CAŁOŚĆ
W PDF DOSTĘPNA
(z piosenkami)
oraz (bez piosenek) KRUSZYNKA Izabela
Degórska WSZELKIE
PRAWA ZASTRZEŻONE Dostęp
do bezpłatnego
eksploatowania tekstu
został wycofany.
Występują: SŁONICA
SROKA BÓBR WIEWIÓRKA PTAK MYSZ ŻUCZEK GNOJAREK GŁOS Scena 1. Noc,
pohukują sowy. Przez las
zakrada się grubaśna SŁONICA
obwieszona dzwoneczkami. SŁONICA stara się wywoływać jak najmniej
hałasu, co
niekoniecznie się jej udaje.
GŁOS
Kruszynko!
Kruszyyyn-kooo!
SŁONICA
(do
siebie) Nie cierpię
mojego imienia: Kruszynka-szynka!
GŁOS
Kruszynko,
czemu mi to
robisz?
Słonica
chowa się. Niezbyt
dokładnie, jak to słonica.
GŁOS
Przecież
wiesz, jak cię
wszyscy kochają. Dostajesz najwięcej braw!
SŁONICA
Phi! GŁOS
Gwiazdo
areny! Już nie
będę mówił, że jesteś leniem.
SŁONICA
(do
siebie) Obrzydliwym
leniem.
GŁOS
No
wróć! Przecież
uwielbiasz występy!
Głos
zdaje się niknąć.
SŁONICA
Występy
mogą być, ale
próby? Okropność! Wolę spać i jeść.
Słychać
kroki, Słonica chowa
głowę. Wygląda jak wielki
pagórek.
GŁOS
(z
bardzo bliska)
Kruszynko, gdzie
jesteś?
SŁONICA
(szeptem)
Gdzie indziej.
GŁOS
Dostaniesz
wiadro
pomarańczy.
SŁONICA
Tere-fere.
A potem znowu będzie
gadać, że jestem za gruba. Ja - gruba? Po prostu skóra i
kości!
GŁOS
(cichnie)
Kruszyy-nko!
Cyrk cię potrzebuje! Kruszyyynkooo…
Słonica
chichoce.
SŁONICA
To
ci historia: treser
zgubił
słonicę w lesie! Cha, cha,
cha!
Wierzga
nogami z uciechy, gra na
trąbie, wystawia język.
SŁONICA
Mam
w trąbie twój cyrk!
Zostanę tu, w lesie. Będę spać i jeść do woli. I koniec z pracą!
Żadnego
wysiłku! Aha!
♫ Mam
w trąbie ten cyrk
Mam
w trąbie od teraz
I
małpy, i kuce,
I
lwy, i tresera!
Nie
będzie nikt więcej
Do
pracy mnie
gonić
Od
dzisiaj po prostu
się
będę wałkonić!
Niech
żyje wolność
I
błogie lenistwo
Obżarstwo
słodziutkie
Niech
żyje opilstwo!
Więc
dniami całymi
Tu
będę leżała
Nocami
natomiast
To
będę tu spała!
Nie
będzie nikt więcej
Do
pracy mnie gonić
Od
dzisiaj po prostu
się
będę wałkonić!
Niech
żyje wolność
I
błogie lenistwo
Obżarstwo
słodziutkie
Niech
żyje opilstwo!
Ziewa.
SŁONICA
Ale
ta wolność męczy! Uaa!
No, pora spać. Spaać…
Zadowolona
zasypia. Głośno chrapie.
Scena
2.
Dzień, leśna polana. Słonica śpi w najlepsze. Wygląda jak wielki, szary pagórek. Przybiega Wiewiórka. WIEWIÓRKA
Gdzie
to było? No gdzie?
To miejsce jakby znajome. Tylko ten pagórek… Nie.
Nie
było tam szarego pagórka.
Na pewno nie było.
Wyciąga
szczotkę i czesze
swój ogon.
