CAŁOŚĆ W PDF DOSTĘPNA
(z piosenkami) Moc
prezentów Izabela
Degórska przedstawienie
na czas
świąt Bożego Narodzenia, mikołajek i choinkowych bali WSZELKIE
PRAWA ZASTRZEŻONE Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany. Występują Filipek Śnieżynka / Diablica Elf Pracuś Elfka Diabeł Diablik (lub Diabliczka) Boruta Święty Mikołaj Scena 1. Biegun Północny, pakowalnia prezentów. Pakowalnia funkcjonuje jak fabryka. Z jednej strony nadlatują barwne pakunki, z drugiej - kartki z imionami dzieci i kokardy. Uśmiechnięte elfy wiążą do pakunków kokardy i przykleją kartki, a następnie wkładają je do ogromnego czerwonego worka. Worek zdaje się nie napełniać. Elfy śpiewają przy pracy. PIOSENKA ELFÓW Dzyń, dzyń, dzyń, ding, dang, dong Jaki miły dzwonków ton Skrzypi śnieg, świerków woń No i wreszcie przyjdzie On. Mikołaj, Święty Mikołaj Tak śpiewa elfów chór Mikołaj, Święty Mikołaj Prezentów wiezie wór. Ding, dang, dong, dzyń, dzyń, dzyń Dziś się spełnią wasze sny Tak jak śnieg, z sani w noc Podarków spadnie moc! Mikołaj, Święty Mikołaj Tak śpiewa elfów chór Mikołaj, Święty Mikołaj Prezentów wiezie wór. Wchodzi Śnieżynka z młodym elfem. Nowy, w odróżnieniu od schludnych kolegów, ma krzywo zapięty i pognieciony strój, a buty zawiązane na straszne supły. Rozgląda się ciekawie. Sprawia wrażenie nieco gapowatego. ŚNIEŻYNKA A tu, Filipku, pakujemy prezenty do worka Świętego Mikołaja. Filipek ogląda „taśmę z prezentami” i wór. Nie słucha Śnieżynki, zajęty oględzinami. FILIPEK On chyba nie ma dna…! ŚNIEŻYNKA A że czasu zostało już mało, zostaniesz tu do pomocy. Będziesz pakował prezenty, naklejał… Filipek potyka się i wpada do jakiegoś kartonu. Wychodzi z konfetti we włosach. Śnieżynka próbuje doprowadzić go do porządku. ŚNIEŻYNKA Filipie! Ty wcale nie uważasz. A to ważne. Właśnie tu będziesz od dzisiaj pracował. FILIPEK Tu? Co, tu? ŚNIEŻYNKA Będziesz pakował prezenty, naklejał na nie karteczki z imionami dzieci, a na koniec wkładał je do worka. FILIPEK Tyle prezentów…?! A dlaczego ja? To strasznie męczące. Elfy przerywają pracę. Są oburzone. ELFKA Co za wstyd! Jeszcze ktoś pomyśli, że elfy są leniwe! Elfy rzucają w Filipka papierkami. ELF PRACUŚ To ci leser! ELFKA Leniuch! Obibok! ELF PRACUŚ Śnieżynko, czy on, aby na pewno, jest elfem? Filipek chowa się przed nimi za Śnieżynką. Śnieżynka tupie nogą. ŚNIEŻYNKA Elfy, spokój! Filip jest nowy, wszystkiego musi się nauczyć. Proszę, bądźcie dla niego mili. Pokażcie mu wszystko i wytłumaczcie. Wtem słychać jakiś charakterystyczny dźwięk i z wybranego elementu scenografii wyskakuje długa lista z wydrukiem. Śnieżynka ją zabiera. ELF PRACUŚ Czy to…? ŚNIEŻYNKA Niestety tak. To lista niegrzecznych dzieci… ELFKA Ojej… Ale dostaną coś na święta…? ŚNIEŻYNKA To już zależy od Mikołaja… On najlepiej wie, kto zasłużył, a kto nie. No, na mnie już pora, wybaczcie. (oddala