Jazgot
Wytrzeszcz
Żółw
Narrator
/ Bazyliszek
Kursantka
Kursant
Wróżka
Królewna
Smok
SCENA
1.
Nasze
bagienko, to nasze
bagienko i nic go nie zastąpi.
Urocza jaskinia nieopodal
bagienka. Dwa młode gnomy budzą się, wyłażą z dziwnych miejsc w
ogóle nie
kojarzących się z łóżkiem i prezentują cały zestaw
absolutnie
niepedagogicznych
zachowań stanowiących parodię porannej toalety. To moment, w
którym
tradycjonaliści powinni przestać czytać ten scenariusz.
Narrator
Na moczarach nieopodal Gór
Sowich żyli sobie dwaj bracia: Jazgot i Wytrzeszcz. Ich domem była
zaciszna
jaskinia pełna bladych pająków i zwinnych jaszczurek. Po
ścianach ciekła tam
woda, ze sklepienia zwisały skalne sople, a podłogę okrywał wilgotny
dywan
szlamu. Pewnie nie każdemu takie miejsce przypadłoby do gustu, ale oni
po
prostu je uwielbiali. Może dlatego że byli gnomami? Tak, na pewno
dlatego.
Do
ulubionych zajęć braci
należało:
ziewanie,
drapanie
się po pupie i pod
pachą oraz
dłubanie w
nosie.
Nie
myślcie jednak, że byli
leniwi. O, nie!
Codziennie
rano szli do
pobliskiego bajorka i łowili tam pijawki, w południe wybierali się na
muchomory, tłuste liszki oraz kleszcze, a wieczorem kąpali w szlamie i
puszczali bąbelki. To było wspaniałe życie!
Pewnego
jednak razu, po
potężnej burzy z wichurą i piorunami, stało się coś dziwnego.
Jazgot i Wytrzeszcz z
przerażeniem odkrywają zmiany.
WYtrzeszcz
Sucho! I tu też sucho!
Jazgot
Obrzydliwie sucho. Od tej
suchości dostanę suchot.
Wytrzeszcz
I kaszlu.
Obaj kaszlą.
Wytrzeszcz
W ogóle nie cieknie mi z
nosa… Skąd ja sobie teraz gilusie wygrzebię?
Jazgot
Moje smarkuleczki kochane!
Tak się cudnie kulały! A teraz nic już sobie nie ukulam… Oj
niedobrze,
niedobrze.
Wytrzeszcz
A BŁOTO?! Skąd weźmiemy
błoto?!
Jazgot
(chlipie) Nie będzie
taplania w błotku… Oj, biedni, my, biedni! Wyschniemy tu na
wiór.
Wytrzeszcz wygląda z
jaskini.
Wytrzeszcz
A gdzie rzeczka?
Jazgot
Nasza rzeczka! Biedna
rzeczka! Całkiem wyschła! Nie ma nawet strumyczka! Ojejej!
WYtrzeszcz
Ale jak to tak – wyschła?
Sama z siebie? A niech mnie czapla dziobnie! Zobacz!
Oglądają powalone drzewa,
które tworzą zaporę. Próbują je przesunąć, ale
bezskutecznie.
Jazgot
Zatrzymuje całą wodę. To
dlatego marnieje nasze bagienko!
Z bagienka umykają
komary,
jaszczurki i żaby. Więdną tataraki. Gnomy spoglądają po sobie i
uderzają w
płacz.
Jazgot
Wszyscy stąd uciekają! Nawet
ślimaczki.
Gramoli się ostatnia żaba
i
znika w oddali. Bagienko jest puste i suche.
Wytrzeszcz
I co teraz z nami?
Jazgot
Powiem ci braciszku tak:
Nasze bagienko, to nasze bagienko i nic go nie zastąpi. To tu były
zawsze
najlepsze ślimaki, włochate pajączki i soczyste kleszcze. Tutaj wybiłem
sobie
ząb. Tutaj złamałeś ogon.
Wytrzeszcz urywa
uschniętą,
pożółkłą gałązkę. Sypie się z niej pył.
Jazgot
Tak, wiem, jest sucho i nic
nie możemy na to poradzić. Dlatego musi zrobić to ktoś za nas.
Wytrzeszcz
Tylko kto?
Jazgot
No właśnie, kto potrafi
naprawić bagienko?
Wracają do jaskini. Z
namysłem dłubią w nosach.
Wytrzeszcz
Może wiedźma? Zna różne
czary-mary.
Jazgot
A może niedźwiedź? Jest
silny.
Wytrzeszcz
Troll!
Wywracają kieszenie
–
są
puste.
Jazgot
Nieważne kto, byle zrobił to
za darmo.
Rechocą zadowoleni. A
potem
patrzą ze smutkiem na jaskinię. Chowają do torby kilka suszonych żab.
