po kątach, wciąż szukając testamentu. Sekretarka
podsuwa Mecenasowi dokumenty do podpisu. Ten przegląda
je i podpisuje niechętnie, wciąż cierpiąc na ból głowy. MECENAS (do
Szczurka) Dziwię się, że nie przysłał pan pracownika.
Widzę, że nie jest pan w najlepszej kondycji. SZCZUREK Wypadek
przy pracy. Spadła na mnie doniczka. Z dużej wysokości. MECENAS Coś
takiego! I tak pana załatwiła? I rękę i nogę? SZCZUREK (niechętnie)
Noga… to… przez drabinę. Złożyła się
niespodziewanie.
(z naciskiem) Nikt
nie przyszedł mi jej potrzymać. Sekretarka
podstawia Szczurkowi nogę. Ten z trudem łapie
równowagę. SEKRETARKA Może
pan sobie nie zasłużył? MECENAS Pani
Małgosiu! SEKRETARKA Już
nic nie mówię. A mogłabym. MECENAS Swoją
drogą, czy może pan pracować w takim stanie? Nie
chciałbym, żeby mnie pan pozwał. SZCZUREK O,
ja kocham swoją pracę. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. SEKRETARKA Mężczyźni
często tak mówią. Kocham to, kocham tamto. KOCHANIE
kupię ci dom z ogrodem. A potem robią coś innego. Sekretarka
stawia równo krzesło uderzając
„niechcący” Szczurka.
Szczurek syczy z bólu i kica w bok, byle dalej od wściekłej
kobiety. MECENAS Pani
Małgosiu, nie ma co generalizować. SEKRETARKA Ma
pan rację. Prawdziwi mężczyźni nie zwodzą kobiet. Pan
Mecenas na przykład… MECENAS (niespokojnie)
Co ja? SEKRETARKA Jest
prawdziwym mężczyzną. MECENAS Dziękuję.
(nerwowo zerka na Sekretarkę) Szczurek
jest wściekły, ale nie komentuje. SZCZUREK Powinienem
wszędzie podłożyć trutki. SEKRETARKA Tu
już nie ma co truć! Ta trucizna jest wszędzie…! Odkąd pan
wszedł, sączy się z każdego kąta! SZCZUREK Został
jeszcze ten zamykany pokoik. Jestem pewien, że mają tam
gniazdo. Mecenas
otwiera mu skarbiec. MECENAS Proszę,
proszę, niech pan wykonuje swoje obowiązki. Przechowuję
tam cenne rzeczy. SZCZUREK Rozumiem. MECENAS Bardzo
cenne. Nie mogą zostać pożarte! Nawet nadgryzione. SZCZUREK W
żadnym wypadku. Od niszczenia jestem ja. Mecenas
wpuszcza go do „skarbca” i zostawia bez nadzoru. SEKRETARKA (cicho)
Ja tam mu nie ufam. Nie zostawiałabym go samego. MECENAS Nie
ma co popadać w paranoję. Przecież tu stoję. Nie ośmieliłby
się nic wynieść. SEKRETARKA A
ja się dziwię, że pracując tyle lat w swoim zawodzie, wciąż
jest pan taki ufny. Ludzie są podli. Potrafią się zakraść i za plecami
robić
takie rzeczy…! MECENAS Trzeba
być pobłażliwym – od czasu do czasu. Ludzie popełniają
błędy. A prawo nauczyło mnie jednego: ważne są pobudki pochopnych
działań. Wzdychają
oboje. W tym czasie Szczurek dobiera się do gablotki
stojącej obok sejfu (nie było jej przedtem!). Gablotka jest
podświetlana i
dwudzielna. Uchyla dół… Widać tam NOGI (manekina)
w ciasnym, czarnym lateksowym
stroju. Ewentualnie fragment materiału przypominający
spódnicę lub dół sukni.
Szczurek jest wstrząśnięty odkryciem. Otwierają
się drzwi skarbca – Mecenas jednak dyskretnie sprawdza
pracownika – i Szczurek pospiesznie zamyka gablotkę. SZCZUREK Załatwione. MECENAS Cieszę
się. Pani Małgosia odprowadzi pana do wyjścia. Mecenas
starannie zamyka „skarbiec”. Sekretarka gestem
zaprasza
Szczurka do wyjścia i towarzyszy mu w drodze. SEKRETARKA Więc
mówi pan, że gryzonie nie będą nam już dokuczać? SZCZUREK To
świetna trucizna. Efekt
gwarantowany.
PCHŁY–
GRYZONIE –
KARALUCHY
WYKAŃCZAMY JEDNYM RUCHEM! SEKRETARKA To
dobrze. Bo żaden szczurek nie ma tu czego SZUKAĆ. Pokazuje
mu, co trzyma – jest to szukana koperta z napisem
„TESTAMENT – Robert Szczurek”. Szczurek
chciwie wyciąga szyję, ale ona
demonstracyjnie trzyma dokument przy piersi. SEKRETARKA One
są takie WSTRĘTNE, czyż nie? SZCZUREK Są
ludzie, którzy je lubią. SEKRETARKA Bo
nie wiedzą, do czego są zdolne. Uważam, że trzeba je tępić.
Bezlitośnie. Do widzenia. SZCZUREK Do
zobaczenia! Szczurek
spogląda ku „skarbcowi” i wychodzi. MECENAS Bardzo
miły młody człowiek. Czy to nie on ma przyjść po
południu na otwarcie testamentu? SEKRETARKA Dokładnie. MECENAS Dobrze znałem jego ojca. Miał taką samą figurę. I ten sam rozmiar. Koniec fragmentu CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ
|