WIEWIÓRKA
Tyle
orzeszków! I jakby
licho porwało. Ale znajdę, na moją kitkę – znajdę!
Chowa
szczotkę i zmyka. Nadlatuje
Sroka. Przygląda się
„pagórkowi”.
SROKA
Hm,
dziwne. Wczoraj tu
tego nie było. Ale taką ciepłą noc mieliśmy… Może w ciepłe
noce
rosną pagórki?
Musi być świeżutki, jeszcze nie ma na nim nawet kępki trawy! (nagle
spływa na
nią olśnienie) Och! Ach! Ależ tak! Jestem genialna! Ta
szarość! Po
prostu świetne tło dla moich ozdób! Och tak! Doskonałe
miejsce
do strojenia!
Odlatuje
podekscytowana. Nadchodzi
Bóbr. Niesie ogromne
naręcze gałęzi, które zasłania mu drogę.
BÓBR
Tama.
Tama! Nie ma co
zwlekać. Pracować, pracować! Jeszcze tylko sto wiązek drewna i ją
naprawię.
Wpada
na
„pagórek” z trudem utrzymując w łapkach
niesione drewno.
BÓBR
Do
stu bobrów, hem, hem! A
to skąd?
Próbuje
przesunąć
zawalidrogę, ale bezskutecznie.
BÓBR
A
niech mnie rzeka zaleje!
Przecież nie będę tego obchodzić! Zajmuje połowę polany!
Wraca
bardzo zadowolona Sroka z
koszykiem pełnym
błyskotek.
SROKA
Coś
taki zły, Bobrze?
BÓBR
Nie
widzisz? Spieszę się
do pracy, bardzo ważnej pracy,
i co? Takie coś na środku mojej
drogi!
SROKA
A,
to. Nie zwracaj uwagi.
Sroka
wyjmuje lusterko, zakłada
błyskotki, obsypuje się
brokatem.
BÓBR
Jak
mam nie zwracać? Ten
kopczyk mi przeszkadza!
Sroka,
bardzo zajęta swoja osobą,
mizdrzy się do lustra.
Najwyraźniej nie zamierza odpowiadać. Bóbr ostrożnie stara
się
obejść
przeszkodę.
BÓBR
Nie
zwracaj uwagi, dobre
sobie!
Wtem
Bóbr potyka się i
wysypuje drewno na „pagórek”.
Słonica budzi się, ziewa.
SŁONICA
Rozkoszny
dzień! Świeże
powietrze, słońce, wietrzyk… Tak, tu nawet powietrze inaczej
pachnie. O! No i
są tu jakieś leśne żyjątka.
Wstaje
podzwaniając dzwoneczkami.
Swymi rozmiarami
przytłacza Srokę i Bobra.
BÓBR
i
SROKA
Ojej!
SŁONICA
Dzień
dobry! Jestem
Kruszynka.
SROKA
Jeszcze
nigdy nie
widziałam takiej… takiej… kruszynki. Jaka ty
jesteś
wielka. Wielka i
słoniowata! W naszym lesie nie ma nikogo aż tak ogromnego. A
dzwoneczki! Jak
one się błyszczą!
BÓBR
Ty
na pewno nie jesteś
stąd.
SŁONICA
Och,
nie. Jestem z
zagranicy. Dużo podróżuję z cyrkiem.
SROKA
Jej,
zagraniczny gość.
Światowy taki. (zerka do lustra, poprawia ozdoby) Tam w świecie tyle
się pewnie
dzieje. A u nas taka głusza.
BÓBR
Ja
tam lubię nasz las.
SROKA
Co
ty tam wiesz. Ech,
światowe życie! Biżuteria! Wykwintne dania! Strusie pióra!
♫ W
świecie dalekim
W
świecie szerokim
W
luksusach czas upływa.
Jada
się lepiej
Fruwa
się wyżej
Życia
się w pełni używa.
