Ladies & gendermen

Izabela Degórska


WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
© Izabela Degórska
wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji
OD AUTORKI

Występują

Alojzy Bumaj

Staruszek Kazimierz Wolski

Staruszka Maria Wolska

Sebastian Mrok

Miron Kurek

Klaudia Dobosz

Olga Kamiñska

Prezes Hanna



FRAGMENT drugi


SCENA 10.

Kościół tonie w mroku.

ALOJZY                     Myślałem, że spanikujesz i nie przyjdziesz.

SEBA                          Jeszcze nie powiedziałem „tak”. Masz obrączki?

Alojzy klepie się po kieszeni.

ALOJZY                     Potwierdzam po raz trzeci.

SEBA                          Czytałem, że teraz łatwo o rozwód. Wystarczy email.

ALOJZY                     Szyfrowany?

SEBA                          Wiadomo. Przesyłka musi być zaufana.

Al, tyle lat jesteś żonaty… Powiedz mi, ale tak szczerze, nigdy nie żałowałeś?

Alojzy uśmiecha się.

SEBA                          Więc dlaczego…?

ALOJZY                      Najważniejsze, to mieć do kogo wracać.

Wchodzi panna młoda, za nią Miron w sukni druhny. Młodzi patrzą na siebie z napięciem.

KLAUDIA                  I jak? Pękasz?

Seba podaje jej ramię. Razem przekraczają wejście. Jest tam tablica z podświetlanymi guzikami oznaczonymi numerami. W głębi kilka symboli różnych wyznań.

Fotokomórka uruchamia automat. Zapalają się elektryczne świece.

GŁOS                          Witamy w Nowym Kościele Wszechwiar. Wybierz znak wiary.

SEBA                          Al, mógłbyś…?

ALOJZY                      Tak, oczywiście.

Alojzy wciska przycisk; podświetla się krzyż katolicki.

GŁOS                          Dziękujemy. Wybrałeś katolicyzm. Jeśli pragniesz posługi duchowej, wciśnij jeden, jeśli chcesz się wyspowiadać, wciśnij dwa, jeśli pragniesz dokonać obrządku, wciśnij trzy, jeśli pragniesz…

Alojzy wciska przycisk nr 3.

GŁOS                          Dziękujemy. Wybrałeś uczestniczenie w obrządku katolickim. Msza, wybierz jeden, chrzest, wybierz dwa, pierwsza komunia święta, wybierz trzy, bierzmowanie, wybierz cztery, ślub, wybierz …

Alojzy naciska przycisk nr 5. Urządzenie się zawiesza. Słychać PISK. Gaśnie podświetlenie krzyża. Alojzy uderza w skrzynkę z guzikami.

ALOJZY                      Co za szmelc! Obawiam się, że to może potrwać.

MIRON                       A ja takie wysokie buty włożyłem.

SEBA                          Za szybko wcisnął. Trochę techniki i się gubi.

ALOJZY                      (wali w guziki) Nie gubię się! To dziadostwo nie chce działać. Czekaj, czekaj. Jest!

GŁOS                          Witamy w Nowym Kościele Wszechwiar. Wybierz znak wiary.

KLAUDIA                   Miron, wykaż się, albo zacznę tu rodzić.

MIRON                       Czy drużba pozwoli? (Alojzy się odsuwa) Od razu do przysięgi?

SEBA                          Skończmy to jak najprędzej.

Miron podłącza do urządzenia przenośną konsolkę i sprawnie wprowadza polecenia. Wysuwa się puchar, butelka wina i opłatek. Słychać marsz Mendelsona.

MIRON                      Mówisz i masz.

GŁOS                         Proszę parę młodą oraz świadków o położenie dłoni na płytce.

Zebrani wykonują polecenie. Czytnik skanuje linie papilarne.

GŁOS                          Dziękujemy. Tożsamość na podstawie linii papilarnych została potwierdzona.

MIRON                       Pchamy dalej?

SEBA                          Dawaj. Klaudia długo nie postoi z tym brzuchem.

KLAUDIA                   Sama go sobie nie zrobiłam.

Miron wstukuje kolejną komendę. Panna młoda wierci się, wachluje nerwowo bukietem.

GŁOS                          Małżeństwo łączy w obliczu prawa i Boga dwie osoby. Wstępujący w związek muszą być pełnoletni i mieć pełnię praw obywatelskich. Zgodnie z zasadą swobody wyboru, przeszkodą w jego zawarciu nie mogą być ani płeć, ani wyznanie, ani pokrewieństwo z małżonkiem, ani stan psychiczny.