Wzdychają.
Jazgot
Zatem – w drogę.
Wytrzeszcz
W drogę. Do zobaczenia,
jaskinio!
Jazgot
Do widzenia, bagienko!
Odchodzą. Zatrzymują się.
Wytrzeszcz
Braciszku, może jednak…
Jazgot
Nie. Ruszajmy.
Definitywni ruszają.
Piosenka
Do zobaczenia jaskinio!
Bagienko, do widzenia!
Kwaśne żabusie, słodkie
kaczusie
Usłyszcie nasze pienia!
Do
zobaczenia jaskinio!
Bagienko, do widzenia!
Jeszcze tu jestem, a już
usycham
Po prostu z utęsknienia!
Jazgot
Jak to, ty usychasz? To ja
usycham!
Wytrzeszcz
Niech będzie, że usychamy
razem.
Piosenka
Do zobaczenia jaskinio!
Bagienko, do widzenia!
Nigdzie tak cudnie nam się
nie żyło
Nigdzie tak miło nie było!
Do
zobaczenia jaskinio!
Bagienko, do widzenia!
Kraino błoga wiem tylko
jedno
Wrócimy tutaj na pewno!
SCENA
2.
Uczciwy
jak gnom.
Gnomy dochodzą nad brzeg
jeziora. Jeden z nich GWIŻDŻE głośno i na ten sygnał z fal wynurza się
błotny
Żółw z pękiem zielska w pysku i miseczką pełną jedzenia.
Żółw hojnie doprawia
sobie potrawę potrząsając srebrną pieprzniczką.
Żółw
A, to wy tak zawodzicie.
Mówcie szybko, czego chcecie, właśnie jadłem kolację.
Jazgot
Mamy do ciebie sprawę.
Wiesz, co się stało – moczary zrujnowane, jaskinie suche jak
pieprz, nawet
pijawek nie uświadczysz. Wszystko wyschło! A tyle tam było
komarów!
Wytrzeszcz
Ojejej! Tyle komarów!
Jazgot
I liszek, i pająków, i
tłuściutkich żabek!
Wytrzeszcz
Ojejej! Tyle żabek!
Jazgot
I muchomorów, i gorzkich
traszek!
Wytrzeszcz
Ojejej!
Żółw
Tak, wiem, tyle traszek. No,
do rzeczy panowie, do rzeczy.
Jazgot
Chcieliśmy zamówić transport
wodny dla dwóch dżentelmenów.
Wytrzeszcz podkrada
zielsko
Żółwia i ze smakiem się nim zajada za jego plecami.
Żółw
Dla dwóch dżentelmenów
powiadacie. Czyli dla kogo?
Jazgot
No dla nas, ma się rozumieć.
Dwóch uczciwych gnomów.
ŻÓŁW
Uczciwe gnomy, hm. Dwieście
lat żyję i nie słyszałem, żeby ktoś tak mówił o gnomach.
Jazgot
O, gnomia uczciwość jest
znana na cały świat! Jest nawet takie powiedzenie: uczciwy jak gnom.
Wytrzeszcz kradnie
Żółwiowi pieprzniczkę. Wsypuje sobie odrobinę
pieprzu na język i strasznie go wykręca.
Żółw
Chyba: złośliwy jak gnom. A
ten kurs - dokąd?
Jazgot
Skalne Miasto.
Żółw
Mmm… daleko! To będzie
kosztować cztery żaby.
Gnomy zawodzą.
Jazgot
Oj biedni, my, biedni!
Ojejej, ojejej! Mamy tylko dwie.
Wytrzeszcz
Ale jakie świeże! Soczyste!
Żółw
No dobra, zgodzę się za pół
ceny, tylko przestańcie jęczeć!
Jazgot
A więc umowa stoi! Masz tu
żabę i wieź nas co żywo! Druga będzie na miejscu!
Jazgot rzuca mu suszoną
żabę. Gnomy błyskawicznie wskakują Żółwiowi na kark i
poganiają
go piętami.
Jazgot
Płyniemy! Płyniemy!
Żółw ogląda
płaską
żabę
niezadowolony. W żółwim tempie pakuje miseczkę.
ŻÓŁW
Trudno, niech będzie. Czy
ktoś widział moją pieprzniczkę?
WYTRZESZCZ
Jaką pieprzniczkę?
Żółw
Srebrną. Z pieprzem,
piekielnie ostrym!
Wytrzeszcz
Nie było tu żadnej
pieprzniczki! No, ruszaj wreszcie!
Żółw
Starzeję się, sam nie wiem,
gdzie co kładę.
Żółw rusza.
Jego
rozochoceni
pasażerowie podrygują, strzelają z procy, rzucają ogryzki do wody,
zasłaniają
Żółwiowi oczy i głośno rechocą.
