CAŁOŚĆ W PDF DOSTĘPNA 

Bajka o szczęściu

Izabela Degórska


WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
© pod opieką  ADiT
wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji
agencja@adit.art.pl


Dostęp do
bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany.



Występują:


STARUSZEK
MYSZKA
KOGUT
ŚWINKA
HANDLARZ
OSIOŁEK
ŚMIERĆ
KLAUN
GAPIE



Scena 1.

W oddali las, na pierwszym planie wiejskie podwórko – drewniany surowy płot, na którym siedzi Kogut, składzik na polana, cembrowana studnia, spora beczka i dorodna jabłoń z kilkoma zielonymi listkami. Nieco w głębi malutka, biedna drewniana chata. Przed chatą stoi prosta ławka z surowego drewna. Słychać śpiew ptaków przerwany na chwilę głośnym pianiem Koguta. Z domu wychodzi chudy Staruszek z siwą brodą. Jest pogodny i uśmiechnięty. Siada na ławce przed domem i przeciąga się.

STARUSZEK
Jaki piękny wiosenny dzień! Słońce świeci, ptaki do nas wróciły zza morza i tak cudnie śpiewają, nasza jabłoń już niedługo cała będzie w kwiatach jak panna młoda… Czego więcej można chcieć od życia?

KOGUCIK
Oj piękny dzień, piękny! To dlatego, że tak ładnie dziś piałem! Kuku-rykuuuu!

STARUSZEK
(z uśmiechem) A toś wymyślił, smyku! Dzień ładny od twojego piania. Ale głos masz mocny, piejesz jak król koguci.

KOGUCIK
O tak, jak król! Jak koguci król!

Kogut trzepoce skrzydłami, podfruwa na płot i pieje jeszcze raz, bardzo głośno. Wtedy z komórki za składem drewna powoli wychodzi Świnka. Świnka jest chuda.

ŚWINKA
Dziadku, on znowu mnie obudził! Spałam sobie smacznie i śniły mi się obierki z sosem, kiedy on zaczął tak głośno piać. Powiedz mu coś! Chrum, chrum!

STARUSZEK
Oj świnko, leniuszku, już biały dzień. Pora nie śnić o obierkach, ale je jeść.

ŚWINKA
Chrum?! Będą dziś obierki? Z sosikiem?

Staruszek zmartwiony drapie się po głowie. Świnka przygląda mu się chwilę, potem potrząsa ryjkiem.

ŚWINKA
No tak, nie będą. Pobiegnę sobie na pole i wyryję trochę korzonków. Wam też coś wyryć? Może tobie, koguciku? Nie? A tobie, dziadku? Też nie? To chociaż myszce przyniosę marchewkę. Taką młodziutką, przyprawioną świeżym błotem.

Świnka odchodzi. Staruszek sypie ziarno Kogucikowi, potem wyciąga z kieszeni kawałek bułki i powoli go je. Kogucik w tym czasie chodzi po podwórku, dziobie ziarno i podśpiewuje.

KOGUCIK
Taki piękni dzień, taki piękny dzień!
Nawet słońce z nieba do nas śmieje się.
Taki piękny dzień, że zapiera dech,
W taki dzień najlepszy jest radosny śpiew!
Taki piękny dzień, że aż chce się żyć.
Nikt nie pieje głośniej,
nikt nie ryje lepiej,
nie chroboce śliczniej, niźli my!

STARUSZEK
A właśnie, co do chrobotania. Gdzie jest myszka? Zawsze się gdzieś schowa!

Rozglądają się po podwórku i wołają Myszkę. Myszka, niezauważona przez pozostałych, wychyla się zza studni.

MYSZKA
A kuku!

STARUSZEK
A tuś mi się skryła! Mam dla ciebie okruchy z mojego śniadania. A świnka przyniesie ci marchewkę.

MYSZKA
Świnka jest świetna! Zresztą tylko ona ma oprócz mnie ogonek.

STARUSZEK
Ogonek jest taki ważny?

MYSZKA
O, tak! Przez cały ranek rozmyślałam i wiecie co? W ogonku musi być schowany rozum!

Myszka wskakuje Staruszkowi na kolana. Staruszek ją głaszcze, podaje jej okruszki i co chwila śmieje się z tego, co mówi Myszka.