                                    Proszę przygotować obrączki i uiścić opłatę skarbową.

Alojzy wyjmuje obrączki, Miron wrzuca żetony do skrzyneczki lub płaci kartą. Słychać SYGNAŁ MUZYCZNY.

GŁOS                          Zgromadziliśmy się tutaj, żeby połączyć związkiem małżeńskim tę oto osobę – KLAUDIA DOBOSZ, z tą oto osobą – SEBASTIAN MROK –MROK–MROK–MRRRRR…

                                    BŁĄD SYSTEMU! BŁĄD SYSTEMU!

SEBA                          Kurwa, co znowu?

KLAUDIA                   Nie klnij w obliczu Boga.

SEBA                          Którego?

KLAUDIA                   No, podświetlonego.

Gaśnie podświetlenie krzyża. Miron uderza w skrzyneczkę.

MIRON                       Skandal! Powinni to serwisować.

GŁOS                          Witamy w Nowym Kościele Wszechwiar. Wybierz znak wiary.

SEBA                          Klaudia, wszystkie znaki na niebie i ziemi…

KLAUDIA                   Nie! Pobierzemy się teraz, choćby to miała być ostatnia rzecz, którą zrobimy!

Wściekle kopie w automat. Zapala się podświetlenie krzyża. Ponownie słychać muzykę. Klaudia wraca na miejsce i poprawia woalkę i kwiaty.

Kiedy kończy się fraza, błyska napis: UWAGA! PRZYSIĘGA! 

GŁOS                          Klaudio, Sebastianie, czy chcecie z własnej i nieprzymuszonej woli zawrzeć związek małżeński?

KLAUDIA                   Tak.

Cisza. Po chwili.

SEBA                          Tak.

GŁOS                          Proszę zatem wypowiedzieć słowa przysięgi.

Wyświetlają się słowa przysięgi.

KLAUDIA                   Ja, Klaudia, ślubuję ci… wspólnotę majątkową, ubezpieczeniową i podatkową… oraz że cię nie opuszczę aż do rozwodu.

SEBA                          Ja, Sebastian, ślubuję ci… wspólnotę majątkową, ubezpieczeniową i podatkową… oraz że cię nie opuszczę aż do rozwodu.

GŁOS                          Na znak zawartego związku załóżcie sobie obrączki.

Młodzi wykonują polecenie. FLESZ!

GŁOS                          Od tej chwili jesteście małżeństwem. Para młoda może się pocałować.

Klaudia podnosi welon.

KLAUDIA                   I ślubuję ci miłość, wierność oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.

Całuje męża. Miron szlocha. Słychać Ave Maryja. FLESZ! Z drukarki wysuwają się akt ślubu i zdjęcia.

MIRON                       To takie głupie. I bez przyszłości. Pocałujesz druhnę?

ALOJZY                      Nie, dzięki. Lepiej łap bukiet.

MIRON                       A w życiu! Już raz miałem męża. Papierek wszystko psuje.

Bukiet ląduje na podłodze i nikt go nie podnosi. Drużbowie wystrzeliwują konfetti, wypuszczają dmuchane prezerwatywy lub obsypują parę młodą serpentynami.

MIRON                       Żeby nigdy wam nie zabrakło na markowe ciuchy!

ALOJZY                      Bądźcie szczęśliwi! Kochajcie się!

MIRON                       Co najmniej trzy razy w tygodniu! Ojej, wino! Nie wypiliście wina! I jeszcze ciasteczka dali w zestawie.

Przynosi młodym na tacy wino mszalne i opłatek.

SEBA                          Żono?

KLAUDIA                   Mężu.

Piją kolejno z kielicha i zagryzają opłatkiem. Alojzy zbiera wydruki.

KLAUDIA                   Nie było tak strasznie, prawda?

Seba przytula żonę.

KLAUDIA                   I poczęstunek gratis.

SEBA                          Dupy nie urywa, ale może być.

Młodzi idą ku wyjściu. Za nimi wychodzą drużbowie.

 

SCENA 11.

Noc. Wymarła uliczka, szczekanie psów, przemykające szczury. Jakaś postać czai się w mroku. Natyka się na nią Alojzy, który ma we włosach serpentyny. Mężczyzna jest w szampańskim nastroju, nuci motyw ze ślubu, ale widząc cień, milknie.

OLGA                         Pst! To ja.