Tam
rano z nieba
Prosto
do dzioba
Pyszne
robaczki wpadają.
Tam
nie ma błota
Tam
nie ma kota
I
gniazdka modne rozdają.
Tak,
tak! Po prostu
cywilizacja! Samochody, samoloty, samowary! No i samo…
samo… (kasłaniem maskuje
niezręczność) No tak, a ja się nie przedstawiłam. Sroka jestem. (kłania
się
wymyślnie)
BÓBR
A
ja Bóbr. ( kiwa głową)
SROKA
Ależ
Bobrze, niedobrze!
Nie tak. Nie tak! W wielkim świecie inaczej się kłaniają. Prawda,
Kruszynko?
SŁONICA
Jeśli
chcecie, pokażę wam
jakiś wyjątkowy ukłon.
BÓBR
Kiedy
ja się spieszę.
SROKA
Ależ
chcemy, chcemy! (do
Bobra) Patrz i się ucz!
Słonica
kłania się elegancko.
SŁONICA
Może
być tak… Albo
tak…
(składa bardziej wymyślny ukłon) Albo…
Słonica
kłania się wyjątkowo
zamaszyście tłukąc przy tym
lustro Sroki. Sroka jest zdruzgotana.
SŁONICA
Ups…
SROKA
Ups?!
Tylko „ups”?!
Nieszczęście! Siedem lat nieszczęścia! Co za niezgraba, stłukła moje
śliczne
lustro! Uuu! Ledwo przyszła!
SŁONICA
Ale…
SROKA
Moje
lusterko! Moje piękne
zwierciadełko! Buuu… Całe zniszczone. Przynosisz pecha!
SŁONICA
Ja?
Pecha? Nieprawda!
Wszyscy wiedzą, że słonie przynoszą szczęście. Zwłaszcza, gdy zrobią
tak!
Słonica
zadziera do góry
trąbę zrzucając przy okazji
gniazdo. Ptaki wzbijają się w górę.
PTAK
Och!
Och! Och! Co za
szczęście, że w tym gnieździe nie było jajeczek!
Słonica
jest urażona.
SŁONICA
A
nie mówiłam? Po prostu
przynoszę szczęście.
Zrozpaczona
Sroka zbiera do
koszyka potłuczone szkło.
SROKA
Było
takie śliczne!
SŁONICA
Phi!
Słonica
kładzie gniazdo z powrotem
na drzewie, przewraca
przy tym krzak i rozrzuca gałęzie Bobra.
SROKA
(cicho
do Bobra) Słonica -
Demolka! Cały las nam rozdepcze!
Bóbr
zbiera rozsypane
gałęzie.
BÓBR
Kruszynko,
a ty tu
chwilowo, czy na dłużej?
Sroka
psyka na Bobra.
SROKA
Sam
słyszałeś, że
Kruszynka dużo podróżuje. Na pewno jej już spieszno w
bardziej
cywilizowane
miejsca.
SŁONICA
Ależ
skąd!
BÓBR
Aha!
No i dobrze.
SROKA
Dobrze?
BÓBR
Bardzo
dobrze. Bo
nadałabyś się do pracy.
SŁONICA
Ja?
Do pracy? Wykluczone!
BÓBR
Ale
tama, hem, hem.
Obawiam się…
SŁONICA
Nie!
Słonie nie pracują!
Słonie przynoszą szczęście.
Oburzona
siada z rozmachem
wywołując małe trzęsienie
ziemi. Ptaszki podskakują w swych gniazdkach.
PTAK
Ojć,
jeszcze kilka razy
tak siądzie i zrujnuje nasze gniazdka!
BÓBR
Nie
pracują. Szkoda.
Wielka szkoda.
Bóbr
odchodzi z drewnem.
Sroka kończy zbierać potłuczone
lusterko. Jest bardzo zła.
SROKA
No
i co, będziesz tak tu
długo gracić naszą polanę?