MYSZKA
Sami popatrzcie na mnie. Mam ogonek? Mam! Umiem się schować tak, że nikt mnie nie znajdzie? Umiem! Ani ty, dziadku, chociaż jesteś zupełnie mądry, ani żadne z was, nie umie się tak chować. A ja umiem, bo mam taki schowany rozum. To taki rozum do chowania!

Kogucik stroszy piórka i trzepoce skrzydłami.

KOGUCIK
Co ty opowiadasz! Jesteś malutka, dlatego nie możemy cię znaleźć! Co ma do tego ogonek?

MYSZKA
A świnka?

KOGUCIK
Co, świnka?

MYSZKA
Najlepiej ze wszystkich umie szukać korzonków! To przez zakręcony ogonek. Gdyby miała prosty, to umiała by się chować, tak jak ja. Ponieważ ma zakręcony, to umie szukać!

Staruszek ociera łzy ze śmiechu.

STARUSZEK
Oj, głuptasku, głuptasku, ty jak coś wymyślisz, to boki można zrywać! I za to cię lubię!

Myszka myje się łapkami.

MYSZKA
Nie jestem głuptasem. Może nie wiem zbyt wiele, ale to dlatego, że mieszkamy tak daleko od innych. Prawie nikt nas nie odwiedza i nigdzie nigdy nie wyjeżdżamy. Nawet nie wiem, co jest tam, za lasem!

KOGUCIK
A co tam takiego może być ciekawego? Czy świeci tam inne słońce? A może ptaki piękniej śpiewają? I wiesz co? Tam mogą być myszki, które lepiej chrobocą od ciebie!

Myszka przestaje się myć.

MYSZKA
Jak to, lepiej chrobocą ode mnie? Nikt tak nie potrafi jak ja!

Zeskakuje z kolan Staruszka. W rytm muzyki tańczy. W trakcie tańca chroboce pazurkami o płot i studnię. Staruszek klaszcze do rytmu, a Kogut trzepoce piórkami.


Scena 2.

Puste podwórze. Jabłoń cała pokryta jest kwiatami. Przed chatkę zajeżdża z hałasem kolorowy wózek zaprzężony w Osiołka. Wózek załadowany jest po brzegi różnymi klamotami. Powozi brodaty Handlarz w pasiastym, wytartym surducie z naszytymi łatami w kontrastowym kolorze. Handlarz woła: prrr! Wózek zatrzymuje się gwałtownie, aż załadowany towar strasznie się chwieje. Handlarz zeskakuje z wózka i rozgląda się po obejściu.

HANDLARZ
(zwraca się do Osiołka) Oj, biednie tu. Interesu to w tej chatynce nie zrobimy.

OSIOŁEK
Iiiaaa! Biednie. Ale i u nas nietęgo. Ja to chociaż młodej trawki i ostów poskubię, ale popatrz na siebie – brzuch ci do krzyża przysechł, surdut w łachmanach…

HANDLARZ
Co prawda, to prawda. Z siana nowej kapoty nikt nie zrobi. Zarabiać trzeba, nawet w takiej chatce na końcu świata!

Stuka do drzwi. Po chwili wychodzi uśmiechnięty Staruszek z Myszką na ramieniu, na płot podlatuje Kogucik, a zza komórki wybiega Świnka.

HANDLARZ
Dzień dobry, dziadku! Czy chcesz może coś kupić albo sprzedać? Ze mną zrobisz interes znakomity. Bardzo tanio sprzedaję i po godziwej cenie kupuję.

Handlarz obchodzi wkoło staruszka, uśmiecha się i zaciera ręce. Świnka, Kogucik i Myszka wodzą za nim wzrokiem, aż kręcą im się głowy.

STARUSZEK
O, widzę, że z wielkiego świata jedziesz. A co tam za lasem słychać?

HANDLARZ
Wielkie zmiany, dziadku! Na przykład garnki…

STARUSZEK
(zdziwiony) Garnki?

HANDLARZ
Teraz najmodniejsze są takie w kwiatki. Jak te!

Szybko wyciąga z wózka garnek malowany w kwiatki.

OSIOŁEK
(potrząsa z przejęciem głową) Ostatni krzyk mody! Doskonałe! Niezawodne! Zagraniczny wzór! Iiiaaa!

Do garnka podfruwa Kogucik i zagląda do środka.

KOGUCIK
Ale ten garnek jest pusty!