ALOJZY                      Kobieto, zawału przez ciebie dostanę. Nie łaź tu. Znikaj. Zaraz godzina policyjna.

Alojzy rusza. Olga podąża za nim.

OLGA                         Mam sprawę. Prośbę.

ALOJZY                      No to źle trafiłaś. Dobroczynność mnie brzydzi.

OLGA                         Chodzi o interes. Lepiej?

Alojzy zwalnia.

OLGA                         Podobno skończyłeś ratownictwo medyczne?

ALOJZY                      Co z tego?

OLGA                         Nim odeszłam, widziałam zestawienie raportów. Nikt nie zabija tak jak ty. Zawsze czysto, schludnie i szybko. Twoi petenci nie cierpią.

ALOJZY                      Ja nie zabijam. Reguluję.

OLGA                         Tak, wiem. Więc mnie wyreguluj. Wyłącz. Skończ ze mną.

ALOJZY                      Czy wyście wszyscy poszaleli? Skąd pomysł, że robię eutanazje na czarno?

Olga podaje mu wymięte dokumenty.

OLGA                         Jak ktoś umie czytać między wierszami…

ALOJZY                      To kserokopie! Nic nie znaczą! Słyszysz? Zupełnie nic!

Przyspiesza wściekły. Wtem zatrzymuje się.

ALOJZY                      Jesteś zdecydowana?

OLGA                         Zrobiłabym to sama, ale… nie chcę zgnić na chodniku. Tyle tu dzikich psów. I jeszcze te szczury…

ALOJZY                      Wiesz, że nic za darmo?

Olga pokazuje mu wypchaną kopertę. Alojzy sprawdza zawartość.

ALOJZY                      Skąd to masz?

OLGA                         Wystarczy? Na pochówek też? Chciałabym, żebyś się zajął moim ciałem. To mój warunek.

Alojzy milczy.

OLGA                         Proszę. Nie mam nikogo. Tyle chyba możesz dla mnie zrobić?

ALOJZY                      Chodźmy.

Idą razem.

ALOJZY                      Nie powiedziałaś, skąd masz tyle forsy. Teraz trudno o gotówkę.

OLGA                         Nawet na mnie nie spojrzałeś.

Pokazuje mu się w pełnym świetle. Olga jest elegancko ubrana i uczesana. Na oku ma czarną opaskę.

OLGA                         Chciałam sprzedać coś innego, wiesz, żeby dobrze wyglądać w trumnie, ale chcieli tylko to.

ALOJZY                      Rzeczywiście poszłaś na całość. Wejdź.

Wchodzą do zaniedbanego, pustego lokalu. Brak w nim oznak zamieszkania przez rodzinę.

OLGA                         Co za nora. Mieszkasz tu?

ALOJZY                      Nocuję. Za dużo wspomnień.

Alojzy rzuca wypchaną kopertę od Olgi na stertę innych kopert.

OLGA                         Gdzie twoja żona? Dziecko?

ALOJZY                      Siądź. To nie będzie oficjalna procedura.

OLGA                         Niepokoisz mnie. Co się z nimi stało? Boże, zabiłeś ich?

ALOJZY                      Jak śmiesz? One… odeszły. Daria zabrała córkę trzy lata temu. Mówiła, że czuć ode mnie śmierć.

Alojzy szykuje swoją walizeczkę, starannie przygotowuje warsztat pracy.

ALOJZY                      Możesz wybierać między kapsułkami i płynem do iniekcji. Jeśli masz kiepski żołądek, radzę zastrzyk. Po wszystkim zaniosę cię do wanny i umyję ciało. Delikatnie, żeby nie zepsuć makijażu, w tym nigdy nie byłem dobry. Jeśli chcesz być pochowana w tym ubraniu… lepiej je zdejmij. Mam gdzieś stary szlafrok żony. Co do pochówku… Czy to ciebie nie interesuje?

OLGA                         Ależ tak, oczywiście że tak. W tej kopercie jest moja ostatnia wola i oświadczenie, które oczyszcza cię z ewentualnych zarzutów.

ALOJZY                      Bardzo dobrze, to wiele ułatwia. Przygotuję cię jeszcze dziś, a rano zakład pogrzebowy zajmie się resztą. Tak? O co chodzi?

OLGA                         Nie rozumiem, dlaczego to wszystko ukrywasz? Czemu wciąż opowiadasz bajki o rodzinie? Liczysz, że do ciebie wróci? Że będzie jak dawniej?