SŁONICA
Ptaszyno
droga, skoro już
o to pytasz, to długo. Jeszcze długo będę ją gracić. A
zgłodniałam… Słyszysz?
(słychać burczenie w brzuchu) Tak to się zwykle zaczyna.
Sroka
jest zaniepokojona.
SROKA
Ale
nie jadasz… srok?
SŁONICA
Nie.
Ale zjadłabym jeżyn.
Sroka
oddycha z ulgą.
SROKA
A,
jeżyn? Jeżyn u nas
pełno! Wprawdzie kolczaste te krzaki okropnie, ale jagódki
pyszniutkie,
słodziusieńkie! Delicje!
SŁONICA
Teoretycznie
mogłabym je
pozbierać sama, ale…
SROKA
Ale
co?
SŁONICA
Jak
sama zauważyłaś, nie
jestem zbyt zgrabna. Spójrz na moje nogi. Nie uchowałby się
ani
krzaczek.
SROKA
Oj!
SŁONICA
Nawet
listek! Cały
zagajnik zrównałabym z ziemią. Więc dla dobra lasu lepiej ty
przygotuj
wszystko.
SROKA
Jak
to - ja? Dlaczego ja?
A ty?
SŁONICA
A
ja się zdrzemnę. Tutaj.
Żebyś nie miała kłopotu mnie znaleźć.
SROKA
Ale…
SŁONICA
No,
pospiesz się. Aha!
Zjem jeszcze orzechów i miodu. (oblizuje się) I co tam
jeszcze
macie.
Słonica
kładzie się spać nie
zważając na protesty Sroki.
Zasypia.
Scena
3.
Wokół chrapiącej Słonicy gromadzą się Sroka (wciąż obwieszona błyskotkami), Mysz, Wiewiórka i Żuczek Gnojarek. Ptaki siedzą w gniazdach. Wszyscy oglądają przybysza ze zdumieniem. Wiewiórka wciąż czesze swój ogon. WIEWIÓRKA
Ale
ogromna! Oj, będzie z
nią problem.
SROKA
Wielki
problem.
WIEWIÓRKA
Większy,
niż myślałam.
Nawet Niedźwiedź nie jest taki ogromny. A ma taaaki brzuch. O, taki! A
je! Ho,
ho! Albo i więcej.
ŻUCZEK
A
ja jestem zadowolony.
Jaką kulę nawozu będę mógł utoczyć! Może trafię do księgi
rekordów?
SROKA
Ależ
żuczku, to nie czas
na rozmowy o nawozie. Mamy problem: skąd wziąć dla Kruszynki tyle
jedzenia?
ŻUCZEK
Tak,
tak. Najpierw
jedzenie, potem nawóz.
SROKA
Żuczku!
ŻUCZEK
W
każdym bądź razie
zgłaszam się do prac sanitarnych. No co? Przecież trzeba będzie potem
posprzątać.
SROKA
Wracając
do jedzenia. Kto
zgłasza się do pomocy? Myszko?
MYSZ
Och,
Sroko, jesteś taka
elegancka, a zwracasz się do mnie, szarej myszki. Oczywiście,
że
pomogę.
Mam spleśniałe zboże, jeszcze z zimy. Bardzo smaczne!
SROKA
Na
początek może być. A co
z orzechami? Tak, do ciebie mówię, Wiewiórko.
WIEWIÓRKA
No
nie wiem. Teraz rośnie
mi nowe futro na ogonie. Powinnam je często czesać. Nie mam czasu na
szukanie
orzeszków.
SROKA
Ależ
Wiewiórciu! To ważne!
WIEWIÓRKA
Dla
mnie ważna jest moja
kitka! A Kruszynka? Wielkie rzeczy.
SROKA
Właśnie:
wielkie. I jeśli
sama pójdzie w leszczynę, nie będzie już więcej w lesie
orzeszków.