HANDLARZ
Zgadza się, taki ma być.

KOGUCIK
Wolałbym pełny.

ŚWINKA
I ja! Chrum! Najlepiej pełny sosiku.

HANDLARZ
(trochę zirytowany) Za lasem nosi się też wstążki. Takie jak te!

Wyciąga z kieszeni zwitki kolorowych wstążek i rozwija je jak serpentyny.

MYSZKA
Ojej, jakie piękne!

OSIOŁEK
(z przejęciem) Ostatni krzyk mody! Zagraniczny wzór! Nie gniotą się wcale a wcale! Iiiaaa!

MYSZKA
Ślicznie wyglądałyby na moim ogonku. Zwłaszcza podczas tańca! Zawiązałabym sobie trzy… nie, pięć takich kokard i byłabym najpiękniejszą mysią tancerką na świecie!

Świnka i Kogucik wybuchają śmiechem.

ŚWINKA
A to ci dopiero, mysia tancerka z kokardami!

KOGUCIK
A nie za ciężkie te kokardy na schowany rozum?

Myszka pokazuje im język i odwraca się obrażona. Staruszek, patrząc na wózek, kiwa przecząco głową.

STARUSZEK
Eee tam. Na co mi kolorowe wstążki i malowane garnki? Fajka! O, to bym chętnie kupił.

HANDLARZ
Daj mi tylko chwilkę.

Handlarz długo grzebie w swoim wózku, aż wreszcie wyciągnął małe zawiniątko. Przez moment przygląda się mu, aż wreszcie rozpakowuje je na ławie przed gankiem. Na lnianej ściereczce leży piękna, hebanowa fajka. Staruszek ożywia się i cmoka z zachwytu.

HANDLARZ
I co, może być?

STARUSZEK
Oj tak! To jest fajka, o jakiej marzyłem!

HANDLARZ
(uśmiecha się z zadowoleniem) A co mi dasz za tę fajkę?

STARUSZEK
(drapiąc się po głowie) No, nie wiem. A co byś chciał? Bo ja chyba nie mam niczego na sprzedaż.

HANDLARZ
Na pewno coś się znajdzie.

Handlarz wchodzi do chatki i rozgląda się ciekawie. Po chwili słychać szuranie i przesuwanie jakichś przedmiotów. Co jakiś czas wychyla głowę i kręci nią przecząco. Świnka podchodzi do Staruszka, trąca go ryjkiem.

ŚWINKA
Po co ci dziadku ta fajka? Może jest smaczna?

STARUSZEK
Nie, ona nie jest do jedzenia.

KOGUCIK
Już wiem, ona pewnie ładnie gra.

STARUSZEK
(do Kogucika) Oj, smyku, fajkę się pali.

MYSZKA
A jak się pali, to ona chroboce?

Staruszek uśmiecha się i kręci przecząco głową.

ŚWINKA, KOGUCIK, MYSZKA
To po co ci ta fajka?!

OSIOŁEK
(z przejęciem) Bo to najnowszy krzyk mody! Jest niezawodna! Zagraniczny wzór! Materiał najwyższej jakości! Iiiaaa!

STARUSZEK
No właśnie.

Wreszcie z chatki wychodzi Handlarz i rozkłada ręce.

HANDLARZ
Niestety, nie masz niczego, co mógłbym kupić.

Handlarz chowa do zawiniątka fajkę, wkłada ją do wózka i siada na stertę klamotów. Staruszek zmartwiony opuszcza głowę.

ŚWINKA
Nie martw się, dziadku. Kogucik dla ciebie zaśpiewa, myszka zatańczy, a ja zagram na płocie. Tylko się nie smuć.

Myszka wskakuje na beczkę i w rytm muzyki tańczy na jej pokrywie. Świnka uderza kopytkiem w sztachety płotu jak w cymbałki, a Kogucik śpiewa.

KOGUCIK
Dziadku miły rozchmurz się,
przecież wcale nie jest źle.
Co tam fajka, przecież my
damy wór radości ci!

Handlarz zachwycony bije brawo.

HANDLARZ
(patrząc na Myszkę) Co za talent! Brawo! Myszko, ty się marnujesz tu, na prowincji!

OSIOŁEK
(z przejęciem) Rewelacja! Najnowszy krzyk… Eeee, to znaczy…

HANDLARZ
Cicho, ośle!