się) To się Mikołaj zmartwi… Śnieżynka wychodzi zasmucona z listą. FILIPEK Dla nas to chyba lepiej. Będzie mniej prezentów do pakowania. ELFKA Głuptas z ciebie. Przecież my uwielbiamy szykować prezenty dla dzieci! ELF PRACUŚ (do Elfki) Naprawdę zastanawiam się, czy jest elfem… Nawet ubrać się porządnie nie potrafi. Filipek jest zawstydzony. ELFKA I butów nie umie wiązać! Sam zobacz! Supeł na suple! To jak zawiąże wstążki na prezentach? FILIPEK Może na supełek? Na supełek umiem. ELFKA Nie można! Na paczuszce powinna być piękna, wielka kokarda. Lepiej chodź, Filipku, pokażę ci jak to się robi. Trzeba tak, potem tak i już! FILIPEK Łatwizna. Trzeba tak, potem tak i już! ELFKA Przywiązałeś mnie. FILIPEK Co? ELFKA Do prezentu. FILIPEK Przepraszam. (próbuje odwiązać Elfkę plącząc przy tym kokardę) Jeszcze tylko tu pociągnę, tu poprawię… Och! Nie chciałem! Elfka jest cała zakutana we wstążki. Podskakuje. ELFKA Czy robisz to specjalnie? FILIPEK Nie, skądże! Pracuś rozcina supły. ELF PRACUŚ No to mamy pomocnika! A może będziesz przyklejał karteczki z imionami dzieci? FILIPEK Tak, karteczki! Jestem świetnym przyklejaczem karteczek! ELF PRACUŚ Tylko popatrz. Tu smarujesz, a tu przyklejasz. Wszystko według listy. FILIPEK Łatwizna. Tu smaruję, tu przyklejam. Wszystko według… (przykleja karteczkę na nos Elfa Pracusia) Och, przepraszam. ELF PRACUŚ Nic nie szkodzi. Elfy bardzo lubią chodzić z papierkami na nosie. Przykleja karteczkę na nos Filipka. Śmieją się. ELF PRACUŚ Mam nadzieję, że do przerwy śniadaniowej nauczysz się przyklejać karteczki tam, gdzie trzeba. Elfy nucąc pogrążają się w pracy a w tle widać zakradającego się Diabła. Wreszcie dźwięczy DZWONEK (inny niż z „faksu”) na przerwę śniadaniową. Elfy opuszczają pomieszczenie. Scena 2. W pakowalni nie ma żadnego elfa. Widać tylko częściowo wypełniony wór Świętego Mikołaja, a w kącie kilka niespakowanych prezentów. Rozglądając się na wszystkie strony zakrada się Diabeł z rogami i czarną brodą. Ma na sobie czerwoną czapkę, elegancki, czarny zimowy płaszcz i czarne buty z cholewami, a na dłoniach rękawiczki. Niesie widły. DIABEŁ (gwiżdże) No, Diabliku, wolna droga! Dawaj tu czarci worek! Wbiega Diablik. Niesie wielki wór, identyczny jak Mikołaja, który strasznie się chyboce. Diablik chichoce, bo bawi go, że rozrabia. DIABLIK Gdzie położyć, ekscelencjo? DIABEŁ zastanawia się. DIABEŁ Połóż tu… Albo nie. Lepiej tam. Nie, tam nie! DIABLIK To może tu? (Diabeł kręci głową) A tutaj? Diablik miota się z wielkim worem, nosi go z miejsca na miejsce. DIABEŁ Może… Albo nie. Chyba… Albo… Nie. Tam też nie. Diablik opada z sił. DIABLIK Ekscelencjo, gdziekolwiek! DIABEŁ Nie można gdziekolwiek! Jak mi Boruta doskwiera, nie można. To ważna misja, trzeba pomyśleć, a co nagle, to po diable. (wali widłami Diablika po głowie) Póki co mój plan sprawdza się wyśmienicie, nie