WIEWIÓRKA
Muszę
czesać ogon i już!
Nie będę szukać orzechów dla darmozjada! Niech jej same
spadną.
Sa-me! Spa-dną!
Sa-me! Spa-dną!
Podskakuje
w rytm słów na
gałęzi. Gałąź ułamuje się
odsłaniając dziuplę. Z dziupli wysypują się orzeszki.
WIEWIÓRKA
Ooo…
A tyle ich szukałam.
Tak szukałam!
SROKA
Zatem
orzeszki już są.
Sroka
podlatuje do ptaków.
SROKA
My,
ptaki, przyniesiemy
jeżyny.
PTAK
My?
Może ty, Sroko, masz
pełno czasu na strojenie i inne głupstwa…
SROKA
Głupstwa…?!
PTAK
…
ale my mamy pilniejsze
sprawy! Słonica za nas nie wysiedzi!
Inne
ptaki mu przytakują.
SROKA
Skoro
wolicie, by
Kruszynka sama sobie zbierała jeżyny… Pod waszymi
gniazdkami…
Słonica
kładzie się na drugi bok
i macha obszernie
trąbą.
PTAK
No
dobrze, już dobrze!
SROKA
No
to na co czekamy?
Lećmy! Pędźmy!
Ptaki
odlatują. Wszyscy się
rozchodzą. Słonica się
budzi. Nadchodzi Bóbr z kolejną wiązką drewna.
BÓBR
No
i jak się spało?
SŁONICA
Całkiem,
całkiem.
BÓBR
To
może teraz mały
spacerek?
SŁONICA
Spacerek?
A gdzie?
BÓBR
A
tu, niedaleko. Położysz
się tylko na środku rzeczki, hem, hem, a ja szybciutko, szybciutko
skończę tamę.
SŁONICA
Aleś
wymyślił! W zimnej
wodzie? Jak nic się przeziębię. Czy potrafisz sobie wyobrazić słoniowy
katar?
Skąd ja tu wezmę prześcieradło do nosa?
BÓBR
(zastanawia
się)
Prześcieradło, prześcieradło. Skąd prześcieradło?
SŁONICA
Dostałabym
dreszczy.
Trząsł by się ze mną cały las. Czy masz kocyk dla słonia? Wielki jak
namiot?
BÓBR
Nie.
SŁONICA
No
i aspiryna. Koniecznie
wiaderko aspiryny. (Bóbr kręci głową) Nie masz? Sam widzisz,
ile
by to było dla
was kłopotu. Dlatego odmawiam. Stanowczo odmawiam. Dla waszego dobra.
BÓBR
Ale
rzeczka - wylewa! Nie zdążę
naprawić
tamy pod wodą!
SŁONICA
Więc
nie marnuj czasu na
gadanie. No, zmykaj Bobrze!
Słonica
ziewa i kładzie się z
powrotem. Bóbr obchodzi ją
z trudem niosąc gałęzie.
SŁONICA
Ależ
mnie tu wszyscy
męczą!
Ziewa
raz jeszcze i zasypia.
Scena
4.
Słonica wciąż śpi. Wiewiórka łupie orzechy i wkłada je do miseczki, kiedy Sroka nie widzi, czesze ogon. Sroka ustawia miseczki z jedzeniem, kiedy Wiewiórka nie widzi, kradnie Słonicy dzwoneczek. SROKA
Niezłe
ma te dzwoneczki,
co?
WIEWIÓRKA
Pewnie
w mieście takie
noszą. Moda.
SROKA
Nie
wiem, czy zauważyłaś,
ale tylko my dwie trzymamy fason przed Gościem.
WIEWIÓRKA
Eleganckie
futro. O, tak.
Słonica
budzi się. Na widok
zgromadzonego jedzenia
rozpromienia się.
SŁONICA
Jedzenie!
Nareszcie.