Jazgot
Szybciej! Bo nam glony
wyrosną na piętach!
Wytrzeszcz
Gazuuu! Pyr-pyr-pyr! Iiiii!
I zakręcik!
Żółw
Uprasza się pasażerów o
odpowiednie zachowanie!
Jazgot
(do brata) A pluniesz do
tataraków?
Wytrzeszcz
Łatwizna! Umiem plunąć nawet
dalej!
Gnomy plują.
Jazgot
Wygrałem!
Wytrzeszcz
A właśnie, że ja!
Jazgot
Nie, bo ja!
Gnomy tłuką się po
głowach.
Żółw
(do siebie) A mogłem
spokojnie jeść kolację. Posłuchać śpiewu żab.
Jazgot
Oj, byśmy zapomnieli! W
podróży trzeba śpiewać!
Wytrzeszcz
Podróżna pioseneczka?
Jazgot
Obowiązkowo!
Piosenka /X 2, 3 ALBO NAWET 4/
Jaka piękna noc! Jaka piękna
noc!
Słychać rechot żab, tnie
komarów moc!
Jak milutko w błocie brodzić
I futerko szlamem chłodzić
Jaka cudna noc, jaka cudna
noc!
Ściemnia się. Gnomy drą
się
na całe gardło. Mijane stworzenia (kaczka, ryba, żaba na liściu)
rzucają
gniewne uwagi: „Oburzające. To zakłócanie ciszy
nocnej.”; „Ci turyści!”;
„Kijanki chcą spać!”.
Zmęczone gnomy tracą
zapał i
przysypiają. Wreszcie dopływają na skalisty brzeg.
Żółw
Panowie, koniec trasy. Dalej
już tylko pieszo.
Gnomy złażą z
Żółwia
zaspane, przeciągają się.
Jazgot
Nareszcie! Wlokłeś się jak
żółw. No tak, ty jesteś żółwiem. (rechoce)
Żółw
Po kursie na ogół słyszę
„dziękuję”.
Gnomy są urażone.
Jazgot
My, gnomy, nie mówimy TAKICH
słów.
Wytrzeszcz
Nigdy!
Żółw
Mogłem się spodziewać. Hola,
hola! A dokąd to? Jeszcze żaba.
Jazgot
Racja, żaba!
Jazgot zabiera
Żółwiowi
suszoną żabę.
Żółw
To moja żaba! Ciężko na nią
zapracowałem!
Jazgot
Nam bardziej się przyda!
Uciekają na bezpieczna
odległość, pokazują figę, „grają na nosie” oraz
wykonują
nieobyczajne gesty.
Jazgot
Pa, pa, staruszku! Było
fajnie! Ekstra jazda!
Wytrzeszcz
I to za friko!
Żółw
A to łobuzy! Ja wam pokażę!
Jazgot
A co ty nam możesz zrobić?
Nachlapać?
Rechocą.
Żółw
Nie zabiorę was z powrotem!
I wszystkim opowiem jak mnie potraktowaliście!
Gnomy wywalają jęzory.
Żółw
odpływa. Gnomy doczłapują do najbliższej jaskini i zasypiają.
SCENA
3.
Grunt,
to wychowanie.
Gnomy budzą się w obcej
jaskini. Nieopodal poustawiane są posągi w kształcie gnomów.
Jazgot
Uuu, to nie jest nasz dom.
Wytrzeszcz
Oj, nie, braciszku.
Jazgot
A taki piękny miałem sen!
Siedziałem sobie w naszej wilgotnej jaskini i jadłem tłuściutkiego węża!
Wzdychają. Smętnie żują
swoje suszone żaby.
Wytrzeszcz
Wrócimy tam, jeszcze
wrócimy.
Jazgot
Jak? Nikt nas już nie
podwiezie.
Wzdychają. Rozglądają się.
Jazgot
Ciężko jest być gnomem. Oj,
ciężko. Rozrabiasz i dokuczasz ze wszystkich sił, a potem nikt nie chce
ci
pomóc. Ciekawe, dlaczego?
Wytrzeszcz
Nie mam pojęcia. (o miejscu)
Co ci to przypomina?
Jazgot
Jakby… klasa. Patrz, tu jest
coś nabazgrane!
U góry
widnieje
napis, który
czyta Jazgot:
SZKOŁA
DLA RODZICUF
Bicie
ruzgą, pasem i linijką
Ciągnięcie
za ószy
Walenie
po głowie
Stawianie
w koncie
i
szerek innych niezwykle
porencznych
metod
wychowawczych.
Wytrzeszcz
Pamiętam! To tutaj chodziła
nasza mamusia, kiedy byliśmy malutkimi gnomami!