Alojzy jest zdenerwowany.

OLGA                         Och, przepraszam, nie chciałam… Wróćmy do mnie.

ALOJZY                      Tak będzie lepiej. Co wybierasz?

OLGA                         Zastrzyk. Nie będę już miała odwrotu, nie stchórzę. Mogę cię prosić o ten szlafrok?

Alojzy podaje jej wysłużony szlafrok.

ALOJZY                      Łazienka jest tam.

OLGA                         Dziękuję. To dla mnie dużo znaczy – odejść jak człowiek. (schodzi ze sceny, słychać ją z offu) Byłeś kiedyś szczęśliwy? Tak prawdziwie, głęboko.

ALOJZY                      Dwa razy. Kiedy się zakochałem, i kiedy urodziła się Walentynka.

OLGA                         Kto?

ALOJZY                      Moja córka. Daliśmy jej imię po pierwszej kobiecie w kosmosie. Żeby sięgała, po co tylko zapragnie.

OLGA                         A ja przez całe moje życie byłam co najwyżej zadowolona. Czy to nie smutne?

ALOJZY                      Na pewno kiedyś…

OLGA                         Nie. Nigdy. Tylko o tym czytałam.

Olga wchodzi na scenę boso, w szlafroku.

ALOJZY                      Gotowa?

OLGA                         Tak.

ALOJZY                      Siądź, proszę, wygodnie. Rozluźnij się. To nie potrwa długo.

OLGA                         Powiedz mi… Patrzyłeś im w oczy, tyle razy patrzyłeś jak umierają. Czy coś tam jest? Czy to po prostu koniec?

ALOJZY                      Nie wiem, ale niektórzy mają w sobie dziwny spokój. Myślę… że tak odchodzą ci, którzy nie mają czego żałować.

OLGA                         W takim razie czeka mnie smutny koniec. Ja żałuję wszystkiego.

Podaje mu obnażone ramię.

ALOJZY                      Kiedy wstrzyknę płyn, będziesz świadoma przez kilka minut. A potem zaśniesz. Odejdziesz bez bólu. To ostatnia chwila, żeby się wycofać. Twoja decyzja?

OLGA                         Reguluj.

Alojzy podaje truciznę w zastrzyku.

OLGA                         Jakie sprawne palce. Co za wyczucie.

Opowiedz mi o niej. Nie chcę odchodzić w ciszy. Tyle czasu siedziałam sama w pustym mieszkaniu… Mów do mnie. Mów.

ALOJZY                      Daria… była ostatnim tchnieniem normalności. Moim światłem. Przez szesnaście lat ukrywałem przed nią, czym się zajmuję, aż natknąłem się na jej matkę. Po prostu mieszkała w moim rejonie. Nie robiła problemów. Wybrała Klinikę, ale przedtem wygadała wszystko Darii.

Nie uwierzyła, dopiero nocą otworzyła walizeczkę. Pamiętam jak przyszła do mnie biała jak prześcieradło, jak drżały jej usta. Powiedziała tylko, że nie będzie żoną kata. Kata, rozumiesz? Tym dla niej jestem.

Olga?

Cisza.

ALOJZY                      Dobranoc.

Alojzy całuje Olgę w czoło, zamyka jej oczy. Wyciemnienie.

 

SCENA 12.

Alojzy idzie z kartonem pod pachą. Jest na nim napis TARTAR.

ALOJZY                      Pomyślałem o takim jednym miejscu dla ciebie… Lubię je, naprawdę lubię.

Staje.

ALOJZY                      I co powiesz? Przestrzeń, światło, niezłe zachody słońca.

Otwiera karton, rozwija urnę z folii bąbelkowej.

ALOJZY                      Nawet nie spytałem, w co wierzysz. Czy w cokolwiek wierzysz? W każdym razie to kiepski moment na ateizm.

Rozsypuje zawartość. Ściemnia się. Wtem ktoś narzuca mu worek na głowę i przyciska lufę pod żebro.

GŁOS                         Tylko cicho.

Ciemno. Ledwo widać, jak prowadzą go dwaj mężczyźni w kominiarkach.

ALOJZY                      Czego chcecie?

GŁOS                          Uwaga, próg.

ALOJZY                      Puśćcie mnie. Jestem urzędnikiem państwowym!

Cisza.

ALOJZY                      Pewnie myślicie, że sobie zasłużyłem… Na pewno tak myślicie. Kto wam o mnie powiedział?