Handlarz zeskakuje na ziemię i przykuca przy Myszce.

HANDLARZ
(do Staruszka) Kupię ją w zamian za fajkę! Będzie tańczyć i machać ogonkiem w kolorowej klatce. To ściągnie kupców, a może oprócz tego ktoś rzuci grosik za jej popisy.

STARUSZEK
(z oburzeniem) Jak to, mam sprzedać Myszkę? Ależ ona nawet nie jest moja. Mieszka sobie ze mną i jest nam ze sobą bardzo dobrze. Nie, myszki nie mogę sprzedać!

HANDLARZ
Jak sobie chcesz! (wdrapuje się z powrotem na wózek) Tylko sobie pomyśl… Taka okazja. No i myszce też się należy świata trochę zobaczyć, prawda? Pewnie nawet nie widziała, co jest za tym lasem.

STARUSZEK
(po namyśle, z westchnieniem) Dobrze, zgadzam się.

HANDLARZ
(gładzi się po brodzie i zerka spod oka na Staruszka) Ale czy na pewno tego chcesz?

STARUSZEK
Na pewno, na pewno!

Przyklepują zakup dłońmi. Handlarz zaciera ręce, daje zawiniątko z fajką staruszkowi, a Myszkę wkłada do metalowej, pomalowanej czerwoną farbą klatki. Staruszek staje centralnie na pierwszym planie, rozwija zawiniątko i głośno zachwyca się fajką. Nie zauważa, kiedy wózek odjeżdża z Myszką.

STARUSZEK
Co za fajka! Toż to fajka nad fajkami! Taki kształt. Cała z hebanu. I jest tylko moja! Teraz jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.


Scena 3.

Na ławce przed chatą siedzi Staruszek. Z bardzo ponurą miną pali fajkę. Co chwila ciężko wzdycha. Kogut spaceruje po podwórzu, dziobiąc ziarenka, a Świnka tapla się w błocie za beczką, głośno chrumkając. Jabłoń pokryta jest dużymi zielonymi liśćmi.

STARUSZEK
(zirytowany) Och, świnko, czemu tak głośno się taplasz?

ŚWINKA
(zdziwiona) Przepraszam, nie wiedziałam, że to ciebie zdenerwuje.

Wychodzi brudna zza beczki.

ŚWINKA
Może zagrać ci coś wesołego? Taki jesteś dziś ponury.

STARUSZEK
Nie, na piosenki nie mam ochoty. Ale masz rację, jestem tak strasznie smutny. I sam nie wiem czemu.

Przez chwilę pali w milczeniu. Puszcza kółka z dymu.

KOGUCIK
Ojej, jakie piękne kółka!

STARUSZEK
E tam, kółka jak kółka. Nic ważnego.

ŚWINKA
(przymilnie) Ale ty dziadku fajnie wyglądasz z tą fajką.

Staruszek macha lekceważąco ręką.

ŚWINKA
A może wyryję ci jakichś korzonków? W taki piękny letni dzień znajdę ich dużo.

Staruszek kręci przecząco głową. Kogucik spogląda na Świnkę, Świnka na Kogucika i bezradnie kręcąc głowami, rozkładają ręce: Świnka przednie raciczki, Kogut skrzydła. Z oddali słychać skrzypienie wózka. Staruszek ożywia się i wstaje.

STARUSZEK
Oj, czuję, że to do nas! Może to myszka z odwiedzinami?

KOGUCIK
To by było wspaniale! Pobawilibyśmy się w chowanego! Ona była w tym najlepsza!

ŚWINKA
Chrum, a jak to nie ona?

STARUSZEK, KOGUCIK
Nie kracz!

ŚWINKA
Świnki nie kraczą, świnki chrumkają!

STARUSZEK
(nasłuchując i nie patrząc na Świnkę) To się tylko tak mówi. Nie kracz to tyle, co nie zapesz.

Wreszcie zajeżdża wózek Handlarza zaprzęgnięty w Osiołka. Staruszek, Świnka i Kogucik podbiegają do niego uradowani. Obchodzą wózek i zaglądają do środka.

STARUSZEK
(do Handlarza, zaglądając pomiędzy paczki) Witam, witam.

HANDLARZ
(schodząc z wózka) I ja dnia dobrego życzę, dziadku. Widzę, że dziś dobry klient mi się trafił. Od razu do rzeczy!