Jazgot
Zatem jesteśmy w Skalnym
Mieście.
Gnomy rozglądają się z
ciekawością, wyglądają przez otwory w jaskini, łażą z kąta w kąt z
rozdziawionymi gębami.
Narrator
Była to prawda. Jaskinie w
Górach Sowich łączyły się ze sobą w cały ciąg wilgotnych
otworów w skałach.
Gnomy nie tylko tam mieszkały, ale również miały swoje
sklepy,
restauracje,
przedszkola i szkoły.
W Szkole
Rodziców, do której
zawędrowali bracia, od lat uczył pewien stary bazyliszek.
Narrator przeistacza się
w
Bazyliszka.
Bazyliszek jest w
ciemnych
okularach i cylindrze, pod pachą trzyma wielką teczkę, a w łapie wskaźnik.
Na widok gnomów zastyga zaskoczony. Złośliwy uśmieszek
przebiega
mu przez pysk,
lecz nadal stoi nieruchomo.
Wreszcie zauważa go
Wytrzeszcz.
Wytrzeszcz
O! Ktoś tu jest!
Szturcha brata łokciem.
Bazyliszek podchodzi do nich dostojnym krokiem i mierzy spojrzeniem.
Bazyliszek
Cośśś takiego. Co my tutaj
mamy? Panowie do pracy, czy na zajęcia?
Jazgot
My… my…
Gnomy stoją onieśmielone,
spuszczają głowy. Bazyliszek wali ich wskaźnikiem.
Bazyliszek
Nie stoimy jak słup soli,
przedstawiamy się profesorowi!
Jazgot
Eeeemem.
Wytrzeszcz
Yyyyhrr.
Bazyliszek
Panowie widać z prowincji.
Taak, pewnie do pracy. Na pewno do pracy. I bardzo dobrze, tak teraz
trudno o
asystentów. Poczekajcie tutaj, zaraz zaczynamy.
Otwiera wskaźnikiem
skrzynię z napisem POMOCE NAUKOWE i wrzuca tam gnomy. Wychodzi.
Wytrzeszcz
Do jakiej pracy?!
Jazgot
A bo ja wiem? W życiu nie
pracowałem! Czemu nic nie mówiłeś?
Wytrzeszcz
Bo to bazyliszek.
Jazgot
Niech mnie trolle biją!
Dobrze, że miał okulary! Jakby zdjął…
Spoglądają po kamiennych
figurach i z trudem przełykają ślinę.
Wytrzeszcz
Myślisz, że to poprzedni
asystenci?
Jazgot
Nie wiem, ale nie liczyłbym
na zapłatę.
Próbują
chyłkiem się
wymknąć, ale właśnie wraca Bazyliszek, który prowadzi dwoje
dorosłych gnomów.
To rodzice-kursanci.
Bazyliszek
(do rodziców) Cieszę się, że
jak zwykle spóźnili się państwo na lekcję. Tak właśnie
trzeba.
Punktualność to
taka wstydliwa przypadłość niektórych gnomów.
Należy tego
unikać za wszelką
cenę!
A oto
dzisiejsze pomoce
naukowe. Pas – trzeba uważać na sprzączkę. Linijka
–
powinna być giętka i
mocna, inaczej pęka. A także przedmioty, które na
ogół są
w zasięgu ręki, takie
jak ścierka do naczyń, bardzo ceniona przez matki, kapeć, preferowany
przez
ojców oraz gazeta, najlepiej codzienna, duża.
Prezentuje
„pomoce” na
gnomach. Wytrzeszcz i Jazgot dzielnie się wywijają, żeby oberwać jak
najmniej.
Bazyliszek
(do kursantów) Jakieś
pytania?
Wytrzeszcz
Czy są tu gdzieś wiedźmy?
Albo trolle?
Bazyliszek trzepie
Wytrzeszcza w kark.
Bazyliszek
Kiedy dziecko odzywa się nie
pytane, najlepiej trzepnąć je w kark.
Kursantka
A co sądzi pan profesor o
uszach…?
Bazyliszek
Tak! Tak! Są bardzo ważne!
Chapsss! I ciągniemy, ciągniemy! Jeśli dzieciątko ma ogonek,
korzyssstamy z
tego! Można też szczypać w ramię.
Kursant
A walenie po głowie?
Bazyliszek
Polecam, polecam gorąco.
Dzieci sssą przecież małe i ich włochate główki sssą akurat
na
wyciągnięcie
ręki!
Wytrzeszcz
Ajajaj!
Bazyliszek
Czy zauważyliście jak łatwo
trafić?
Jazgot
Auć! Auć! Auć!
Kursantka
Bardzo fachowo pan tłucze.
Chciałabym tak umieć.
