CAŁOŚĆ (1K i 3M) DOSTĘPNA 
wersja krótsza na mniejszą obsadę (1K i 2M) dostępna u AUTORKI

Żabula

Izabela Degórska


WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

© pod opieką  ADiT
wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji
agencja@adit.art.pl


Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany.



OSOBY

Monisia
Witek, włamywacz
Policjant


Akcja rozgrywa się w eleganckim kobiecym apartamencie pełnym książek z romansami. Sypialnia ma drzwi balkonowe.


SCENA 1.

Wieczór. Słychać wycie syreny policyjnej, gwizdek, ujadanie psów. Krzyki: „Tam!” „Złapał trop!”

Do pokoju wpada przez uchylone drzwi balkonowe WŁAMYWACZ – Witek, lat 30,  drobna postura - ubrany w ciemny strój, rękawiczki i kominiarkę. Ma ze sobą plecaczek z łupem.

Słychać dzwonek do drzwi.

MONISIA

(off) Pan żartuje! Nie, nie będzie pan sprawdzał…! Mam nie pościelone łóżko.

Mężczyzna wyciąga z kieszeni płócienną chustkę, zdejmuje na chwilę kominiarkę i ociera spotniałą twarz. Nie zauważa, że z kieszeni wypada mu na pościel okazały, lśniący naszyjnik z klejnotem.

Słychać trzaśnięcie drzwiami. Wchodzi z kieliszkiem wina Monisia - lat 30, wysoka, pulchna, ubrana w szlafroczek. On w tej samej chwili ucieka przez balkon.

MONISIA

Co za bezczelność! Tak pakować się kobiecie do sypialni!

Pada na łóżko. Wtem znajduje klejnot.

MONISIA

O Maryjo Dziewico!

Telefonuje z aparatu stacjonarnego.

MONISIA

Stoisz? To usiądź. Albo lepiej wstań. Jak padniesz, będę mieć satysfakcję. Wiesz, co znalazłam na moim łóżku? Naszyjnik z różowym diamentem! Zatkało, co? Ja ci się nie dziwię, mnie też powaliło. (…) Uhm… Chyba odwiedził mnie jakiś mój wielbiciel

Ogląda klejnot  przez lupę jubilerską.

MONISIA

O, kurde! To brylant! Świetny szlif. Wie, co dobre.

Słychać dzwonek telefonu.

MONISIA

Muszę kończyć, ktoś dzwoni na komórkę.

Rozłącza się i wychodzi z pomieszczenia.

Włamywacz zakrada się ponownie. Rozgląda się  po wnętrzu. 

WŁAMYWACZ

Szlag by to…!

Kryje się, bowiem wraca Monisia. Kobieta krząta się po sypialni i rozmawia przez telefon. Włamywacz skrada się za nią, zagląda w kąty, maca pościel itp.

MONISIA

Kupiłam sobie seksi bieliznę. Czarną, taką z koronką i czerwoną, prześwitującą. Pół dnia wybierałam. Sprzedawczyni omal nie zabiła mnie wzrokiem. Tę czarną mam na sobie. Czuję się w niej taka… taka… rozebrana! I strasznie mnie drapie. (…) Metka? Chyba nie sądzisz, że byłabym taka głupia…

Monisia wyjmuje z majtek sztywną, kartonową metkę.

MONISIA

Nie wiem, ile. To było tak strasznie drogie, że po prostu zamknęłam oczy i zapłaciłam kartą.

Odwraca kartonik.

MONISIA

O kurde! Pięć centymetrów kwadratowych koronki – i sto dwadzieścia złotych?! Za majtki?!

Unosi szlafroczek i ogląda skąpe majteczki. Włamywacz potyka się. Spanikowany kryje się. Monisia słyszy podejrzany szelest.

MONISIA

Wiola, porozmawiamy sobie później. Czuję, że moje życie się zmienia.

Rozłącza się, rozgląda.

MONISIA

(nieśmiało) Juu-hu…? (cisza) Juuuu-hu? JUUU-HUUU?! No, gdzie jesteś, pokaż się!

Szuka.