OSIOŁEK
(z przejęciem) Ostatni krzyk mody! Niezawodne! Zagraniczny wzór! Iiiaaa!

HANDLARZ
Nie teraz, ośle!

STARUSZEK
A myszka gdzie?

HANDLARZ
(rozkładając ręce) A kto by to wiedział? Ja tylko zwykłym handlarzem jestem, myszek nie pilnuję. Jak się kupiec trafia na myszkę, to myszkę sprzedaję.

STARUSZEK, ŚWINKA, KOGUCIK
(z rozczarowaniem) Ooo!!!

Staruszek siada smutny na ławce. Puszcza kółko dymu.

HANDLARZ
A cóżeś tak nagle posmutniał? Może fajka niedobra?

STARUSZEK
Nie powiem, dobra fajeczka. Ale to i prawda, że mi markotno.

HANDLARZ
Markotno? Jest na to rada. Najlepiej kupić sobie coś miłego.

Handlarz w podskokach podbiega do wózka, wyciąga różne towary i podśpiewując, podtyka je pod nos Staruszkowi. Są to rzeczy bardzo kolorowe: rajstopy w żółto-czerwone paski, seledynowa marynarka, fioletowy balon itd.

HANDLARZ
Człek szczęśliwy, to jest taki, co ma w chacie pełno gratów,
Ma odkurzacz, żółtą halkę, spinkę, krawat oraz pralkę.
Po tym poznasz szczęśliwego, że ma w chacie pełno tego,
Ma dywanik, drylownicę, sto skarpetek, lutownicę.
Bo na smutki sposób jest, kupić sobie fajną rzecz!

Staruszek nie okazuje zainteresowania. Kręci przecząco głową na widok podsuwanych towarów.

HANDLARZ
(zmartwiony) Oj, rzeczywiście z tobą coś niedobrze. Ale to musi ci humor poprawić!

Wyciąga ostry nożyk z grawerowaną rękojeścią.

OSIOŁEK
(z przejęciem) Ostatni krzyk mody! Niezawodny! Superostry! Samoostrzący! Zagraniczny wzór! Iiiaaa!

HANDLARZ
(zadowolony, cicho do Osła) Teraz było dobrze.

Staruszek powoli podchodzi do nożyka. Patrzy na niego z zainteresowaniem.

STARUSZEK
(składając dłonie, z zachwytem w oczach) Och! Taki to by mi się przydał. Ale ja… ja przecież nie mam niczego na sprzedaż…

HANDLARZ
(macha lekceważąco ręką) Nie martw się, dziadku! Dasz mi tylko za niego tego ślicznego kogucika, co spaceruje po twoim podwórku.

Kogucik trzepoce zaskoczony skrzydłami i odskakuje o krok do tyłu. Staruszek spogląda to na Kogucika, to na nożyk.

STARUSZEK
Jak to tak, kogucika?

HANDLARZ
Ano kogucika. Pojedzie sobie hen, za las, zobaczy jak świat szeroki wygląda… A ty, dziadku, będziesz miał śliczny nożyk.

OSIOŁEK
(z przejęciem) Ostatni krzyk mody! Niezawodny! I nie gniecie się wcale a wcale! Iiiaaa!

HANDLARZ
Cicho, ośle!

STARUSZEK
A mogę ten nożyk potrzymać?

HANDLARZ
Ba! Nawet wypróbować. Jest doskonały do strugania. Po prostu wyśmienity! Pierwszorzędna okazja, tylko dla stałych klientów!

Podaje nożyk Staruszkowi. Ten trzyma go przez chwilę, potem struga kilka wiórków z polana. Kogucik w tym czasie nakrywa głowę skrzydłem, a Świnka chowa się za beczkę.

STARUSZEK
(zdecydowany) Biorę!

Przyklepują zakup dłońmi.


Scena 4.

Puste podwórze. Na jabłoni rosną duże czerwone jabłka. Po chwili zza komórki wychodzi ze spuszczonym ryjkiem Świnka. Przez okno wylatują wiórki. Staruszek wychyla się przez okno. W ręce trzyma świeżo wystruganą figurkę Myszki. W zębach ma wygasłą fajkę.

STARUSZEK
(trochę niewyraźnie, z powodu trzymanej w zębach fajki) No i co o tym myślisz? Jak żywa, nie?