Bazyliszek
Kwessstia wprawy. Należy też
mieć motywację. Czy ma pani motywację?
Kursantka
Czy mam…?! Panie profesorze,
jestem w rozpaczy! Mój Strupek… aż wstydzę się
powiedzieć.
Bazyliszek
Śmiało, po to tu jestem!
Kursantka
On sprząta zabawki! Gorzej,
wieczorem zakłada piżamę, a rano… bieliznę.
Żółtym do
przodu, brązowym do tyłu.
Dzień w dzień.
Bazyliszek
Uuu… fatalnie! Ale nie
beznadziejnie. Ważne, że bielizna nie jest świeża.
Ssspróbujemy
coś na to
zaradzić. Ale nie mówi „dziękuję”?
Kursantka
Nie, nie! Skąd! Ale córka… (szlocha)
Wciąż się jej wyrywa przy porządnych gnomach: dziękuję, proszę,
przepraszam!
Gdzie ona się tego nauczyła? Na pewno nie w domu!
Bazyliszek
To wpływ złego środowiska.
Musiała złapać na podwórku. A właściwie dlaczego przyszła
pani
sssama? Gdzie
szszanowny małżonek?
Kursantka
Powiedział, że ma szkołę w
nosie, bo i tak nie będzie się zajmował tymi zepsutymi bachorami.
Bazyliszek
O! I to jest odpowiednia
possstawa. Nie to, co pani. Albo pan… Po co tracić czasss na
moje zajęcia,
kiedy można w spokoju oglądać zapasy trolli, albo chłeptać ssskrzek?
No? Po co
to wszystko?
Kursant
Żeby lepiej zajmować się
synkiem?
Bazyliszek
(z dezaprobatą) Właśnie. Jak
mu na imię?
Kursant
Pierdek.
Bazyliszek
Piękne imię. Takie wonne i
łatwe do zapamiętania.
Kursant
Po dziadku.
Bazyliszek
I jak possstępy w lańsku?
Jest pan już na szóstej lekcji!
Kursant Tata Gnom
spuszcza
głowę. Bazyliszek trzepie go wskaźnikiem.
Bazyliszek
Co mówiłem?
Kursant
Żeby tłuc, tłuc, tłuc, gdzie
popadnie. Ale nie potrafię. Jest szybszy. Zwinna bestia.
Bazyliszek
Najważniejszy jest dobry
chwyt, potem sssamo idzie. Zademonssstruję.
Pstryka palcami na
Jazgota.
Gnom jest obolały i niechętny do współpracy.
Jazgot
Panie profesorze, szukamy
kogoś, kto naprawi nasze bagienko. Mógłby nam pan kogoś
polecić?
Bazyliszek
Nie rozmawiamy! Pracujemy!
Łapiemy – o tak i…!
Bazyliszek prezentuje
chwyt
za kark i daje Jazgotowi klapsa w pupę.
Bazyliszek
(do
kursanta) A teraz
pan. Niech pan sobie
coś wybierze z pomocy
naukowych.
Biedny Jazgot wypina
pupę.
Robi to byle jak, właściwie te jego pośladki są niemal wklęsłe.
Bazyliszek
Nie, nie. Musi być
realistycznie. Zmykaj.
Zaczyna się pogoń.
Kursant
Tata Gnom goni Jazgota z „pomocą naukową”, ten
umyka mu
dzielnie. Wytrzeszcz
dopinguje brata do ucieczki, Kursantka Mama Gnomica i Bazyliszek
zagrzewają
Kursanta Tatę Gnoma do pościgu.
Wytrzeszcz
Jaz-got! Jaz-got!
Kursantka
Łap go! Chwytaj! Za ogon! Za
ogon!
Bazyliszek
Jedziesz tatuśku!
Dawaj-dawaj! Już prawie go masz!
Wreszcie Kursant Tata
Gnom i
Jazgot padają wyczerpani.
Kursant
Nie… mam… siły.
Bazyliszek
Obawiam się, że naprawdę
kiepski z pana ojciec. Dobry rodzic potrafi tak złoić skórę
niegrzecznemu
dziecku, że robi się grzeczne. Bo zło jest w skórze. Jeśli
się
jej nie trzepie,
zalega, zalega, aż potem nic go nie wypleni. Czy chce pan, żeby pana
Pierdek
mówił „dzień dobry”?
Kursant
Nie!
Bazyliszek
Mył uszy? Przygarnął
pieska?! PRZYTULAŁ SIĘ?!
Kursant
Nigdy!
BAZYLISZEK
To musi pan popracować nad
formą! I tłuc, tłuc, tłuc, gdzie popadnie!
Słychać dzwonek lub inny
sygnał dźwiękowy, np. głośny rechot żab.
Bazyliszek
No, koniec lekcji. Na
następnej nauczę was, jak dokuczać dziecku słownie.