MONISIA

Wiem, że tu jesteś… Mój ty… Romeo…!

Włamywacz przerażony. Próbuje wleźć w jakiś miejsce, gdzie nie ma szans się zmieścić.

MONISIA

Mam cię!

WŁAMYWACZ

Ja… wyjaśnię! Ja wszystko mogę wyjaśnić!

MONISIA

Ciii… Tak jest romantyczniej. Zakradłeś się do mnie jak złodziej. Czy możemy sobie mówić na „ty”?

WŁAMYWACZ

Nie!

Gorączkowo wyszarpuje z kieszeni wielofunkcyjny scyzoryk. Wyjmuje coś absolutnie nieszkodliwego, np. otwieracz do butelek. Macha nim groźnie.

WŁAMYWACZ

Niech pani natychmiast się odsunie! I siądzie!

MONISIA

(ochoczo) Gdzie?

WŁAMYWACZ

Na tym krześle. Sznur! Potrzebny mi sznur. Ma pani sznur?

MONISIA

(zachwycona) Skrępuje mnie pan? I co dalej?

Włamywacz traci parę.

WŁAMYWACZ

Tak, to chyba głupie.

MONISIA

Nie, to świetna koncepcja. A mogą być kajdanki?

WŁAMYWACZ

Ma pani kajdanki?

MONISIA podaje mu kajdanki obszyte różowym futerkiem.

MONISIA

Liczyłam, że kiedyś się przydadzą. Dostałam od przyjaciółki, kiedy zdobyłam dyplom. Byłam jedyną dziewicą na roku. Ale już niedługo, prawda?

WŁAMYWACZ

Dlaczego pyta mnie pani o takie rzeczy?

Monisia gestem nakłania go, by przykuł ją do krzesła.

MONISIA

Skoro zadał pan sobie tyle trudu… Starań… I w ogóle…  Zwłaszcza to ostatnie „w ogóle” było bardzo cenne.

Włamywacz stawia w kącie plecaczek i przykuwa kobietę do oparcia.

MONISIA

Nie będę kryła: włamał się pan do mojego serca! Zdobył je szturmem!

WŁAMYWACZ

Dom jest parterowy. To żaden wyczyn.

MONISIA

Jaki pan skromny!

Próbuje się do niego czulić, ale krzesło, niestety, przeszkadza.

WŁAMYWACZ

Jestem profesjonalistą. Nie będę pani wykorzystywał.

MONISIA

(namiętnie) Wy, włamywacze, zawsze tak mówicie. A chodzi tylko o to, by skraść kobiecie jej skarb… To, co chowa dla tego jedynego… na noc poślubną.

Włamywacz wydaje z siebie jakiś charakterystyczny dźwięk, na przykład chrumkający śmiech. Monisia zamiera.

MONISIA

Witek?! Witek Rabczyński?!

Zrywa się z krzesła - okazuje się, że została przykuta do zdejmowanego oparcia – i rzuca się mu w ramiona. Dłonie wciąż ma w kajdankach, ale oswobodzone z oparcia krzesła.

WŁAMYWACZ

Nie! To nie ja! Ja jestem ktoś inny!

MONISIA

Nawet w piekle poznałabym ten śmiech! Chodziliśmy razem do liceum. Klasa „BE”. Po maturze wyjechałeś z miasta.

On ją odpycha rozpaczliwie, ona przenikliwie patrzy mu w oczy.

MONISIA

Te oczy! Pamiętam je doskonale. Tak właśnie się na mnie patrzyłeś! Wtedy, na basenie.

WŁAMYWACZ

Żabula”?!

MONISIA

Od dawna nikt mnie tak nie nazywał.

Włamywacz załamany. Chce zdjąć kominiarkę.

MONISIA

Nie. Tak jest idealnie! Jak w książce. Odnalazłeś mnie po tylu latach. Jednak… byłam dla ciebie ważna!

WŁAMYWACZ

Nieprawdopodobne. Żabula! Akurat tutaj!

MONISIA

Nie udawaj zaskoczenia. Albo udawaj. Grajmy w to dalej.