Cisza.

ALOJZY                      Co mnie zdradziło? Nikt nie wie, co robię. Z rodziną nie mam kontaktów. Pracuję daleko od domu. Śledziliście mnie?

GŁOS                          Schyl głowę.

ALOJZY                      Ja tylko wykonywałem polecenia służbowe!

GŁOS                          Stop. Jesteśmy na miejscu.

Zatrzymują się. Z ciemności wyłaniają się zarysy sprzętów.

ALOJZY                      Kim jesteście? Ruch Odrodzenia Rodziny? Separatyści? Bojownicy Boga?

Mężczyźni zdejmują kominiarki. To Seba i Miron. Tłumią śmiech.

SEBA                          (zmienionym głosem) Inspektorze, niech pan się przygotuje.

ALOJZY                      Tak nie można. Nie wystarczy powiedzieć: „Niech pan się przygotuje”. Na to trzeba czasu. Procedury. Stanu ducha.

Co to za zapach?

Zapalają się światła. Biuro jak z drugiej sceny. Na środku „stół fastfoodowy” – kiełbaski, frytki, hot-dogi i piwo. Seba zdejmuje Alojzemu worek z głowy.

MIRON                       Tadam! Niespodzianka!

ALOJZY                      O kurwa, chłopaki, myślałem, że się zesram ze strachu. (po chwili) Czy to znaczy… Wracam do oddziału?

SEBA                          No co ty. To twoje pożegnanie. Nie dostałeś pisma z Centrali?

ALOJZY                      U mnie nie działa poczta. Za mało mieszkańców.

Alojzy przysiada. Seba chleje na potęgę.

SEBA                          Wybacz, chłopie, miało być fajnie. Adrenalina, coś ekstra, żebyś dobrze nas pamiętał.

ALOJZY                      Kiedy odchodzę?

SEBA                          Jak najszybciej. (wręcza mu pismo)

ALOJZY                      A zamknięcie rejonu? Został mi jeszcze jeden staruszek. Sprytne bydlę. Nie wiem, czy ktoś inny da radę.

SEBA                          Dobra, skoro chcesz… Niech to będzie twoje ostatnie zlecenie. Właśnie za to cię cenię. Dostajesz awans, a myślisz o takich pierdołach. Daj pyska.

Alojzy patrzy na pismo i otwiera zdumiony usta, Miron wkłada mu w nie kiełbaskę.

MIRON                       Jedz, pychotka. Sam wybierałem.

ALOJZY                      Awans? Myślałem… Naprawdę awans? Jak to? Dlaczego?

Rozjarza się ekran. Na nim twarz Prezesa. Jawi się potężny jak Bóg.

PREZES                      O, widzę, że nasz bohater już jest. Chciałam pogratulować osobiście.

ALOJZY                      Dobry wieczór, pani prezes. To dla mnie zaszczyt.

PREZES                      Mów mi Hanna, już niedługo będziemy pracować razem. Alojzy Bumaj. Pięknie. Pięknie. Przyda nam się facet z jajami. Podejdź do kamery.

Twardy, zdecydowany – i te osiągnięcia…! Pomyśleć, że taki potencjał tyle czasu marnował się na prowincji.

ALOJZY                      Nie taka znowu prowincja. Wciąż mieszka tu ćwierć miliona.

PREZES                      Mniej, pączusiu, z każdą chwilą mniej. Chociaż… trudno policzyć tych za murem. Powiedz mi, zanim zaczniesz świętować z przyjaciółmi, skąd pomysł, żeby ukrywać wolny stan?

ALOJZY                      To dość osobiste.

PREZES                      Robiliśmy zakłady. Ja uważam, że jesteś związany z kimś, kogo kręcą żonaci. Zgadłam? No, zgadłam?

Alojzy milczy zaskoczony.

PREZES                      Wiedziałam. Baj!

Ekran gaśnie.

ALOJZY                      Jak do nich dotarło, że jestem…

MIRON                       Wolny i niedostępny?

ALOJZY                      Nie bierz tego do siebie.

MIRON                       A do kogo? Gdyby nie to, że dziś się żegnamy… Ale wybaczam ci. Jestem wspaniałomyślny.

SEBA                          A ja nie. Wkurzyłeś mnie, dałeś na maksa. Tyle lat myślałem, że masz złamaną karierę, współczułem ci, przymykałem oczy na różne rzeczy, a ty ordynarnie waliłeś mnie w gender!