Myślałam, że umrę tu z głodu. (wącha trąbą jedzenie) Świeżutkie. To
rozumiem.
Nieźle się spisałaś, Sroczko.
SROKA
Wszyscy
się postarali,
Kruszynko.
♫
Przysmaki
dla Kruszynki
Delicji
wielki stos
Do
brzuszka same lecą
Ich
woń poraża nos.
SŁONICA
Jak
to poraża?
SROKA
No,
że takie dobre.
SŁONICA
Aha.
Oblizuje
się. Chce jeść, ale Sroka
śpiewa dalej.
SROKA
♫
Przysmaki
dla Kruszynki
Poziomki,
szyszki, miód
Smacznego,
gościu miły,
Pyszności
masz tu w bród!
SŁONICA
Bardzo
roztropnie,
Sroczko.
Słonica
chce jeść, ale Sroka
śpiewa dalej.
SROKA
♫
Przysmaki
dla Kruszynki
Wyborne!
Niesie wieść
Pachnące
i soczyste
Po
prostu rozkosz jeść!
SŁONICA
Och,
przestań już śpiewać
i dawaj to jedzenie!
SROKA
Oczywiście.
Zobacz, to
przyniósł Borsuk. (Słonica połyka jedzenie od Borsuka)
Żołędzie
– Dziki. A
szczaw i szpinak – Zajączki.
Słonica
pożera szybko zgromadzone
przysmaki. Przy
szczawiu krzywi się.
SROKA
I
jak? Dobre?
Słonica
ciamka niezdecydowana.
Sięga po następną
miseczkę jedzenia.
SROKA
I
jak? Dobre?
Słonica
dłubie w zębach. Przez
chwilę zastanawia się.
SŁONICA
Może
być.
WIEWIÓRKA
A
to miodek. Od
Niedźwiedzia.
SŁONICA
Miodek?
Gdzie? Gdzie?
WIEWIÓRKA
Tutaj,
w tej baryłce.
Słonica
wypija miód
duszkiem. Odrzuca baryłkę.
SŁONICA
Mniam,
mniam. Mmm. Pycha!
(oblizuje się) Od Misia, powiadasz? Jego szczęście, że
przyniósł
tę baryłkę.
Gdybym sama poszła szukać miodu, niechybnie poniszczyłabym barcie.
Strasznie
jestem niezgrabna.
WIEWIÓRKA
Oj,
pszczółki. Z nimi
trzeba bardzo ostrożnie.
SŁONICA
Same
widzicie, wszystko
robię dla waszego dobra.
Sięga
po orzechy.
WIEWIÓRKA
A
to świeżo łupane
orzechy. Moje.
Wiewiórka
przytrzymuje
miseczkę, Słonica przysuwa ją
siłą.
WIEWIÓRKA
Smacznego.
SŁONICA
Dziękuję.
Słonica
pożera orzeszki jednym
haustem. Nagle krztusi
się, kaszle, kicha.
SŁONICA
Ekh!
Ekh!
Wyjmuje
trąbą z gardła garść rudej
sierści.
SŁONICA
A
to co? Co za brak
higieny!
SROKA
Wiewiórko!
WIEWIÓRKA
Co,
Wiewiórko! Musi być od
razu na mnie? Jakbym tylko ja w tym lesie się czesała!
Obrażona
Wiewiórka
odchodzi.
SŁONICA
Patrzcie,
jaka obrażalska!
A jak żałowała mi orzeszków! Widziałaś? Widziałaś, Sroczko?
SROKA
Zbierała
je całą jesień.
SŁONICA
Straszna
grzebuła. No, to
po tej przekąsce zjadłabym wreszcie śniadanko.
Słonica
sięga po kolejną porcję
jedzenia, ale niczego
już nie ma.
SŁONICA
A
wanienka bananów? A
pomarańcze?
Niezadowolona
macha trąbą. Ptaki
kulą się w gniazdach.