WŁAMYWACZ

Duszno mi w tej kominiarce.

MONISIA

Biedactwo. Wiem! Zawiąż mi oczy!

WŁAMYWACZ

Przecież i tak wiesz, jak wyglądam.

MONISIA

Przez te lata mogłeś się zmienić. No, wiąż! Tylko uważaj, żebym się nie rozmazała.

Włamywacz jest nagle zafrapowany nowymi możliwościami.

WŁAMYWACZ

Okej… Tym szalem może być?

MONISIA

Lepiej tym, jest nieprzeźroczysty. I rzuć mnie na łóżko! Tak brutalnie!

Kobieta waży więcej od niego. Włamywacz waha się.

WŁAMYWACZ

Nie wiem, czy…

MONISIA

…czy wypada?

WŁAMYWACZ

Raczej, czy mi dysk nie wypadnie.

MONISIA

Bądź mężczyzną!

Włamywacz z wysiłkiem rzuca kobietą na łóżko. Ciężko dyszy.

MONISIA

No? Na co czekasz? Szal na oczy, a ręce przywiąż do wezgłowia.

Włamywacz przewiązuje jej oczy szalem a łańcuch łączący kajdanki mocuje do wezgłowia. Zdejmuje kominiarkę.

MONISIA

To takie podniecające. Jesteś taki zdecydowany. Męski. Silny. Żonaty?

WŁAMYWACZ

Broń Boże!

Włamywacz przechodzi do metodycznego przeszukiwania pomieszczenia. Ona stara się przybrać jak najbardziej ponętną pozę.

MONISIA

I pomyśleć, że wróciłeś tu dla mnie, przebrałeś się. Pewnie długo przygotowywałeś się do tego wieczoru?

WŁAMYWACZ

Jak widać, nie dość starannie.

Włamywacz nic nie znalazł. Jest  rozczarowany niepowodzeniem.

WŁAMYWACZ

Okej. Moniko, jest tu coś cennego. Bardzo cennego. Może podpowiesz mi, gdzie?

MONISIA

(pręży się na łóżku) I co, tak od razu sobie to weźmiesz? Nie chcesz smakować tej chwili? Poczuć, że zdobyłeś coś wyjątkowego? 

Włamywacz wchodzi pod łóżko. Maca.

WŁAMYWACZ

Maleńka wskazówka. Po dobroci.

MONISIA

TO jest dobrze ukryte. (do siebie) Kurde, mogłam się wydepilować…!

WŁAMYWACZ

Czy jest w tym pomieszczeniu?

Monisia na moment wysuwa jedną dłoń z uwięzi i rozpina szlafroczek eksponując biust.

MONISIA

O, tak. No, na co czekasz?

WŁAMYWACZ

Szukam.

MONISIA

Jakoś nie czuję. No, siądź tu przy mnie! Rozejrzyj się po łóżku…

Włamywacz zauważa klejnot na szyi kobiety. Sięga… Ona chichoce. On delikatnie ciągnie za łańcuszek, by dostać się do zapięcia.

MONISIA

I co, czujesz jak mój skarb jest coraz bardziej… twój?

WŁAMYWACZ

Coraz bardziej…

MONISIA

(potrząsa biustem) Ciepło… cieplej…

WŁAMYWACZ

Jak dla mnie – cholernie gorąco.

MONISIA

Nie drażnij mnie już! Pocałuj w szyjkę!

Włamywacz składa byle jaki pocałunek.

MONISIA

W ogóle się nie starasz!

WŁAMYWACZ

Nawet nie wiesz, jak bardzo.

Przerywa im dzwonek do drzwi. Monisia gwałtownie siada, uderzając Włamywacza głową w nos. On jęczy, ona odsłania oczy.

WŁAMYWACZ

Szlag by to…! (chce uciekać)

MONISIA

Ani się waż! Pójdę otworzyć, a jak tu wrócę, masz grzecznie czekać.

Ku jego zdumieniu wysuwa ręce z kajdanek, wstaje z łóżka i idzie do drzwi. Kajdanki, przywiązane do wezgłowia, zostają.