ALOJZY                      To niezupełnie…

SEBA                          (ucisza go gestem) I jeszcze dowiedziałem się o tym w takiej chwili!

ALOJZY                      W jakiej?

SEBA                          Na ślubie sczytali ci dane, kretynie. I automatycznie zrobili korektę stanu cywilnego. Piękny prezencik ślubny. Dzięki.

Seba wraca chlać. ŁUP! ŁUP! ŁUP! Boczne ściany zbliżają się nieco do siebie.

ALOJZY                      Co się dzieje?

MIRON                       Zmniejszają oddział. Zostaję tylko ja.

ALOJZY                      A Seba?

MIRON                       Wylatuje na obrzeża. Weźmie twój wakat.

ŁUP! ŁUP! ŁUP! Boczne ściany zbliżają się nieco do siebie.

SEBA                          Zobacz, co zostało z mojego gabinetu. Kliteczka. (chlipie wstawiony) Ale tobie, chłopie, się ułożyło. Kiedy będziesz tam, w Centrali, pamiętaj o nas. Zaśpiewajmy!

MIRON                       Karaoke? Uwielbiam karaoke! Po chińsku! To tak śmiesznie brzmi.

SEBA                          A wiesz, dupcio ty moja, że kiedyś śpiewało się po polsku? Widziałem na kanale historycznym.

MIRON                       Wiem! Znam jedną. (śpiewa, panowie się dołączają)

„Nic się nie stało! Polacy nic się nie stało! Nic się nie staaało! Polacy nic się nie staaało!” /bis/

SEBA                          I hymn! Hymn mamy! Jak to szło? To było coś o maszerowaniu. (zatacza się)

ALOJZY                      Tobie już starczy. Maszeruj do domu.

SEBA                          A nie wrócę! Chcę śpiewać! Tylko słowa… Czy ktoś pamięta słowa?

MIRON                       Spytaj karaoke.

SEBA                          Racja. Karaoke! Czy karaoke mnie słyszy? Do hymnu!

Na ekranie pojawiają się napisy jak do karaoke. Słychać hymn Polski po angielsku.

OFF                            Poland has not yet succumbed.
As long as we remain,
What the foe by force has seized,
Sword in hand we'll gain.

March! March, Dabrowski!

SEBA                          STOP! Co to ma być? Czy nie ma już nic po naszemu? Co się w tym kraju dzieje? Wszystko takie popieprzone! Wycierają nami gębę, popychają, a my wciąż tulimy uszy!

MIRON                       Ciii. Daj spokój.

Wskazuje dyskretnie na kamery.

SEBA                          Co, cicho?! Właśnie że będę krzyczał! Krzywisz się? Już szefuńcio ci nie pasuje? Wróć! Żaden szefuńcio. Kolega, zwyczajnie kolega z pracy. Nikt. Zero. Bez perspektyw. A dlaczego? Bo w Alojzym – surprise! – obudziło się sumienie!

Rzuca puszką w kamerę. Nie trafia. Rzuca marynarką.

SEBA                          Koniec podglądania, zboczeńcy! Wysmaruje sobie gębę szminką i wydaje się mu, że babę z siebie zrobił!

ALOJZY                      Seba! Seba…

SEBA                          A tak, pilnuj mnie, poprawiaj. Wielki boss ze stolicy. Skończy się siedzenie w krzakach i gapienie na córeczkę. Będziesz mieszkał w apartamencie i jeździł wypasioną bryką. A w nocy będziesz jęczał „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. A wiesz czemu? Dyrektywa 815. Po to cię tam chcą. Tylko po to! I prezesowi nie powiesz: „Zejdź mi z oczu.” Pstryknie, o tak! – i zrobisz, co zechce.

ALOJZY                      O czym ty mówisz?

Seba wciska mu zadrukowaną kartkę z odręczną notatką.

SEBA                          O nie w pełni ukształtowanych istotach ludzkich poniżej trzeciego roku życia. A potem, kto wie – czwartego, piątego…? To tylko kwestia wyobraźni. Im wyżej, tym mniej skrupułów. Wystarczy wymyślić nowe dyrektywy, zatwierdzić inne normy. I znaleźć kogoś takiego jak ty, żeby nadstawiał za nich dupę.

Seba zabiera marynarkę i wychodzi zataczając się.

SEBA                          A monitoring wyłączyłem, cioty. Po tylu latach robię to automatycznie.

koniec fragmentu



 

POWRÓT DO
STRONY DRAMATY