Kursant
To znaczy?
Bazyliszek
Dowie się pan po przerwie.
Sio!
Kursant Tata Gnom i
Kursantka Mama Gnomica przepychają się w przejściu. Wytrzeszcz i
Jazgot,
korzystając z zamieszania, wykradają się drugim wyjściem. Wytrzeszcz
niepostrzeżenie kradnie w ostatniej chwili wskaźnik.
Bazyliszek
A wy dokąd? Chciałem
zatrzymać was na dłużej!
Bazyliszek zsuwa okulary
ukazując straszne, świecące, czerwone ślepia. Gnomy jednak są już
daleko.
Bazyliszek
No trudno. Znajdę sobie
innych asystentów.
Bazyliszek spogląda ku
widowni. Wtem zauważa brak wskaźnika.
Bazyliszek
A gdzie się podział mój
wskaźnik? Gdzieś tu był! Na pewno!
SCENA
4.
Zagłaskani
na śmierć.
Kwiecisty
ogród
skąpany w
słońcu. Na jego skraju widać znak informacyjny z przekreślonym
wizerunkiem
gnoma i napisem poniżej: GNOMOM, TROLLOM I TYM PODOBNYM PASKUDOM WSTĘP
WZBRONIONY.
Pulchna Wróżka
podlewa
roślinki, wymachuje różdżką, radośnie podskakuje i śmieje
się
perliście
zupełnie bez powodu. Gubi przy tym binokle.
Wróżka
Moje kwiatki, moje cudne
Kwitną rano i w południe
Nawet nocą, kiedy ciemno
One pachną, tańczą ze mną
Tirli-lili-laj!
Tirli-lili-laj!
Tu
dzwoneczki, a tam róże
Jak ktoś zerwie to się
wkurzę
Bo kwiatusie oraz ja
Mamy tutaj wonny gaj!
Tirli-lili-laj!
Tirli-lili-laj!
Z góry na znak
informacyjny
spadają gnomy.
Wytrzeszcz
Ojojoj!
Jazgot
A co ja mam powiedzieć?
Spadłeś NA MNIE!
Gramolą się i zauważają
przewróconą tabliczkę.
WYTRZESZCZ
Co to? Od kiedy do Skalnego
Miasta nie ma wstępu gnomom?
Jazgot
Ciii, to jakiś ogród. Chyba
wypadliśmy trochę za daleko, ale – dobra nasza! Jest wiedźma!
Halo! Haaalooo!
Pani wiedźmo!
Wróżka
(urażona) Kto mnie przezywa?
Jestem wróżką! Dyplomowaną! Mam złote włosy,
różową
sukienkę, świecącą różdżkę,
wysoki kapelusz… Chyba widać!
Zauważa jakieś postacie,
ale
brak binokli jest dotkliwy.
Wróżka
(podejrzliwie) Gnomy?
Jazgot
Nie, skąd! Dzieci.
Wróżka
Jakie wy macie duże uszy!
Jazgot
Żeby dobrze słyszeć!
Wróżka
I wytrzeszczone oczy.
Wytrzeszcz
Żeby lepiej widzieć.
Wróżka
I takie jakieś… włochate
jesteście. Jak na dzieci.
Jazgot
Bo my jesteśmy ładne
inaczej.
Gnomy rechocą.
Wróżka
uparcie szuka binokli, ale bez skutku.
Wróżka
Moje binokle, gdzie ja je
położyłam? Są czarodziejskie, pokazują najlepsze wyjście.
Wytrzeszcz znajduje binokle
i chowa je do swojej torby. Obaj chichocą.
Wytrzeszcz
Jeśli wróżka chce, pomożemy
szukać.
Jazgot
Tak, pomożemy! Chociaż sami
jesteśmy głodni, potrzebujący pomocy…
Wróżka
(wącha) I brudni. Biedactwa.
Zgubiliście się? Gdzie wasi rodzice?
Jazgot
Nie ma. Nie ma. A tak
chcielibyśmy wrócić do domu! Z kimś, kto umie czarować.
Wróżka
W takim razie ja się wami
zajmę. Małe dzieci nie powinny chodzić samopas, nawet jeśli są takie
brzydkie.
Najpierw kąpiel, następnie zdrowy posiłek, a potem opowiecie mi swoją
historię.
Binokle mogą poczekać.
Macha różdżką
i
pojawiają
się kolejno: balia pełna piany, ręcznik – wielki i puchaty
oraz
stół, na którym
stoi garnek z łychą. Za sprawą czarów gnomy lądują w balii.
Miny
im rzedną.
Wytrzeszcz
(zły) No super, teraz
będziemy śmierdzieć mydłem! Wszystkie gnomy nas wyśmieją!