Sroka jest zawstydzona.
SROKA
Kiedy
u nas… W naszym
lesie… Nie ma. Nie ma.
SŁONICA
Co
za głusza! Taka głodna
tu leżę.
SROKA
(do
ptaków) Słyszałyście?
Gość jeszcze by zjadł!
PTAK
Może
jednak…?
SŁONICA
Z
pewnością by zjadł.
Ptaki
odlatują.
SŁONICA
Tak
lepiej. Jeszcze tylko
pazurki.
SROKA
Pazurki?
Co z nimi?
SŁONICA
Są
za długie.
Słonica
wywala się brzuchem do
góry i pokazuje pazurki.
SROKA
I
co?
SŁONICA
Jak
to co? Trzeba
przystrzyc, a sama nie dam rady. O, widzisz? Nie dosięgam. Chyba ktoś z
was to
potrafi?
Zapada
cisza.
SROKA
To…
to chyba tylko
Bóbr.
Ale on jest bardzo zajęty.
SŁONICA
Tak
się dla was staram, a
tu taka niewdzięczność! Och, jak cierpię! Po prostu męki!
SROKA
Dobra,
już dobra, poszukam
Bobra.
Sroka
odlatuje. Przylatują ptaki z
jeżynami.
SŁONICA
Jeżynki!
Bardzo dobrze. Żeby
już was nie kłopotać, od razu tu wrzucajcie.
Otwiera
szeroko buzię. Ptaki
wkładają jeżyny wprost do
jej gęby.
SŁONICA
Mm,
pyszne jeżynki. Chaps!
Chaps! Same widzicie jak dbam o wasz las. Gdybym poszła sama je zrywać,
z
pewnością wszystko bym rozdeptała.
Wkłada
okulary przeciwsłoneczne,
zakłada nogę na nogę.
SŁONICA
Jeżyn
już dość.
Pośpiewajcie.
PTAK
Znam
taką jedną piosenkę.
O słoniu. Może być o słoniu?
SŁONICA
Może
być.
Ptak
śpiewa piosenkę, refren
śpiewają ptaki chórem.
PTAK
♫
Pewien
komar młody zapragnął raz
szczerze
Skosztować
krwi słonia ot tak, na
wieczerzę
A
że był wytrwały, to po trudach
wielu
Na
grzbiecie bociana doleciał do
celu.
Tirli-lili-laj.
Słoń
tak jak co wieczór
poziewał pod palmą
Liściem
się wachlował, bo było mu
parno
Komar
werwy pełen uzbroił się w
tupet
Wziął
rozpęd i wierzcie ukąsił go
wreszcie.
Tirli-lili-laj.
Skóra
była twarda i
słoniowo gruba
Wkuć
się jedna sprawa, uwolnić -
to druga
Słoń
ani to poczuł, ruszył tylko
uchem
I
życia komara pozbawił tym ruchem.
Tirli-lili-laj.
W
trakcie piosenki Słonica
zasypia. Ptaki śpiewają coraz
ciszej.
Scena
5.
Słonica śpi w najlepsze. Nadchodzi Bóbr ze Sroką. BÓBR
Sroczko
i to ma być takie
ważne?
SROKA
Bardzo
ważne.
BÓBR
Mam
obgryzać słoniowe
pazurki? Przecież może zalać nam las!
SROKA
Ojej,
na pewno zdążysz.
Zresztą tylko ty nic nie przyniosłeś dla gościa.
BÓBR
Gościa!
Dobre sobie!
(szepce) Sroczko, ona znowu śpi!
SROKA
Dziwne,
ciągle śpi, albo
je. Może słonie zapadają w sen letni?
BÓBR
Ja
myślę, że ona jest po
prostu leniwa. Przez cały dzień nie zrobiła nic pożytecznego!
SROKA
Pst!
Jeszcze usłyszy. Ma
takie wielkie uszy.