pozwolę ci go zepsuć. Diablik dyszy na worze. Udaje, że go przesuwa. DIABLIK Też mi plan. Nawet nie wie, gdzie go mam postawić. Ja się narobię, a on potem dostanie nagrodę. Niech mnie diabli, jeśli coś na to nie wymyślę. DIABEŁ Co ty tam knujesz? DIABLIK Knuję, knuję. DIABEŁ No, skoro knujesz, to odpocznij nieco. Knucie to uczciwa, diabelska robota. Diablik odpoczywa na worku; kiedy na nim siada, zrywa się na chwilę, bo coś go kłuje. Diabeł pije z piersiówki „Ogień piekielny”, aż mu dym spod płaszcza uchodzi. DIABLIK Ekscelencjo, a po co właściwie przytargałem tu ten wór? Zdradź mi wreszcie! DIABEŁ No dobrze. Rozgląda się podejrzliwie, wreszcie mówi ściszonym głosem. DIABEŁ Sam wiesz, jak staram się, żeby dzieciaki były niegrzeczne! Szepcę im do uszka… kuszę… namawiam do złego… DIABLIK A one słuchają się…! Oj, słuchają! DIABEŁ Za mało. A do tego, nawet jeśli narozrabiają, to potem żałują i przepraszają! Okropność! Diabły syczą z oburzenia i wstrętu. DIABLIK Ja nigdy nie przepraszam! I nie żałuję, kiedy narozrabiam…! Nic, a nic! DIABEŁ Dobry Diablik, dobry. To znaczy zły! Strasznie zły! DIABEŁ klepie po głowie Diablika. DIABEŁ Najgorsze jednak jest to, że w nagrodę za grzeczność dostają od Mikołaja takie coś…! Popycha z obrzydzeniem widłami karton, na którym leży kilka niespakowanych zabawek. DIABEŁ Ale koniec z tym! W tym roku bachorki dostaną nasze prezenty! DIABEŁ śmieje się diabolicznie i pokazuje na wór, który przytachał Diablik. DIABLIK To znaczy jakie? DIABEŁ Diablo dobre! (zachwala) Proce! Albumy z potworami! Prezentuje niektóre prezenty – brzydkie, poniszczone, opakowane byle jak lub bez opakowań. DIABLIK Genialne! DIABEŁ Grę komputerową "Łubu-dubu 8"! DIABLIK Świetna gra! Rozwala się wszystko, co podejdzie pod lufę! DIABEŁ Książki ze strasznymi bajkami. Żeby płakały po nocach! DIABLIK Chi, chi, chi! I pierdzące poduszki! DIABEŁ Puzzle, w których brakuje części! Żeby się złościły! O tak! Grrryyy! DIABLIK I przytulankę „śmierdzący Gienio”! DIABEŁ A wszystkie rozniesie za nas sam Mikołaj! Ha! (puszy się i śpiewa) Ja wiem dobrze, ja wiem lepiej Czego dzieciom trzeba Muszą co dzień skarżyć Bić się, drapać, gniewać! Cha, cha, cha! U-cha-cha! Mam diabelski plan! Więc na moje superdary Czar rzuciłem wieczny Że kto dotknie mych prezentów Już nie będzie grzeczny! Cha, cha, cha! U-cha-cha! Taki jest mój plan! I ostatnia to Wigilia! I ostatnie święta! Bo za rok o nich Mikołaj Nie będzie pamiętał! Cha, cha, cha! U-cha-cha! Taki jest mój plan! DIABLIK Cha, cha, cha! U-cha-cha! To diabelski plan! Diabły śmieją się diabolicznie. DIABLIK Cóż za rozum, ekscelencjo! Aż dziw, że się mieści między rogami! DIABEŁ Uwielbiam pochlebstwa. W nagrodę dostaniesz… coś wyjątkowego! DIABEŁ rzuca Diablikowi włochatego pająka. Diablik łapie go w uniżonej pozie i zjada. Jest diablo szczęśliwy. Wtem pojawia się