WŁAMYWACZ

Ale… Monika…

MONISIA

Masz czekać…!

Monisia aprobująco taksuje go wzrokiem.

MONISIA

Trochę ci się czupryna przerzedziła, ale poza tym – spoko.

Zapięta po szyję wychodzi.

Włamywacz waha się przy drzwiach balkonowych. Kryje się za zasłoną. Wchodzi Policjant – w mundurze, lat 50+, szarża stosowna dla komendanta. Za nim wściekła Monisia.

MONISIA

I co? Zadowolony? Przerywać mi w TAKIEJ CHWILI!

POLICJANT

Aspirant Szabiński zgłosił, że nie pozwoliłaś przeszukać lokalu.

MONISIA

TATO…!

WŁAMYWACZ

(do siebie) Tato…?!

MONISIA

Zawsze z ciebie wylezie komendant! (cicho do ojca) Mam trzydzieści lat…! I wreszcie okazję, żeby zostać kobietą.

POLICJANT

Nie jesteś sama?

MONISIA

(pompatycznie) Jestem z mężczyzną!

POLICJANT

 I gdzie on niby jest?

Monisia wyciąga Włamywacza zza zasłony. Przyciska go do piersi i składa mu na ustach namiętny pocałunek.

WŁAMYWACZ

Dobry wieczór.

POLICJANT

(wzruszony) Co to za fagas?

MONISIA

Wituś, przedstaw się.

WŁAMYWACZ

Witek… mmm…

POLICJANT

Słucham…?

WŁAMYWACZ

(bełkotliwie) Mmm…czyński…

Monisia przyciska go ramieniem do boku.

MONISIA

Rabczyński, tato. Moja miłość, jeszcze z liceum.

POLICJANT

Z liceum? Coś nowego. Zrób nam kawy. Muszę z nim porozmawiać, po męsku.

MONISIA

Tato…! Przeszkadzasz. Dochodziliśmy właśnie do… porozumienia.

POLICJANT

I żeby była z mlekiem.

Monisia karnie wychodzi. Policjant lustruje Włamywacza. Nagle wali go przyjacielsko w ramię.

POLICJANT

No, no! Doczekałem się! Straszne z pana chuchro, ale nie będę wybrzydzał. Jakiś zawód pan ma?

WŁAMYWACZ

Jakiś mam.

POLICJANT

Coś więcej?

WŁAMYWACZ

Można powiedzieć, że robimy w tej samej branży.

Policjant spaceruje jak podczas przesłuchania, światło lampki kieruje Włamywaczowi na twarz. Ten zauważa swój plecaczek i stara się do niego przybliżyć i ukryć go.

POLICJANT

Ochrona?

WŁAMYWACZ

Ogólnie rzecz biorąc… systemy zabezpieczeń. Wolałbym pominąć szczegóły.

POLICJANT

Rozumiem, coś tajnego. Da się z tego wyżyć?

WŁAMYWACZ

Zależy, co się trafi. I czy da się to utrzymać.

POLICJANT

To kombinuj, chłopie. Staraj się. Młodzi powinni mieć ambicje.

WŁAMYWACZ

Też tak uważam. (zapala się) Należy sięgać po rzeczy niedosiężne. Wartościowe. Cenne…!

Włamywacz reflektuje się i nagle milknie. Dociera wreszcie do plecaczka i wsuwa go dyskretnie nogą pod łóżko.

WŁAMYWACZ

Chociaż czasami to bywa ryzykowne.

POLICJANT

Widzę, że jest pan nieśmiały.

WŁAMYWACZ

Tylko w trudnych sytuacjach.

POLICJANT

Jedno musimy sobie wyjaśnić, młody człowieku: moją córeczkę ma pan traktować z szacunkiem.

Odwiązuje od wezgłowia różowe kajdanki.

WŁAMYWACZ

To nie moje!

Policjant odpina futerko.

POLICJANT

Wierzę. Właśnie takie zginęły mi pół roku temu. (sprawdza kluczykiem) Jak w mordę strzelił! Moje!

WŁAMYWACZ

Mówiła, że dostała od przyjaciółki.