ŚWINKA
(smutno) Tak, jak żywa. Chrum, chrum!

STARUSZEK
(wychodzi przed dom, wyjmuje z ust fajkę, stawia figurkę na ławce i przygląda się jej z oddali) A zobaczysz, jak mi kogucik wyjdzie! Ho, ho! Pomaluję mu piórka i nikt się nie pozna! Sama przyznasz, ładnie, no nie? (wskazując na figurkę Myszki)

Świnka nie odpowiada. Podbiega do Staruszka i trąca go ryjkiem.

ŚWINKA
Dziadku, a czy ty mnie lubisz?

STARUSZEK
A co to za pytanie? Pewnie, że cię lubię.

ŚWINKA
Aha. (po chwili) A myszkę?

STARUSZEK
Myszkę też bardzo lubię. I kogucika. Czemu pytasz? Przecież widzisz, jak ładnie ich strugam!

ŚWINKA
(opuszczając ryjek) A myślisz czasem o nich?

STARUSZEK
Pewnie, że myślę. (po chwili, z zastanowieniem) I jak o nich wspomnę, to mi od razu tak jakoś markotno. (wzdycha) Coś czuję, że znowu będę smutny przez cały dzień!

Siada smutny, opuszcza ręce i głowę.

ŚWINKA
Nie chciałam cię zasmucić, dziadku.

STARUSZEK
To nie twoja wina. Może chory jestem? Tak w środku nagle coś mnie łapie i ckno mi strasznie. I sam nie wiem czemu.

Z oddali słychać skrzyp wózka. Staruszek ożywia się. Świnka chowa się za beczkę. Nadjeżdża Handlarz wózkiem zaprzężonym w Osiołka.

HANDLARZ
O, witam, witam mojego ulubionego klienta! Jak tam nożyk się sprawuje?

STARUSZEK
Nie powiem, nożyk całkiem dobry. A mój kogucik jest może z tobą? Co tam u niego?

HANDLARZ
A kto to wie? Ja tylko handlarzem jestem, kiedy znajduję kupca na kogucika, to kogucika sprzedaję!

STARUSZEK
(smutno) No tak.

HANDLARZ
(patrząc na wystruganą Myszkę) Widzę, dziadku, że za struganie się zabrałeś.

STARUSZEK
A tak, zresztą sam zobacz, jakie cudaki zrobiłem.

Wyciąga z chaty kilka nie najlepiej wystruganych Myszek i Kogucików.

HANDLARZ
Toż to przecież myszki i koguciki. Tylko coś strasznie są smutne. Tak samo jak ty, dziadku. Możeś chory?

STARUSZEK
(wzdycha) Sam nie wiem. Tak mi jakoś… markotno.

HANDLARZ
Markotno? Znowu markotno? Jest na to sposób!

Grzebiąc w wózku, śpiewa, wyciąga różne klamoty i podtyka je Staruszkowi pod nos. Staruszek siedzi smutny, kręci przecząco głową i wzdycha.

HANDLARZ
Człek szczęśliwy, to jest taki,
co ma w chacie pełno gratów,
Ma odkurzacz, żółtą halkę,
spinkę, krawat oraz pralkę.
Po tym poznasz szczęśliwego,
że ma w chacie pełno tego,
Ma dywanik, drylownicę,
sto skarpetek, lutownicę.
Bo na smutki sposób jest,
kupić sobie fajną rzecz!

Staruszek ciągle siedzi smutny. Handlarz nagle klaszcze uradowany w ręce.

HANDLARZ
Wiem, czego ci trzeba!

Z uśmiechem wyciąga z samego dna wózka błyszczącą tabakierkę.

OSIOŁEK
Ostatni krzyk mody! Nierdzewna! Niezawodna! Zagraniczny wzór! Iiiaaa!

HANDLARZ
Sam popatrz… Jest cała ze srebra. Tu się otwiera… Tu się zamyka…

Tabakiera rzuca błyski na twarz Staruszka. Staruszek szeroko otwiera oczy i wyciąga po nią ręce.

STARUSZEK
Jaka ona piękna! Nigdy nie widziałem nic równie pięknego!

HANDLARZ
Cacuszko, nie?

OSIOŁEK
Doskonała! Superostra! Na japońskich podzespołach! Iiiaaa!