BÓBR
A
gdzie tam, śpi jak
zabita.
SROKA
Skoro
śpi, niech śpi. A my
cichutko, cichusieńko sobie pójdziemy…
Cicho
wycofują się. Słonica unosi
ucho. Bóbr i Sroka
zamierają bez ruchu. Słonica opuszcza ucho. Bóbr i Sroka
znowu
się wycofują.
Sroce udaje się oddalić. Słonica budzi się.
SŁONICA
Uuaaa!
No, nareszcie,
Bobrze. Czekam tu od wieków! Co się tak chowasz?
BÓBR
Nie
chciałem ci
przeszkadzać.
SŁONICA
Jaki
milusi boberek! No,
bierz się za pazurki. Tylko uważaj, żebyś nie pokaleczył mi
skórek.
Bóbr
zabiera się za
pazurki.
SŁONICA
Nawet
nie wiesz, jakie to
dla was szczęście.
BÓBR
Nie
wiem.
SŁONICA
Gdybyś
mi nie obgryzł
pazurków, mogłyby mnie boleć paluszki. A kiedy mnie bolą
paluszki, to nie
patrzę, gdzie staję. Kto wie, kogo bym rozdeptała?
Zza
krzaczka wychyla się Żuczek
Gnojarek.
ŻUCZEK
Obgryzaj,
Bobrze,
obgryzaj!
BÓBR
A
ty tu czego, Żuczku
Gnojarku?
ŻUCZEK
Czekam.
BÓBR
Na
co?
ŻUCZEK
Przecież
Kruszynka już
trochę pojadła. To może teraz…?
BÓBR
Iii…!
Lepiej zmykaj! No,
już!
ŻUCZEK
Nikt
nie ceni mojej pracy!
A niechby tylko mnie zabrakło!
Urażony
Żuczek odchodzi.
Bóbr wciąż obgryza pazurki.
SŁONICA
Sam
widzisz, wszystko
robię dla waszego dobra.
BÓBR
Dobra,
dobra. Hem, hem.
SŁONICA
Tak,
jestem taka dobra! I
wrażliwa. I odważna.
BÓBR
Jakbym
był taki wielki,
też bym się nikogo nie bał.
SŁONICA
To
nie tak, Bobrze. Odwaga
nie zależy od rozmiarów. Niektórzy –
nawet bardzo
duzi – boją się na przykład
węży.
BÓBR
No
tak. Albo pająków.
SŁONICA
Albo
os.
BÓBR
Albo
myszy.
SŁONICA
(zrywa
się) Myszy? Jakie
myszy? Gdzie myszy?
BÓBR
Mówię,
że niektórzy
boją się myszy.
SŁONICA
A,
niektórzy. Właśnie.
Niektórzy boją się na przykład, że mysz może wskoczyć im na
nogę, albo na
trąbę… Och, coś okropnego!
BÓBR
Na
trąbę?
SŁONICA
No
ale jeśli ktoś jest tak
odważny jak ja, to nie boi się niczego.
Słonica
kładzie się na trawie, coś
jednak jej nie
pasuje. Maca po trawie. Zrywa się.
SŁONICA
Brr,
jaka zimna woda! Skąd
to?
Bóbr
łapie się za głowę.
BÓBR
A
mówiłem! Ostrzegałem!
Powódź! Zaczyna się powódź!
SŁONICA
Będzie
bardziej mokro?
BÓBR
Ba!
Jest tylko jedna rada.
Położysz się przy grobli, którą kończę, a ja raz-dwa ją
naprawię!
SŁONICA
Ja?
W zimnej wodzie?
Przecież już ci mówiłam, że słonie nie pracują. Zwłaszcza w
takich warunkach!
BÓBR
Ale…
SŁONICA
Pójdę
poszukać jakiegoś
suchego miejsca.
Koniec fragmentu CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ (z piosenkami) oraz TUTAJ (bez piosenek)
|