Elfka i Elf Pracuś. Elfka niesie wiązkę rózeg. Przerażone diabły w ostatniej chwili chowają się za wór i zostają niezauważone. ELFKA Na półce „prezenty dla niegrzecznych dzieci” znalazłam tylko to. ELF PRACUŚ Rózgi? ELFKA Są zaczarowane. Biją tylko wtedy, kiedy poczują, że ktoś knuje coś bardzo złego. Rózgi poruszają się, jakby chciały polecieć w stronę ukrytych diabłów (przed nimi jest Pracuś). Elfka przytrzymuje szamoczące się rózgi. ELF PRACUŚ (oburzony) Są zepsute. Przecież tu nikt niczego nie knuje! ELFKA Zepsute… Może to i lepiej. Nie chciałabym nikomu dawać takiego prezentu. Chociaż…? Nie, poszukam czegoś innego. ELFKA i Elf Pracuś zmierzają do wyjścia. Biorą ze sobą termos i drugie śniadanie. ELFKA A co myślisz o Filipku? Nada się? ELF PRACUŚ Stara się, to najważniejsze. Wezmę dla niego czekoladowego mikołajka. Elf i Elfka znikają za kulisami. Dopiero teraz diabły wychodzą z ukrycia. Oddychają z ulgą. DIABEŁ Było blisko…! No nic, bierzmy się za czarcie podarki! DIABLIK Ale… Ekscelencjo… Co z tymi, tu? Pokazuje na paczki, które jeszcze nie zostały włożone do worka. Diabeł chichoce. DIABEŁ Zaraz sam zobaczysz! (macha widłami) Hopsium, popsium, fiki-miki, zimby-gzimby-bęc! Diablik wyczekuje na efekt, ale nic się nie dzieje. DIABLIK (rozczarowany) To wszystko? Jakieś kiepskie to zaklęcie. DIABEŁ Ale diablo skuteczne. Kto tylko dotknie tych prezentów będzie tak nieznośny, że aż strach…! Gorzej z tymi… w worku. Pokazuje na wielki wór Świętego Mikołaja. DIABEŁ Tych jest za dużo. Dlatego właśnie je podmienimy. Worek Mikołaja wyrzucimy, a nasz - damy dokładnie na jego miejsce. I to póki elfy mają przerwę. Diabły podchodzą do Mikołajowego worka. Wyciągają do niego ręce… i odskakują jak oparzone. Głośno jęczą. DIABEŁ Aj, oj, ojejej! Ojć! Ałałał…! Jak piecze…! DIABLIK Ból nie do wytrzymania! Do żywego pali tą obrzydliwą… słodyczą, tą wstrętną… czułością. Uuuch… Ohyda! DIABEŁ Diabliku, spróbuj jeszcze raz! Sam! (popycha go widłami w stronę worka) DIABLIK Litości, ekscelencjo! Przecież to worek świętego, czarcia łapa tknąć go nie może! Wstrząsa się głośno od tego doznania i spluwa z obrzydzeniem. DIABEŁ na chwilę zdejmuje czapę i widać jego ROGI. DIABEŁ Oj niedobrze, niedobrze…! Przecież te wszystkie zaślinione… zasisiane bachorki muszą dostać MOJE prezenty! Diabeł ze złością kopie czarci worek. Wchodzi Filipek; podjada czekoladowego mikołajka. Diabły są przerażone, że zostały zauważone. Próbują się ukryć, ale już za późno… Filipek jednak na ich widok uśmiecha szeroko. FILIPEK O, jak miło! Sam Mikołaj do nas zajrzał. DIABEŁ (spoglądając za siebie) Mi… Mikołaj? FILIPEK Ze swoim pomocnikiem. DIABLIK (rozglądając się) Z… nocnikiem?! FILIPEK A Śnieżynka nic nie mówiła, że cię wreszcie zobaczę. Filipek jestem, nowy elf. DIABEŁ (do siebie, z niedowierzaniem) To ci dopiero, ja… Mikołajem! (podejrzliwie