Jazgot
Bazyliszka wycierpieliśmy,
to i wróżkę wytrzymamy.
Wróżka szoruje
gnomy
jakby
pielęgnowała niemowlęta, mimo że głośno protestują.
Wróżka
Tirli-tirli aniołeczki!
Nózieńki wysiolujemy! I pod paśką. I uśka. I
ogonki…
Ogonki? Biedne dzieciątka.
I powycielamy chlopaćków. I obciachamy paziulki. Uuu, jakie
ślićne buziunie.
Wróżka
szczypie gnomy
po
policzkach, pudruje, czesze. Wreszcie pojawiają się dwie karykatury
gnomów w
lokowanych fryzurach i błękitnych czapeczkach z falbankami.
Wróżka,
zachwycona,
oddycha
z ulgą.
Wróżka
Moje ciudeńka! Jakie
ciściutkie!
Jazgot
Co jej się stało, że tak
dziwnie mówi? Ej, a ty kto?
Wytrzeszcz
Brata nie poznajesz?
Obaj patrzą na siebie
zdumieni i przerażeni.
Wytrzeszcz i Jazgot
Aaaaa!!!!
Wróżka
No i ślićnie buziunie
otwieracie. Am!
Wpycha im po wielkiej
łyżce
jedzenia. Gnomy plują.
Wytrzeszcz
Błeee!!! Co to jest?
Jazgot
Fuuuuj! W życiu takiego
paskudztwa nie jadłem!!!
Wróżka
Nieładnie. Śpinaciek jest
baaardzo zdrowy. Hej, dokąd biegniecie? Nie tam! Tylko nie
tam…!
Gnomy jednak biegną jak
oszalałe.
SCENA
5.
Wbrew
zasadom, ale w
zgodzie z sobą.
Ciemnawo. Skalnym tunelem
wędrują gnomy (bez czapek, potargane).
Jazgot
Pięknie tu! Tak swojsko!
Nietoperze. Grzyby. Błoto. Jaszczurki.
Wytrzeszcz
Chyba jesteśmy blisko.
Zapach… (niucha) jak u trolla.
Teraz wąchają obaj, pełni
nadziei. Wtem rozjaśnia się w głębi. To jaskinia - czysta, wysprzątana,
a w
niej SMOK. W jego otwartej i pełnej zębów paszczy widać
skuloną
postać.
Gnomy chowają się za
skalnym
załomem.
Wytrzeszcz
O mamuniu w kostkę kopana! Smok!
Zasłaniają łapkami usta.
Postać w paszczy się
prostuje - to Królewna w koronie, przykuta łańcuchem do
ściany
jaskini. Królewna
wyjmuje spomiędzy zębów smoka: puszki, wielkie kości i
jakieś
zaskakujące
przedmioty jak np. parasol, dzbanek, czy gumowa kaczka. Wrzuca je do
worka na
śmieci.
Królewna
Puszki? Nie wiesz, że puszki
się najpierw otwiera?
Smok
Zamknięte smakują tak samo.
I mają więcej żelaza.
Królewna
Taboret?
Smok
Siedział na nim wielki,
gruby kot.
Królewna
Biedny kiciuś…! A to co?
Książka kucharska?
Smok
A wziąłem sobie coś lekkiego
do przegryzienia.
Królewna
zawiązuje
worek ze
śmieciami. Książkę odkłada.
Królewna
No, gotowe. A teraz mnie
wypuść.
Smok
Nie. Każdy porządny smok ma
królewnę do sprzątania jaskini i czyszczenia
zębów.
Królewna
Proszę, proszę, proszę!
Królewny kiepsko sprzątają. Skąd niby mają to umieć?
Smok
Nie jestem czyścioszkiem.
Flejowata królewna mi wystarczy.
Królewna
Nie jestem flejowata! Jestem
nieszczęśliwa! Porwana! Potargana! I uwięziona w tej śmierdzącej
grocie! Mogę
już sobie pójść? Proszę, proszę, proszę!
Smok
Za dużo gadasz. Czy wiesz,
co robi smok, kiedy jego królewna za dużo gada?
Królewna
Wypuszcza ją?
Smok
Pożera, skarbie. Pożera ze
smakiem. Tylko potem wypluwa koronę.
Królewna
płacze. Smok
przegląda książkę.
Smok
Jesteś bardzo hałaśliwa,
chyba zjem cię jeszcze dzisiaj.
Królewna
I gdzie ten rycerz na białym
koniu, kiedy jest potrzebny? Szewczyk? Ogr? Ktokolwiek? Czy nikt mnie
nie
uratuje?
Smok
Nikt. To świetna smocza
kryjówka.
Smok rechoce złośliwie.
Królewna rozpacza.