POLICJANT

Ona często składa fałszywe zeznania. Ale to dobre dziecko. Nie, żeby chciała kłamać. Po prostu ponosi ją wyobraźnia. I do tego to jej szalejące libido… To się zaczęło jeszcze w liceum. Na basenie pękł jej kostium i jakiś kretyn pływał za nią ze stanikiem na głowie.

Włamywacz swym zachowaniem zdradza, że on jest tym kretynem.

WŁAMYWACZ

Rzeczywiście kretyn.

POLICJANT

(wali się w czoło) No ale po co ja to panu mówię! Skoro chodził pan z nią do szkoły… Tam wszyscy znali tę historię.

WŁAMYWACZ

Zgadza się. Miała ksywkę „żabula”. Płynęła wtedy żabką.

POLICJANT

Okropne, prawda?

WŁAMYWACZ

(skwapliwie) Straszne! Ona… w tym basenie… i jej… unoszące się na wodzie… Tak, straszne!

POLICJANT

Podoba mi się pan. Ale lojalnie uprzedzam, że i tak dokładnie obejrzę pana kartotekę.

WŁAMYWACZ

Po co ten kłopot? Nie jestem notowany. (cicho) Póki co.

Wchodzi Monisia z kawą. Jest zniecierpliwiona i chce jak najszybciej pozbyć się ojca.

MONISIA

Proszę, tato.

POLICJANT

Tylko jedna? A dla gościa?

MONISIA

No, pij.

POLICJANT

Co mnie tak poganiasz?

MONISIA

Jesteś na służbie. I  kogoś szukasz. Dodałam zimnego mleka, żebyś nie musiał czekać, aż wystygnie.

Policjant pije, Monisia pochłania wzrokiem Włamywacza.

POLICJANT

Widzi pan, jaka troskliwa? Umie zadbać o mężczyznę. A do tego wciąż taka niewinna…

Za jego plecami Monisia rozchyla dekolt, oblizuje usta.

WŁAMYWACZ

Istny skarb.

POLICJANT

Skoro już tu jestem… można by rzec, służbowo…

Monisia przytyka mu filiżankę do ust i nakłania do szybszego picia. Policjant pije.

MONISIA

Dajmy spokój tym nudnym, policyjnym opowieściom.

POLICJANT

Ale skoro jestem …

Monisia ponownie  przytyka mu filiżankę do ust i nakłania do szybszego picia.

MONISIA

Witek pewnie nie lubi tych historii o policjantach i złodziejach.

Policjant osusza wreszcie filiżankę.

POLICJANT

To spytam, czy nie widzieliście tu nikogo podejrzanego. Średni wzrost. Ciemne ubranie. Kominiarka.

Włamywacz zdejmuje ciemną koszulę i zostaje w jasnym T-shircie. 

WŁAMYWACZ

My byliśmy tak zajęci sobą…! Bardzo, bardzo zajęci!

Przytula się do Monisi. Monisia – wniebowzięta.

POLICJANT

Czyli – nic?

MONISIA

Nie było tu nikogo poza nami.

POLICJANT

I tak nam się nie wymknie. Obstawiliśmy całą dzielnicę. Spuściliśmy psy. Będziemy węszyć! Tropić! Czatować! I dorwiemy skur… Hm. Tego przestępcę.

Policjant przeładowuje broń. Włamywacz niby przypadkiem staje tak, że między nim a Policjantem jest Monisia.

MONISIA

Tato, pora na ciebie. Zasiedziałeś się.

POLICJANT

Okej. Zrozumiałem. Ale gdybyście…

MONISIA

Dobranoc. Trafisz do drzwi.

Zatrzaskuje za nim drzwi. Włamywacz uśmiecha się niepewnie. Ona – napalona i drapieżna, on się cofa. Dochodzi do ściany…

MONISIA

I co dalej… mój ty… Romeo?

WŁAMYWACZ

Chyba nie ma żadnego „dalej”.

Ona rozpina nieco szlafroczek, on zapuszcza żurawia w jej dekolt ozdobiony klejnotem. Całują się. Padają za jakiś mebel. Słychać namiętną akcję.