do Filipka) A dlaczego mówisz do mnie Mikołaj? FILIPEK Oj, przepraszam, Święty (diabły wstrząsają się i plują) Mikołaj. No, masz płaszcz i czapkę, i buty. Nawet rękawiczki. I piękną brodę. Tylko… coś chudy jesteś. Filipek porównuje Diabła z postacią z czekolady i nie wie, co o tym myśleć. Diabeł zjada jego mikołajka, a kolorowe sreberko zgniata. Czekolada wyraźnie jest mu nie smakuje. DIABEŁ To z przepracowania. FILIPEK Może mógłbym pomóc? DIABEŁ Pomóc? Oj tak, pomóc! Cóż, mam pewien problem. Myślałem o tych prezentach, myślałem i… Widzisz, dzieci się zmieniają. One wcale już nie chcą lalek, klocków, ani misiów. To przeżytek. Dlatego przyniosłem nowe paczki. Są o tu, w worku. Piękne, wspaniałe, dokładnie takie, o jakich marzą dzieci. FILIPEK A ja, co ja mam zrobić? DIABEŁ Posprzątasz. Zaraz wyczaruję głęboką dziurę, a ty do niej wepchniesz stary worek. I już! FILIPEK A głęboka to będzie dziura? DIABEŁ Bardzo, bardzo głęboka. DIABLIK (chichocząc) Najgłębsza! DIABEŁ ściąga rękawiczki (widać mu długie czarne pazury) i rzuca czar. DIABEŁ Niech piekielny ogień stopi biały lód I wytopi dziurę na prezentów wór! Ukazuje się dziura. DIABEŁ No, Filipku, do dzieła! Filipek spycha z trudem wór Mikołaja do dziury. Słychać jak leci i z rumorem upada. Diabeł zaciera uradowany ręce. Diablik przesuwa czarci wór na miejsce worka Mikołaja. DIABEŁ Doskonale! To będą moje najlepsze święta! No, pora już na nas. A ty, elfie, pamiętaj, że zawsze znajdziesz robotę u nas, na dole! Śmieje się przeraźliwie i znika wraz z Diablikiem. Filipek drapie się po głowie. Nie rozumie co się stało. Scena 3. Biegun Północny. Elfka lamentuje, chodzi wokół Filipka i załamuje ręce. Elf Pracuś dłubie w nosie, pokazuje język, strzela z gumki do Elfki i przedrzeźnia Filipka. Słowem - jest nieznośny. ELFKA Olaboga! Co za nieszczęście! ELF PRACUŚ (do Elfki) Ale masz wielki nochal! I chodzisz jak kaczka! ELFKA Mam śliczny nosek! A chodzę jak… jak… modelka! Elf Pracuś śmieje się złośliwie i parodiuje jej chód. ELFKA (do Filipka) Jak mogłeś aż tak się pomylić? FILIPEK Bo… bo ja… ja jeszcze nigdy nie widziałem Mikołaja… ELFKA Ale czarci worek? Diabelskie prezenty? Aż się z nich kurzy! Od razu widać, że nie nasze! ELF PRACUŚ Ty, mały, co tak wytrzeszczasz gały? ELFKA Tylko głupiutki… niedoświadczony… naiwny elf by się nabrał! Filipek płacze. FILIPEK Buu… a tak chciałem pomóc Mikołajowi! ELF PRACUŚ Niech grubas sam dzieciom szykuje prezenty! FILIPEK Och, Pracusiu! Nie wolno przezywać Mikołaja! (do Elfki, wskazując na czarci worek) Na pewno się nie nadadzą? ELFKA Jeszcze się pytasz?! Są okropne! FILIPEK A te w kącie? ELFKA Zobacz, co zrobiły z Pracusiem. ELF PRACUŚ Bardzo dobrze mi zrobiły. Nareszcie wybyczę się za wszystkie czasy. (śpiewa) Nie ma to jak leżeć sobie Kiedy wokół praca wre W nosie dłubać, głośno ziewać No i jeszcze bawić