Wytrzeszcz
(cicho, do brata) Ojojoj,
ojojoj! I co zrobimy?
Jazgot
Nic. Absolutnie nic.
Najgorsza rzecz, jaką może zrobić gnom to…
Wytrzeszcz
Pomóc innym. I co teraz,
braciszku?
Wzdychają. Wyglądają.
Jazgot
Z drugiej strony, nikt nie
widzi…
Wytrzeszcz
Nie damy rady. Smok,
to smok.
Jazgot
Musi być jakiejś wyjście!
Wytrzeszcz
Racja. (zakłada binokle
Wróżki) Aha! Jest wyjście! Pod warunkiem, że smok będzie
spał.
Gnomy naradzają się.
Królewna
bezradnie
szarpie
łańcuchem. Smok wertuje książkę.
Smok
Tyle przepisów i żadnego,
jak przyrządzić królewnę. A ja tak lubię królewny!
Gnomy wykonują
murmurando,
które niesie się echem po jaskini.
Królewna
Co to? Tak jakoś dziwnie
jęczy i stuka.
Jazgot
(naśladując echo) Pruka…
pruka… pruka…
Smok
To pewnie echo ze Skalnego
Miasta, czasem niesie się aż tutaj. Gnomy lubią śpiewać.
Kołysanka
Jak deszcz, jak wiatr, jak
szary cień
Cicho się skrada sen-sen-sen
Jak pył, jak duch, nie waży
nic
Tylko się słodko śni-śni-śni
Smok
Podobno, kiedy chcą (ziewa)
potrafią czarować głosem…
Kołysanka
To nic, to nic, że senna
mgła
Pod powiekami drga-a-a
Jak puch, jak koc otula mrok
Oczy zamyka smok-smok-smok
Smok
Takie tam… bajdurzenia.
(zamyka oczy)
Zasypiają i Smok i
Królewna.
Gnomy zakradają się do śpiącej. Jazgot stoi na czatach, Wytrzeszcz
wyjmuje wskaźnik,
używa go jak wytrych i otwiera kajdany.
Wytrzeszcz
Ta-dam! Pst! Królewno!
Królewna
Królewna śpi, uprasza się
nie przeszkadzać. Auć! Kto mnie pociągnął za włosy?
Wytrzeszcz kładzie palec
na
ustach.
Wytrzeszcz
Ciii. Bo obudzisz smoka.
Królewna
Ratujecie mnie? Dziękuję!
Myślałam, że gnomy nikomu nie pomagają.
Chce przytulić gnomy, ale
one odskakują na bezpieczną odległość.
Wytrzeszcz
Bo nie pomagają. Nigdy.
Jazgot
I wcale cię nie ratujemy.
Tylko… yyy… wykradamy. Tak, właśnie, wykradamy. A
teraz -
cicho, cichuteńko, na
paluszkach zgnomiamy stąd.
Gnomy skradają się tam,
skąd
przyszły.
Królewna
Przepraszam, czy ja też mam
zgnomiać tędy?
Wytrzeszcz zakłada na
chwilę binokle.
Wytrzeszcz
Tak, to najlepsza droga dla
gnomów. Wystarczy długo czołgać się w błocie i wspinać po
oślizgłych kamieniach
pełnych pająków, węży i nietoperzy.
Królewna
Foch! Jestem królewną. Nie
życzę sobie żadnego błota, pająków, węży i nietoperzy!
Jazgot
Brawo, świetny plan. Ty
tupiesz i strzelasz focha, a smok się budzi i pożera nas na śniadanie.
Królewna
A nie możemy uciec tymi
drzwiami? Są zaczarowane. Wychodzi się nimi tam, gdzie chce.
Jazgot
Można i tak. Chociaż to nie
jest w gnomim stylu.
Stają pod drzwiami. Łapią
się za ręce. Budzi się Smok.
Jazgot
Co teraz?
Królewna
Trzeba powiedzieć, dokąd. I
to szybko!!!
Wytrzeszcz i Jazgot
Do domu!
Przechodzą przez drzwi.
SCENA
6.
Droga
na skróty
Wszystko wiruje. Za
uciekinierami kłapie smocza paszcza. Lecą. Mijają ptaki, chmury,
wschodzące
słońce.
Jazgot
Pod nami Skalne Miasto.
A to ogród wróżki. Nie
polecam. Okrutnie dobra kobieta.
A teraz królewna może
zobaczyć jezioro Długie.
I wreszcie…
Wytrzeszcz
O mamuniu w kostkę kopana!
Toż to nasze bagienko!
Pac! Miękko spadają tuż
obok
jaskini gnomów.
Koniec fragmentu
CAŁOŚĆ DOSTĘPNA
TUTAJ
(z piosenkami)
oraz
TUTAJ
(bez piosenek)