WŁAMYWACZ

Nie tak ostro!

MONISIA

Witulek…!

WŁAMYWACZ

Z tym ostrożnie.

Nagle… Monisia wstaje i poprawia szlafroczek. Na czworaka wychodzi zza mebla potargany Włamywacz.

WŁAMYWACZ

Zrobiłem coś nie tak?

MONISIA

Skąd.

Poprawia mu ubranie, włosy.

MONISIA

Po prostu na ciebie już pora.

WŁAMYWACZ

Co?!

MONISIA

Mamusia zawsze powtarzała: „Jeśli chcesz, żeby chłopak  cię szanował, myślał o tobie poważanie, pamiętaj, na pierwszej randce tylko całusy, ewentualnie trochę pieszczot”. Jedno i drugie już było. Przyjdź jutro.

Pcha go w stronę drzwi balkonowych. Włamywacz desperacko stara się zostać w bezpiecznej sypialni.

WŁAMYWACZ

Ale ja cię szanuję. Bardzo!

Monisia kręci głową.

WŁAMYWACZ

To może chociaż napiję się kawy? Porozmawiamy o starych czasach?

MONISIA

Kawa? Na noc? Nie będziesz mógł zasnąć. Chyba że… Oj, nieładnie.

WŁAMYWACZ

Moje myśli są czyste jak łza!

MONISIA

Czyli jednak ci się nie podobam? Jestem dla ciebie za gruba?

Włamywacz w rozterce, bo tak źle i tak niedobrze.

MONISIA

No właśnie. To dlatego tak się… wzbraniałeś! Tak, czułam, wzbraniałeś się. Nie zaprzeczaj! Gdyby ci zależało… Dobranoc!

Pokazuje na drzwi balkonowe. Z oddali słychać ujadanie psa. Syreny alarmowe i policyjne światła szaleją.

WŁAMYWACZ

No dobrze, przyznaję, wzbraniałem się. Ale to dlatego… że… chciałem być delikatny!

Pada na kolana i całuje jej ręce. Trzyma się jej kurczowo.

WŁAMYWACZ

Kochałem się w tobie już w szkole. Zawsze wolałem okrągłe dziewczyny. Duże. Kumple tego nie rozumieli.

Ona sunie z nim uczepionym do ciała w stronę drzwi balkonowych. On się zapiera, rozpaczliwie ją pieści. Wreszcie Monisia staje.

MONISIA

Mam wrażenie, że nie mówisz tego szczerze.

WŁAMYWACZ

Strasznie mnie kręcisz! Wiesz, dlaczego wskoczyłem wtedy do basenu?

Wymiana spojrzeń.

WŁAMYWACZ

Zimna woda. Tylko to mogło mnie uratować.

MONISIA

Zalewasz.

WŁAMYWACZ

Czy te oczy mogą kłamać?

MONISIA

No nie wiem. Teraz WZBRANIAŁEŚ SIĘ.

Włamywacz bije się w piersi.

MONISIA

Z drugiej strony… tak romantycznie się tu zakradłeś. I byłeś tak zaskakująco hojny…

WŁAMYWACZ

Zaskakująco.

Całują się. On wreszcie z „należytą starannością”.

WŁAMYWACZ

No, Żabulka, pokaż, co masz pod szlafroczkiem…

Zsuwa z niej szlafroczek. Monisia jest np. w przeźroczystej koronkowej haleczce i kusych majteczkach. Na szyi lśni klejnot.

WŁAMYWACZ

Jaka ładna bielizna.

MONISIA

Nowa. (łamie się) Wituś… ja nie jestem na jedną noc.

WŁAMYWACZ

Nigdy bym tak nie pomyślał.

On całuje delikatnie jej ramionko. Zdejmuje naszyjnik, patrzy na niego z żalem i odkłada do zamykanej szkatułki.

MONISIA

Nie musisz być AŻ TAK delikatny.

Padają na łóżko. Wyciemnienie.



Koniec fragmentu

CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ

To wersja dłuższa i na większy skład (1K i 3M) 

KONIEC.

POWRÓT DO
STRONY DRAMATY