się. Niech się inni męczą Niech starają się A ja będę wypoczywać Bo ja jestem leń. ELFKA Jesteś Pracuś! ELF PRACUŚ Jestem tak strasznie leniwym leniem, że nie chce mi się nawet stać! Ostentacyjnie siada na podłodze. ELFKA Jesteś najpracowitszym ELFem na biegunie! I uwielbiasz pomagać Świętemu Mikołajowi! ELF PRACUŚ Iii…tam! Praca, praca! Wciąż tylko praca! Nu-da! ELFKA Ale święta za pasem! Nic nie pomożesz? ELF PRACUŚ Figa z makiem! Elf Pracuś kładzie się do snu. ELFKA Sam widzisz, Filipku, dotknął tylko jednej małej paczuszki i zbiesił się okrutnie. FILIPEK I co z nim teraz będzie? ELF PRACUŚ Będę jadł, będę spał i się będę z was w nos śmiał! ELFKA Na szczęście to elf. Wymoczę go w przeręblu i będzie jak nowy. Ale prezenty! W ogóle nie nadają się do niczego! I to wszystko przez ciebie! FILIPEK Och! I co mam teraz zrobić? ELFKA Najlepiej zejdź mi z oczu! No, już! Teraz to dopiero mam huk roboty! FILIPEK Ale ja chcę pomóc! Proszę! ELFKA Już pokazałeś, co potrafisz! No, zmykaj! I nie kręć mi się tu pod nogami! Spróbuję chociaż odczarować nasze prezenty. Miły uśmiech, ładne minki Bądź prezentem dla dziewczynki! (z paczuszki bucha dym) Na nic! Spróbuję z tym. Fajne rzeczy kryje paczka Bądź prezentem dla chłopaczka! (słychać strzał z korkowca) Oj, Filipku, aleś narozrabiał! Co teraz dzieci dostaną? Próbuje dalej odczarować prezenty cicho rzucając zaklęcia. Załamany Filipek odchodzi w kąt siąkając nosem. Zauważa dziurę. FILIPEK (do siebie) Przecież to ta dziura, do której wrzuciłem prezenty. Dna nie widać! No tak, ona sięga aż… aż… Aż do piekła! A może uda mi się odzyskać prezenty? Mocuje sznurek do jakiegoś elementu scenografii i przewiązuje się w pasie. Z lękiem patrzy w dziurę. FILIPEK A co mi tam, wskakuję! Naciąga na ELFie uszy czapkę i skacze w dziurę. Scena 4. Piekło. Diabeł puszy się przed Borutą. Diabeł ma widły, Boruta wielki pogrzebacz. W tle widać najpierw zakradającego się, potem podsłuchującego Filipka. DIABEŁ Melduję, że właśnie wróciłem z misji specjalnej na Biegunie Północnym. BORUTA I…? DIABEŁ Nie było łatwo. Zimno tam okrutnie. Wiatr wieje. Śnieg pada. Mróz trzeszczy. A w koło pełno podstępnych Elfów! Ale to dla mnie nic! BORUTA Udało się? DIABEŁ Musiałem wykazać się przebiegłością! Odpornością na zimno! I – to było straszne! – na obrzydliwy smak czekolady! (pluje i wstrząsa się z obrzydzenia) BORUTA Ale udało się? Mów, do diabła! DIABEŁ Ba! W tym roku diabelskie prezenty rozniesie sam Mikołaj! DIABEŁ śmieje się diabolicznie. BORUTA mu wtóruje. BORUTA A co z jego paczkami? DIABEŁ Cały wór jest tu, w piekle! Został tylko mały stosik, a i on całkiem na nic. Machnąłem moimi widłami, o tak! I go zauroczyłem! Z dumą prezentuje widły. BORUTA Hm, a co to za widły? DIABEŁ Diablo dobre. Mają wielką moc dzięki odpowiednim składnikom. Najpierw napluł na nie największy łobuz, o tak: tfu, tfu, tfu! BORUTA Fuj! Oplułeś mnie! DIABEŁ Wybacz, Boruto. Potem złoiłem nimi skórę największej złośnicy. O tak: łup, łup, łup! BORUTA Ała-łał! Oj, boli! Czego mnie tłuczesz, diabli pomiocie? DIABEŁ Och, to dlatego, że wczułem się w opowieść. No i najważniejszy składnik… BORUTA chowa się za tron. DIABEŁ Przez sto dni moczyłem je w kocich smarkach. BORUTA z ulgą wychodzi zza tronu. DIABEŁ I dlatego są takie mocne. Szach! Ciach! Łup! Tłucze nimi znowu Borutę. BORUTA Dosyć, już dosyć tych przepisów na czarcie widły! DIABEŁ Zgadza się. Najwyższa pora na pochwały. BORUTA Spisałeś się doskonale, to trzeba przyznać! Ale czy jesteś pewien, że twój podstępny plan się udał? DIABEŁ Jak ciebie nie cierpię, Boruto! Obyś doskwierał mi wiecznie. BORUTA I dobrze widziałeś, jak ELFy wróciły i nic a nic się nie poznały? DIABEŁ Oczywiście! Czekałem bardzo długo, żeby się upewnić! BORUTA I nie kłamiesz? DIABEŁ Niech mnie ogień piekielny pochłonie, jeśli łżę! Bucha dym. BORUTA Cóż to znaczy? DIABEŁ Aaa… Eee… No, może trochę niedokładnie… To znaczy… Może nieco… Może to było… BORUTA Niech mnie diabli! Kłamiesz! Znowu łżesz! Przybiega Diablik. DIABLIK Ktoś mnie wzywał? BORUTA Łapać go! Trzymać! BORUTA i Diablik razem gonią Diabła. DIABEŁ gubi swoje widły. Zbiegają ze sceny. Z kąta wychodzi Filipek. Potyka się o widły. FILIPEK Aha, więc to tym zaczarował nasze prezenty! Już więcej nic nam nie zepsuje! Łamie trzonek wideł. Błyska. FILIPEK Teraz tylko odzyskać Mikołajowe prezenty! Scena 5. Piekło. Diablica czyści ze złością wielki kocioł strasznie przy tym hałasując. Nuci przy tym pod nosem okropnie fałszując. PIOSENKA DIABLICY Pucu-pucu, chlastu-chlastu Nie mam łapek jedenastu Czemu więc ten kocioł drapię Czyszczę, skrobię, myję, sapię. Grry-grro-grra! Grry-grro-grra! Ale jestem zła! Co za afront dla diablicy Nawet kiedy krocie płacą Zamiast leżeć i złorzeczyć Kalać sobie łapy pracą. Grry-grro-grra! Grry-grro-grra! Ale jestem zła! Nagle spostrzega skradającego się Filipka. DIABLICA A, tuś mi się skrył! FILIPEK Ja? DIABLICA Czekam już od tygodnia! Boruta mówił, że mi kogoś przyśle do pomocy! Łapie go za ucho. FILIPEK Ojojoj! Ale nie mnie! DIABLICA Dosyć tego! Trzeba ten kocioł porządnie wyszorować! No, już! Kopie Filipka w stronę kotła. FILIPEK Na pewno chodziło o kogoś innego! DIABLICA Och, jak ja tego nie lubię! Wokół same leniuchy i kłamczuchy! Zawsze się wykręcają! Diablica wsadza go do kotła. FILIPEK Kiedy ja nawet nie jestem diablikiem! DIABLICA No, to żeś wymyślił! A kim? Świętym, tfu, tfu, Mikołajem? FILIPEK Nie. Jestem elfem. DIABLICA Dobra, dobra. A ja jestem Śnieżynką. Szoruj i nie gadaj. Filipek chcąc nie chcąc zaczyna szorować kocioł. FILIPEK Nawet jesteś do niej podobna. Tylko kocmołuch z ciebie straszny. DIABLICA Skąd wiesz, że jestem do niej podobna? FILIPEK Jak siostra bliźniaczka! DIABLICA Cii! Nikt