HANDLARZ
Cicho, ośle!

Staruszek wychodzi na środek, unosi błyszczącą tabakierę i wzdycha.

STARUSZEK
(do siebie) Gdybym miał taką tabakierę, to byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Och, jak się błyszczy! Jaka jest piękna! Ca-cusz-ko! Muszę ją mieć i już! (do Handlarza) Może chcesz za nią moje cudaki, co je wystrugałem z drewna?

Handlarz przygląda im się uważnie i zastanawia się przez chwilę.

HANDLARZ
Nie, nie wezmę twoich cudaków.

STARUSZEK
Ale sam zobacz, jak żywe!

HANDLARZ
Nikt ich ode mnie nie kupi. Są za smutne! Ale mogę wziąć świnkę.

Staruszek cofa się o krok, a Świnka, schowana częściowo za beczkę, trzęsie się i cicho pokwikuje.

STARUSZEK
Świnkę?

HANDLARZ
Tak, świnkę. Ty, dziadku, weźmiesz tabakierkę, a ja – świnkę.

Staruszek podnosi ponownie do góry tabakierę, której błyski padają na jego twarz. Waha się.

HANDLARZ
Niezwykła okazja! Cała ze srebra! Promocyjna cena!

OSIOŁEK
Rewelacyjna! Wspaniała! Nietłukąca! Niebrudząca! Cztery w jednym! Iiiaaa!

HANDLARZ
(cicho do Osła) Teraz było dobrze.

STARUSZEK
Zgoda, kupuję!

Przyklepują zakup. Staruszek spogląda na tabakierę. Jej błyski padają na jego twarz. Nagle ściemnia się i błyska w oddali. W ciemności widać tylko zapatrzonego w tabakierę Staruszka. Słychać odległe grzmoty i skrzyp odjeżdżającego wózka.


Scena 5.

Gęsty las. Drzewa mają niewiele pożółkłych liści. Jest ciemno. Szurając nogami po zeschłych liściach, leśną drogą, idzie przeciw wiatrowi Staruszek w lichej kapocie. Niesie węzełek na kiju. Poprzez szum wiatru słychać piosenkę, którą ktoś śpiewa. Kiedy piosenka milknie, Staruszek zatrzymuje się i siada na kamieniu przy rozstaju dróg.

ŚPIEW
Hula wiatr po lesie, niesie smutną wieść -
coraz mniej na świecie szczęścia, coraz mniej…
Nie sprzedawaj tego, co nie jest na sprzedaż.
Nie sprzedawaj człeku, bo nie wróci już.
Hula wiatr po lesie, niesie smutną wieść -
zagubione szczęście trudno znaleźć jest…

STARUSZEK
(zmęczonym głosem) I w którą stronę teraz iść? (wzdycha) Już sił mi brakuje, ziąb mnie ściska, a tu nawet jednej małej wskazówki nie znajdę! Z lewej las i z prawej las. Zdaje się nie mieć końca!

Z przeciwnej strony nadchodzi kobieta w białej sukni, w kapturze nasuniętym na głowę tak dokładnie, że nie widać jej twarzy. Niesie w ręku kosę.

STARUSZEK
(do siebie) Czy moje stare oczy dobrze widzą? Toż to Śmierć!

ŚMIERĆ
A co ty tu robisz, dziadku? W lesie, sam?

STARUSZEK
Oj, kostucho, tak strasznie markotno mi na duszy, że w chacie usiedzieć rady nie daję! Tułam się tak już dni kilka i miejsca dla siebie nigdzie znaleźć nie mogę! Weź mnie ze sobą!

ŚMIERĆ
(zdumiona) Jak to, prosisz mnie, Śmierć, żebym ciebie zabrała? To niepodobna!

STARUSZEK
(wzdychając ciężko) A na co mi żyć, kiedy mi tak markotno? Wytrzymać już nie mogę.

ŚMIERĆ
Nie mogę cię zabrać, dziadku. To jeszcze nie twoja pora. Ale dziw mnie bierze, żeś taki smutny. Nigdy cię takim nie widziałam. Boli cię coś może?

STARUSZEK
E, nie.

ŚMIERĆ
To czemu cię nie rozweseli twoja myszka? Jest taka śmieszna!

STARUSZEK
Nie mam już myszki. Ale mam za to fajeczkę. Hebanową!