się nie może o tym dowiedzieć! Taki wstyd! Moja siostra – Śnieżynką! Obciach totalny. FILIPEK Nie, nie. Jest bardzo miła. DIABLICA Właśnie! FILIPEK I uczynna! DIABLICA Ale siara! FILIPEK I taka ładna! Zawsze ślicznie uczesana, w białej sukieneczce… Diablica zasłania uszy. DIABLICA Nie mów nic więcej! FILIPEK Czyściutka. DIABLICA Brr! Zamilcz! Ani słowa o… FILIPEK Śnieżynce? DIABLICA Gry-gry-gry! Nic nie słyszę! FILIPEK Kiedy to taka dobra dzieweczka. Po prostu ulubienica Świętego Mikołaja! DIABLICA Dosyć! Wygrałeś. Idź do czorta! Tylko mi nie dokuczaj! Filipek wyłazi z kotła. FILIPEK To nie muszę już czyścić kotła? DIABLICA Nie musisz. Zgiń, przepadnij, diable rogaty! No, na co czekasz? Sio! FILIPEK Bo… skoro widujecie się tak rzadko… DIABLICA Nie rzadko! Wcale! FILIPEK To może coś jej od ciebie przekazać? DIABLICA Niech ją złapie czkawka! Niech stłucze kolano! Połknie żabę! Niech jej kołtun… FILIPEK Starczy, starczy, już chyba wiem, czego jej życzysz. Diablica poprawia fryzurę; z włosów ulatują muchy (słychać dźwięk ich lotu). Diablica chwyta jedną i ją zjada. DIABLICA Sam widzisz, co ja z nią mam. Wstyd na całe piekło! Grzeczna dziewczynka! Fuj! Czego tu jeszcze stoisz? FILIPEK Szukam worka Świętego Mikołaja. Z prezentami. DIABLICA To idź szukać gdzie indziej. Tutaj go nie ma. FILIPEK No to klops! Przyjdzie mi się tłuc jak Marek po piekle. DIABLICA Ajajaj, niedobrze. FILIPEK Jak to miło, że się tym martwisz! DIABLICA Wcale nie jestem miła! Tylko… hm… będziesz się tak tłuc i tłuc, i nie wiadomo kogo spotkasz. A jak zaczniesz chlapać jęzorem na prawo i lewo o… Cii! Nie, mów! FILIPEK Śnieżynce? DIABLICA Uch! Nie cierpię być uczynna! Dostaję od tego krost na języku! Kiwa na Filipka i szepce mu coś do ucha. Słychać urywki: W prawo… Za kotlem… FILIPEK Aha. Aha. Rozumiem. DIABLICA A jakby cię ktoś złapał, to nigdy mnie nie spotkałeś! FILIPEK Przecież to kłamstwo! Nieładnie kłamać. DIABLICA Bardzo ładnie. Wszystkie diabły kłamią. FILIPEK Skoro tak, to kiedy im mówię prawdę… to mi i tak nie wierzą?! DIABLICA Bardzo sprytnie pomyślane. Diablo pokrętnie! FILIPEK Dziękuję ci, bardzo mi pomogłaś! DIABLICA A to łobuz, dokucznik, złośnik! Coś czuję, że mi… oooch! Krosty! Mam pełno krost na języku! Filipek odchodzi. Macha jej na pożegnanie i śle całusy. DIABLICA Jaki zdolny czort! Tu, w piekle, czeka go wielka kariera! Niech mnie diabli, jeśli wiem, czy sobie ze mnie kpił, czy nie! Pojawia się Diablik. DIABLIK Ktoś mnie wzywał? DIABLICA A, tuś mi się skrył! Od tygodnia czekam! Boruta obiecał, że mi kogoś przyśle do pomocy. DIABLIK (kryjąc się) Ale nie mnie! DIABLICA Patrzcie go, kolejny krętacz! (łapie go za ucho) Hop, do gara! I wyszoruj go dokładnie! Diablik próbuje umknąć Diablicy. Koniec fragmentu CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ (z piosenkami) oraz TUTAJ (bez piosenek)
|