Wyciąga z kieszeni fajkę i pokazuje ją Śmierci.

ŚMIERĆ
Hm… To niech cię rozśmieszy twój kogucik. Tak dumnie chodzi i trzepoce piórkami!

STARUSZEK
(wzruszając ramionami) Nie mam już kogucika. Ale mam za to nożyk. A jaki ostry!

Wyciąga z pochewki przy pasie nożyk i pokazuje go z dumą Śmierci.

ŚMIERĆ
To niech cię zabawi twoja świnka. Tak pociesznie tapla się w błocie!

STARUSZEK
Nie mam już świnki. Ale mam za to tabakierkę. Błyszczącą i na zameczek!

Staruszek potrząsa węzełkiem. Śmierć spogląda na niego uważnie i kiwa głową.

ŚMIERĆ
I na co ci te wszystkie cudeńka, jeśliś samotny?

Staruszek spuszcza głowę.

ŚMIERĆ
Pamiętasz dzień, w którym czułeś się naprawdę szczęśliwy? I nie byłeś ani przez moment markotny?

Staruszek zamyśla się przez chwilę i uśmiecha jakby do swoich wspomnień.

STARUSZEK
Tak, pamiętam… Kogucik mówił, że wstał piękny dzień, bo on tak ładnie piał… Świnka… Świnka poszła szukać korzonków i wcale się na mnie nie gniewała, że nie mam dla niej obierek… A myszka… Myszka wymyśliła taką śmieszną rzecz… Co to było? Już wiem! Że ma rozum schowany w ogonku! Taak, wtedy byłem naprawdę szczęśliwy!

ŚMIERĆ
Jak to się stało, że straciłeś swoich przyjaciół?

STARUSZEK
To moja wina! Sama widzisz, że nie mam czego szukać na tym świecie.

ŚMIERĆ
(kręcąc przecząco głową) Nawet teraz myślisz tylko o sobie. A jeśli gdzieś w świecie twoi przyjaciele ciągle na ciebie czekają?

STARUSZEK
E, nie. Kto by tam na mnie czekał… Ale… gdybym wiedział, że jest chociaż taka nadzieja, oddałbym wszystkie moje skarby, by tylko raz jeszcze móc ich zobaczyć!

ŚMIERĆ
Więc niech tak się stanie. Daj mi swoje skarby, a ja wskażę ci drogę!

Staruszek wkłada do węzełka fajkę i nóż.

STARUSZEK
Umowa stoi. Tu masz tabakierę (podnosi ją na chwilę z węzełka), tu nożyk, a tu – fajkę hebanową. To jedyne piękne rzeczy, jakie kiedykolwiek miałem. Chyba zły czar mnie opętał, że wydały mi się ważniejsze od świnki, kogucika i myszki. Ale mam za swoje!

ŚMIERĆ
(wskazując ręką na drogę, którą przyszła) Idź tędy. Nim miną trzy dni, zobaczysz przyjaciół, których tak łatwo sprzedałeś.

Koniec fragmentu

CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ

oraz w wersji drukowanej - patrz
  • „Bajka o szczęściu” w "NOWE SZTUKI DLA DZIECI I MŁODZIEŻY zeszyt 16" wydane przez Centrum Sztuki Dziecka, Poznań (2001);
  • "Bajka o szczęściu" w tłumaczeniach na chorwacki w  Poljska citanka i angielski w  Polish Reader 2009 rok (publikacja dwujęzyczna), tłumaczenia: Pero Mioc i  Lucija Zigrowić;
  • "Bajka o szczęściu" w "Inne kaczątko i... inne nie tylko bajki" (Razlicznoto patience i... drugi, nie samo prikazki), w tłumaczeniu Elżbiety Eysymont na bułgarski, Sofia, Bułgaria (2015)


UWAGA DO TEKSTU


PONIEWAŻ WIĘKSZOŚĆ DZIECI NIE WIE, CO TO JEST TABAKIERA, 
SUGERUJĘ BY POJAWIŁ SIĘ ZAMIAST NIEJ
SREBRNY ZEGAREK NA ŁAŃCUSZKU.

Istnieje wersja z większą ilością piosenek. 
Teksty wszystkich piosenek dostępne są TUTAJ.

POWRÓT DO
STRONY 
SZTUKI DLA DZIECI